W naszym domu szaleje grypa. Prawie wszyscy już leżą pokotem, ja jakoś się trzymam. Jestem jedyną zdrową na moim korytarzu a więc odwiedzam chorych, bo im ciągle coś trzeba. Najdłużej odwiedzałam Władzię, już trzy tygodnie a ona ciągle chora. Ledwie żywa wybrała się do lekarza a w poczekalni usłyszała, że nigdy nie wyzdrowieje jeśli o pomoc będzie prosiła mnie. Czytaj dalej „Część II, rozdział 8”
