Po miesiącu znów spadł śnieg, dokładnie 15 lutego o godzinie 8 rano, a więc wróciła zima, przynajmniej tak to wyglądało jak patrzyłam przez okno. Jak wychodziłam do atrium o godzinie 6. 20 śniegu nie było, było nawet w miarę ciepło. Wróciłam do pokoju o godzinie 7. 10 śniegu nie było, nie próbował nawet prószyć a o godzinie 8 zrobiło się biało, niestety już po 40 minutach przestał padać. No ale troszeczkę wybielił krajobraz, taką cieniutką warstewką ale jest.
Chociaż tyle radości, bo tak w ogóle to jestem przerażona tym co dzieje się na świecie i podejściem mocarstw na te wydarzenia. Mam wrażenie, że Tramp i Putin mają w perspektywie plany podziału świata między siebie, na razie zostawią w spokoju kraje azjatyckie ale jeśli po nich do rządów dojdą tacy jak oni sami to nic nie wiadomo. Wiadomo, że tego typu polityka zapowiada nie kończące się walki maluczkich o istnienie. Cóż może Ukraina bez pomocy Stanów Zjednoczonych, nic. może co najwyżej doprowadzić siebie do samozagłady, Jak zginie Ukraina to pierwszymi do rozszarpania przez Sowietów będziemy my – Polska, naród znienawidzony przez ruskich od wieków. A to wszystko przez wysokiej klasy politykę – tego nie wolno, tamtego nie wypada bo nie jesteśmy tacy jak oni. Rusek może przysyłać szpiegów, podpalać zakłady produkcyjne, zabijać ludzi, a nam nie wypada bo jesteśmy ponadto. My jako Unia, umiemy tylko pięknie mówić i to latami na jeden temat. A czas leci. Wydajemy ogromne sumy na zbrojenia, czyli, że tracimy grube pieniądze, Ukraina traci swoją piękną żyzną ziemię karmicielkę a nasi politycy pięknie ubrani, przy pięknie udekorowanych stołach, pięknie przelewają z pustego w próżne.
A u nas — W miniony czwartek obejrzeliśmy spektakl pt. – Kopciuszek inaczej -w reżyserii Natalki i Dorotki a w wykonaniu naszych mieszkańców. Jeśli umiałabym patrzeć wyłącznie jako widz na kompletnych amatorów i na dodatek staruszków, to powiedziałabym : brawo było pięknie. Ale niestety jak ja coś oglądam to widzę braki i one mnie rażą. Chociaż przyznam, że tym razem więcej było podziwu niż uwag. Był nawet zachwyt, nad panią która odegrała rolę macochy. Coś nadzwyczajnego. Dykcja super, siła głosu taka jaką wymagała i rola i miejsce występu, a interpretacja tekstu zachwycająca. Na spektakle do teatru kiedyś chodziło się dla danego aktora i tu u nas Pani Basia będzie taką aktorką na której występy będzie się chodziło. Szkoda, że tylko ona prezentuje taki wysoki poziom. Reszta to klasa średnia nauczona czytać tekst. Jasiu musiałby jeszcze nauczyć się wymowy scenicznej a Wiesia powinna przestać bać się mikrofonu, ma zbyt cichy głos żeby odwracać się od niego. No i te nieszczęsne, szeleszczące przy odwracaniu kartki z tekstem. Moja sugestia – konieczny stół ( dwa wąskie stoły z ogródka ) przykryty papierowym obrusem na którym każdy aktor miałby wypisany swój tekst. Albo tekst zwinięty w rulon leżący na stole, który odpowiednio można by było rozwijać, tak delikatnie żeby nie zwracało to uwagi widza. Ale co bym nie wymyślała czepiając się to warto było pójść na ten spektakl.
I to wszystko — NARA!!