Natychmiast po złożeniu dokumentów wezwała mnie do siebie dyrektor domu. Wypytywała o różne sprawy rodzinne a zwłaszcza o status mojego mieszkania. Jak usłyszała, że to mieszkanie komunalne oczy jej rozbłysły jak latarnie. Bardzo chętnie będę widziała panią u nas .Bierze pani taki czynny udział w życiu naszego domu . Proszę oczekiwać na rychłą odpowiedź. Zdziwiło mnie takie zainteresowanie moim mieszkaniem. Byłam pewna, że idąc do Domu Opieki mieszkanie będę musiała oddać do gminy, zwłaszcza, że jest to mieszkanie komunalne. Miłość pani dyrektor do mnie kwitła. Zaprosiła mnie nawet osobiście na wyjazd integracyjny do Giżycka. Przez całą drogę opowiadała mi swój życiorys. Swoje opowiadanie zaczęła ni w pięć ni w dziesięć od słów, że nie ma mocnych żeby ją ktokolwiek wygryzł z zajmowanego stanowiska. Ponieważ byłam nią od lat zachwycona to odebrałam to jako informację – trzymaj ze mną a nie zginiesz bo jestem wieczna. Napisz o mnie piękny artykuł do Głosu Seniora w formie panegiryku a ja się odwdzięczę .Wiedziałam, że tego nie zrobię. Do Głosu pisałam o mieszkańcach Domu, o ich trudnym życiu. Wiedziałam, że Głos trafia do różnych instytucji ważnych dla pani dyrektor, ale ważnych dla niej nie dla mnie, nie dla nas. Dzięki tej ” przyjaźni” wtajemniczałam się w działanie naszego domu. Jako redaktor mogłam wszędzie wejść i ze wszystkimi spokojnie rozmawiać. Poznałam obrzydliwy proces zwalniania ludzi z pracy. Bez powodu który można by uznać za słuszny. Pracownik wręcz idealny, według mieszkańców i nawet kolegów z pracy, ale dla pani dyrektor zbędny. Ten proces zwalniania polegał na tym, że grupa lizusów pani dyrektor zatruwała życie danemu osobnikowi aż delikwent nie wytrzymywał i sam się zwalniał z pracy. Tak zwolniono terapeutkę od rozrywki, tak zwalniano fizjoterapeutów i masażystę. Zwolnienie masażysty zainteresowało mnie szczególnie . Wszyscy są nim zachwyceni a grupa ludzi od specjalnych poruczeń gnębi go. Pensjonariusze są w nim wręcz zakochani ponieważ ten człowiek nie licząc swojego czasu pomaga każdemu komu trzeba pomóc. Jest wspaniały i jako fachowiec i jako człowiek. Te osoby które go gnębią też wyrażają się o nim w samych superlatywach, ale dostały prykaz i trzeba go wykonać. Po czasie okazało się, że trzeba było przygotować miejsce pracy dla kogoś z rodziny. Poprzedni masażysta zanim przystąpił do masowania miejsca bolącego szykował do tego cały organizm. Masował jak największe powierzchnie ciała prze 10 min. następne 10 min masował miejsce bolące i znów wracał do masowania dużych powierzchni. Masaż trwał od 30 do 40 min. Nowy masażysta masował od 7 do 10 min. Masował wyłącznie miejsce bolące. Poszłam do niego z bolącym barkiem. Masował mi przez 5 min. powierzchnię 5 cm. Już podczas drugiego masażu w miejscu masowanym utworzył się jakiś guzek, który z dnia na dzień robił się większy. Nie brał tego do głowy nasz masażysta. Dopiero po latach, jak zaczęło mnie to boleć, okazało się, że mocnym masażem wbijał w to miejsce płyny podskórne. No, ale ów masażysta to fachowiec z tytułami, to wykładowca uniwersytecki, z tym, że mało zarabiający i trzeba było coś zrobić żeby zaczął dobrze zarabiać. U nas zaczepił się jako fizjoterapeuta, ponieważ potrzebny był staż w Domu Opieki żeby później zostać kierownikiem takiej placówki. I został ale nie na długo. Profity z tego zacnego stanowiska zaczął od razu brać dla siebie, a to nie taka kolejność. Najpierw trzeba obdzielić darczyńców a później brać. No i bidulek nie nacieszył się długo tak zyskownym stanowiskiem pracy.
[whohit]Część I, rozdział III[/whohit]