Któregoś dnia wezwano mnie do telefonu, ” ktoś z Zarządu MOPS-u” zaczął wypytywać mnie o moje mieszkanie. Rozmowie uważnie przysłuchiwała się pani dyrektor i kierownik socjalna. Ponieważ od samego Prezydenta wiedziałam, że moje mieszkanie nie ma nic wspólnego z moim pobytem w domu ” opieki ” to wiedziałam również, że te wszystkie świństwa jakie mnie spotykają to przez to, że ktoś bardzo liczył na nie i się przeliczył. Jeszcze pewnie tliła się jakaś iskierka nadziei ale moje odpowiedzi na zadawane mi pytania rozwiały wszelkie wątpliwości. Czytaj dalej „Część I, rozdział IX”
