Któregoś dnia wezwano mnie do telefonu, ” ktoś z Zarządu MOPS-u” zaczął wypytywać mnie o moje mieszkanie. Rozmowie uważnie przysłuchiwała się pani dyrektor i kierownik socjalna. Ponieważ od samego Prezydenta wiedziałam, że moje mieszkanie nie ma nic wspólnego z moim pobytem w domu ” opieki ” to wiedziałam również, że te wszystkie świństwa jakie mnie spotykają to przez to, że ktoś bardzo liczył na nie i się przeliczył. Jeszcze pewnie tliła się jakaś iskierka nadziei ale moje odpowiedzi na zadawane mi pytania rozwiały wszelkie wątpliwości. Czytaj dalej „Część I, rozdział IX”
Część I, rozdział VIII
Moi kochani brydżyści tylko czekali na to żebym znalazła wreszcie czas dla nich; jak wiadomo zawsze jest brak czwartego do brydża. Wnuk zrobił mi kartonik do trzymania kart, bo przecież ręka ciągle była nie sprawna, i zaczęliśmy nasze co sobotnie rozgrywki. Ponieważ w całym Domu nie ma świetlicy do tego typu gier, graliśmy tak jak przed laty w pomieszczeniu dziennego pobytu. Było to uzgodnione z pracownikami. Czytaj dalej „Część I, rozdział VIII”
Część I, rozdział VII
Jak byłam przyjmowana do Domu Opieki nikt nie wiedział, że mieszkanie od niespełna roku jest moją własnością. Rzucano mi pytania, takie niby mimochodem – a co z mieszkaniem? Odpowiadałam, przepraszam a co ma być? Wiedziałam przecież, że nie ma ono nic wspólnego z przyjęciem mnie do domu opieki. Czytaj dalej „Część I, rozdział VII”
Część I, rozdział VI
Zbliżał się termin przyjęcia mnie do Domu Opieki. Zaczęłam się coraz częściej zastanawiać czy koniecznie musi być to ten Dom. W gazecie przeczytałam dziwne ogłoszenie – zamienię mieszkanie w domu opieki na mieszkanie w mieście. Ktoś ma mieszkanie w Domu Opieki którym może dysponować? Wybrałam się tam żeby zasięgnąć języka i obejrzeć ewentualne mieszkanie. Istotnie, w tym Domu każdy miał mieszkanko. Jedna osoba miała mieszkanko jednopokojowe, dwie osoby to mieszkanie dwupokojowe. Każde mieszkanie ma swoją kuchnię no i oczywiście łazienkę i duży balkon. Czytaj dalej „Część I, rozdział VI”
Część I, rozdział V
Byłam ciągle na pobycie dziennym tego domu, nie wiele miałam wspólnego z tymi wszystkimi rozgrywkami – tak mi się przynajmniej wydawało. Czytaj dalej „Część I, rozdział V”
Część I, rozdział IV
Następną do odstrzału była osoba która zajmowała się organizacją życia kulturalnego w Domu. Była też redaktorem naczelnym naszego Głosu. Przed zaplanowanym zwolnieniem tej pani do akcji wkroczyła Ela, która miała za zadanie zatruwanie życia danej osobie. Robiła to w bezwzględny i perfidny sposób. Po latach poznałam ten sposób na własnej skórze. Czytaj dalej „Część I, rozdział IV”
Część I, rozdział III
Natychmiast po złożeniu dokumentów wezwała mnie do siebie dyrektor domu. Wypytywała o różne sprawy rodzinne a zwłaszcza o status mojego mieszkania. Jak usłyszała, że to mieszkanie komunalne oczy jej rozbłysły jak latarnie. Bardzo chętnie będę widziała panią u nas .Bierze pani taki czynny udział w życiu naszego domu . Proszę oczekiwać na rychłą odpowiedź. Zdziwiło mnie takie zainteresowanie moim mieszkaniem. Byłam pewna, że idąc do Domu Opieki mieszkanie będę musiała oddać do gminy, zwłaszcza, że jest to mieszkanie komunalne. Czytaj dalej „Część I, rozdział III”
Część I, rozdział II
Któregoś dnia wybrałam się na długi spacer i trafiłam w okolice ulicy Fałata. Dom Pomocy Społecznej przeczytałam szyld. Obchodząc budynek dookoła zobaczyłam przez panoramiczne okna pięknie wyposażoną, dużą salę gimnastyczną. A może by tak wziąć się za siebie i poćwiczyć pod okiem fachowców? Czytaj dalej „Część I, rozdział II”
Część I, rozdział I
ROK 2000
Same puste kartki zostały po tobie, jakby cię nie było, jakbyś przeszedł obok. Niczego nie dałeś, nic mi nie zabrałeś dłonie ściskam mocno, chociaż puste obie.
Może to i dobrze, może to i lepiej, Radości nie było, smutku także nie. Ale takie życie coś czyni z człowiekiem, że serce zamiera i płakać wciąż chce.
Wstęp do pamiętnika
– „Czy pani pisała ten pamiętnik dla siebie, czy dla kogoś?” Spytała terapeutka na zajęciach grupowych w Wariatkowie.
– „Dla kogoś, konkretnie dla Prezydenta Miasta. To takie pismo – skarga.
– Pismo na kilkadziesiąt stron?
– Musiałam przecież przedstawić i siebie i sprawę.
– No i pomogło?
– Niby tak a jednak nie.
[whohit]Wstęp[/whohit]
