Już 1 kwietnia 2017r. mój ogródek jest taki piękny. On jest zawsze najpiękniejszy o tej porze roku. Całe szczęście zdążyłam go posprzątać za nim moja noga zrobiła całkowitą wysiadkę. Już bez chodzika nie pochodzę. A nasz doktor co na to – natychmiast wypisał mi zlecenie na chodzik. Czyli, że on wie, że z mojego samodzielnego chodzenia będą nici. Ja nie daję za wygraną. Idę na wizytę. Oddaję opakowanie leku które dostałam. Lekarz pyta – co mamy z tym zrobić? Odpowiedziałam mu, że ma wyrzucić i wykreślić z listy leków dla takich starych ludzi jak my. Cały czas powtarzam, że ból w nodze jest chodzący. Boli mnie nie tylko pod kolanem ale calusieńka noga. Jeśli pan nie wie co mi jest to poproszę o skierowanie na USG. On nic. Powtarzam poproszę skierowanie na USG jeśli nie dostanę jego od pana pójdę prywatnie a kosztami obciążę pana. Wreszcie raczył mnie zbadać bo w kółko powtarzałam, że jestem leczona choć nikt nie wie co mi jest. Poskutkowało. Chciał mi dać skierowanie do ortopedy a ja zażyczyłam sobie do chirurga, uparcie twierdząc, że mnie nie bolą kości tylko tkanki miękkie. Uległ mi i wypisywał już skierowanie do chirurga jak ja zaczęłam utyskiwać, że teraz znów będę nie wiadomo ile czekała. Pan doktor stanął wreszcie na wysokości zadania i wypisał mi skierowanie pilne. Pielęgniarka zajęła się sprawą i już za dwa dni byłam przyjęta przez chirurga. Chirurg zbadał mnie jak na lekarza przystało i od razu stwierdził, że jest to torbiel podkolanowa. Dał mi skierowanie na USG żeby ją dokładnie zlokalizować i określić wielkość. Dodał jeszcze iż wie, że mnie to bardzo boli ale niestety skierowanie na USG będzie w normalnym trybie ponieważ nie jest to zagrażające życiu. Tak więc mimo cholernego bólu będę musiała odczekać dwa miesiące.
I znów zadaję pytanie – ja o swoje zawalczę a inni?
