Bezsenność

to stan który dopada prawie każdego, wcześniej czy później , trwa krócej lub dłużej ale każdego. To znów temat z TVN – u Wsłuchiwałam się w te przeróżne porady, mówiono, że są specjalne urządzenia stymulujące mózg, ale że i włożenie do snu skarpetek pomaga w ukołysaniu. Mnie bezsenność dopadła jak miałam 35 lat. To była kilkutygodniowa faza bezsenności. Taka bezsenność na dzień czy dwa to nic wielkiego ale bezsenność ponad dwudziestodniowa to już problem, zwłaszcza, że byłam samotną matką z dwójką dzieci – co zobowiązuje, byłam osobą pracującą i udzielającą się artystycznie związaną umowami. Dzisiaj na ogół ludzie w takiej sytuacji uciekają się w narkotyki, bo to ciach i po problemie, a później niech się dzieje co chce. Moje pokolenie jednak myślało perspektywicznie, a ponadto nie znało tej trucizny jaką jest narkotyk. Mnie z bezsenności wyleczyła i to na zawsze, mama naszych tancerek – pań Felskich. Uprzedziła mnie, że będzie to długa kuracja. Senność będzie przychodziła powoli, codziennie po pół godzinki dłużej będę spała a zacznę spać po dwóch, trzech dniach trwania kuracji. Jeśli chcesz się wyleczyć z bezsenności całkowicie to musisz się przygotować na miesięczną kurację – mówiła.. W tym celu musiałam kupić w zielarskim sklepie 30 torebek ziela marzanny i codziennie, przez miesiąc kapać się w wywarze z ziół. Szykowałam kąpiel w wannie, w kuchni zaparzałam garnek ziół które cedziłam i wlewałam do wanny. W tej gorącej kąpieli musiałam być jak najdłużej. Podobała mi się ta kąpiel ponieważ marzanna zabarwiała moją skórę na piękny złotawy brąz. Wyglądałam jakbym codziennie po troszeczku opalała się, a skóra zrobiła się aksamitna i została taka na stałe. Do łóżka kładłam się z coraz większym apetytem, czułam się bardzo szczęśliwa, że mogę się położyć w pościeli i to uczucie również towarzyszy mi na stałe. Z bezsenności wyleczyłam się. Owszem zdarza mi się bezsenna noc czy dwie, ale to żaden problem w porównaniu z prawdziwą bezsennością. Jak to jest w życiu, że dobre uczynki czy porady pamięta się przez dziesiątki lat i mogę je przekazać z życzliwością dalej.

No i pięknie minął dzień 16 X, czyli dzień w którym to z wielką nadzieją przyjęłam zastrzyk w kolano. W gabinecie lekarskim byłam 3 minuty. 2 minuty trwało zrobienie zastrzyku – po wkłuciu zawartość strzykawki dozuje się i po każdej porcji otrzymanego leku lekarz pytał czy boli? Nie bolało. Do Domu wróciłam pieszo i sama, oczywiście korzystając po części z autobusu, jednak sam fakt, że idąc nie odpoczywałam uważam za sukces. Jeszcze idąc czułam się bardzo osłabiona, przecież dopiero zaczęłam przyjmowanie antybiotyku, którego lekarz wypisał po 9 dniach choroby. Ale wszystko jest na dobrej drodze. Ortopedą, u którego byłam ostatnie dwa razy , jestem zachwycona – cierpliwy, informujący o wszystkim co będzie robił i dlaczego i spełniający prośby pacjentki, ja np. chciałam mieć specjalne ustawienie kozetki, po to żebym bez pomocy mogła na nią wejść i zejść. Weszłam do gabinetu bez chodzika udając prawie zdrową. Na spacery jeszcze chodzić nie będę ze względu na złe samopoczucie ale do atrium już chodzę od poniedziałku. Mnie się zdaje, że jak nie idę ćwiczyć to grzeszę. Ciężko mi to idzie bo jestem słabizna ale na pewno będzie dobrze, zwłaszcza, że swoje paciorki odmawiam znów chodząc ( od czwartku ), nie na siedzący jak ostatnio. Radość, że chodzę nie jest stuprocentowa bo po 10 minutach chodzenia zaczyna boleć kolano, to nie jest taki ból jak przed zastrzykiem ale jest. W nocy również jak ułożę się źle to trochę boli. Jestem pewna, że będę musiała wziąć tych zastrzyków więcej niż jeden. Drogie jest to zdrowie, którego prawie nie ma na starość.

P.S. Bardzo dziękuję Pani podpisującej się Ania za życzenia powrotu do zdrowi a i za miłe słowa. Ponieważ w jednym wpisie miałam podwójne życzenia tak więc dziękuję podwójnie. Wiem, że życzenia powrotu do zdrowia spełnią się na pewno, natomiast czy do ponownego śpiewania? Bardzo wątpię. Ale bardzo, bardzo dziękuję. No i oczywiście pozdrawiam również życząc zdrowej jesieni na przekór ewentualnej jesiennej aurze.

I to już wszystko – NARA !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.