Na odchodne Karol nakładł mi do głowy żebym pod żadnym pozorem i nigdy, przy żadnych wątpliwościach nie rezygnowała z prowadzenia radia. Ja nie mam siły walczyć – mówił Karol, po pani widać, że pani ją ma. Żeby nie te słowa zrezygnowałabym z prowadzenia radia już dawno, ale jak tylko mnie dręczono i myślałam, że nie mam siły, przypominały mi się one i się prężyłam jak kogut do boju. Do tego celu posługiwałam się najcięższym kalibrem broni- pozorną radością życia i siłą na którą nawet Karol dał się nabrać . Czytaj dalej „Część I, rozdział XI”
