Cz. IV str. 7

Wielkanoc tego roku, czyli 2017,  chociaż była dopiero 16 i 17 kwietnia to była zimna. W nocy było u nas -5. W dzień brzydko i wietrznie.  Ale mnie w to święto spadł wielki kamień z serca.         Odkąd  mieszkam w domu opieki, czyli od 7 lat, nie widziałam młodszej córki i jej rodziny.  Jeszcze dłużej nie widziałam  jej synowej  a jej wnuka nie widziałam w ogóle, a przecież jej wnuk to mój prawnuk, który ma już 8 lat. Fakt mój wnuk z rodziną mieszka aż w Bielsku Białej to go trochę usprawiedliwia. I pomyśleć, że tak jak tu w domu opieki miałam piekło przez moje byle jakie, maleńkie mieszkanko to w rodzinie również było ono powodem rozłamu.  Dla mnie jest to nie zrozumiałe ale moja młodsza myśli inaczej. Starsza córka  kupiła to mieszkanie i cały czas pomaga mi we wszystkim ale młodszej nie wytłumaczysz. Nie wytłumaczysz nawet tego, że już ma jedno mieszkanie dzięki mnie.  Wprawdzie nie było jej z nami podczas świąt wielkanocnych, czyli, że nie wszystkie kamienie spadły mi z serca,  ale już  był wnuk z rodziną. A mąż mojej starszej córki udowodnił, że jest najwspanialszym zięciem świata. W sobotę przed świąteczną mam telefon od wnuka – babciu jesteśmy,  czy moglibyśmy się spotkać w święta?  Zaczęłam się wić jak piskorz. Jest sobota wieczór. Za parę godzin Wielkanoc. Ja nie mam kompletnie nic. Przecież Święta spędzam u starszej. Wnuk o tym wie i z taką tęsknotą w głosie pyta – będziesz u cioci Grażynki, i Damir będzie z rodziną i Laura ? Słysząc ten smutek w głosie mówię mu, że porozmawiam z ciocią i pewnie będzie chciała z wami się spotkać. Boże, młodsza córka tyle przykrości sprawiła starszej, co zrobić?  Zaczynam ” nawijać makaron” na uszy starszej córki – Czy może przyjść Wojtek z żoną na śniadanie wielkanocne? A jak przyjdzie ich więcej to już nie będzie moja wina i jakoś to będzie. Grażynka mówi – mamo muszę porozmawiać z mężem, wiesz, że on wszystko przygotowuje i finansuje. Grażynka to wielka dyplomatka, a już w stosunku do męża to wzór dyplomacji. Słyszę  odpowiedź zięcia – o co ty w ogóle pytasz, przecież to rodzina, niech przychodzą wszyscy. I tak spotkaliśmy się ale niestety bez młodszej córki, ona nie odważyła się przyjść chociaż jestem pewna, że chciała. Byliśmy taką fajną rodziną. Co się z nami stało? Cieszę się jednak, że jej syn do nas wrócił. Jeszcze trochę a będziemy wszyscy razem, o to się modlę od lat. Modlę się do Św. Antoniego czyli patrona spraw trudnych, zawsze mi wszystko załatwia nawet to co wydawałoby się, że jest nie możliwe .POLECAM.