Tak mi źle, tak mi źle, tak mi szaro…

to pierwsze słowa piosenki z filmu pt. Wojna domowa. Dalej tekst mówi, że bohaterowi filmu ” każdy dzień ciągnie się jak makaron”. Od razu więc wiadomo, że bohater tego filmu to małolat. Mnie jest od kilku dni źle i szaro, ale każdy dzień zasuwa jak mały samochodzik. Młodość ciągle na coś czeka, a w oczekiwaniach czas się wlecze; natomiast stary człowiek już na nic nie czeka – wstanie pochodzi trochę po pokoju, później się położy, trochę poczyta, albo i nie. Jakiś serial, jakaś krzyżówka i trzeba iść spać. Nie sądziłam, że tak szybko stanę się ospała i na nic nie mająca ochoty. To jest ta słynna choroba – SKS. Wyjdę do ogródka, popatrzę, coś tam wytnę, coś wyrwę i wracam do swojego pokoiku bo już jestem zmęczona. Od dwóch dni usiłowałam wyjść na spacer, owszem wyszłam i po paru minutach już wracałam do domu. Moje nogi były zbyt ciężkie żeby je ze sobą ciągnąć. Mam nadzieję, że to jakaś chwilówka, że to minie. Wykręciłam się od dwóch spotkań towarzyskich, no nie chce mi się nigdzie chodzić. W przyszłym tygodniu znów obowiązkowe dwa spotkania – brydż i imieniny Ireny; a mnie się nie chce iść. Bardzo lubiłam grać w brydżyka, tak więc jak Krzysiek wyszedł z tą propozycją bardzo się ucieszyłam, nawet fakt, że mam grać ze swoim wrogiem, no raczej z nie odłączną częścią mojego wroga, nie zniechęcił mnie. Granie to jest granie a nie jakieś tam sympatie czy antypatie. Po chwili jednak zaczęły nachodzić mnie różne wątpliwości – czy ja jeszcze umiem grać? Bo na pewno zapisu już nie pamiętam. Zawsze do mnie należało prowadzenie zapisów, a teraz ? Prosty zapis pewnie pamiętam ale już z contrą, re contrą, przed partią, po partii, premie za wygrane. To wszystko już wyleciało mi z głowy. A może już i grać nie umiem. Przecież ta gra wymaga tyle finezji, którą ubóstwiałam, właśnie ta finezja, te podchody, to wszystko niestety zależy od zapamiętania kto co licytował, kto w co wyszedł, ile kart w danym kolorze już zeszło, czy można kogoś przyłapać na jakąś bloteczkę, no i pilnować Krzyśka bo oszukuje. Mam nadzieję, że nie tylko ja jestem głupsza o rok, bo SKS to czas który działa na naszą nie korzyść. Przestałam też chodzić na gimnastykę. Gimnastyka dla starego człowieka nie może być tylko dwa razy w tygodniu, jeśli już to codziennie. Przez godzinę nie zmienisz pozycji i już kości zesztywnieją a co dopiero przez trzy dni. Nie dziwię się, że mieszkańcy Domu nie korzystają z gimnastyki bo to niestety przez nią nas wszystkie kości bolą. Najpierw musisz rozruszać stawy, tak więc boli. Później to rozruszane zastygnie i po trzech dniach znów boli. Teraz, jak przestałam ćwiczyć przestało mnie boleć. W pokoju, rano, robię ćwiczenia na rozruch i to wszystko. Ponieważ robię codziennie to samo wszystko jest jakby naoliwione. Jakbym teraz poszła na gimnastykę to w ruch poszły by inne partie organizmu i znów ból. Ponarzekała sobie stara baba i basta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.