Moja pielgrzymka do Wilna.

Był już rok 1994 jak po pół wieku postanowiłam pojechać do Wilna. Jakoś dziwnie mnie wcale nie ciągnęło do tych stron ojczystych. Wyjechałam z tego miasta w 1946r. i nigdy później  nie byłam a jak tylko znalazłam się w tym mieście od razu poczułam wielką miłość do tych stron znad Wilii. Wstąpił we mnie duch bojowy  ale z ogromną dozą miłości do tego miasta. Chciałam wszystko zobaczyć, w zasadzie dopiero poznać, a duch bojowy krzyczał we mnie – to moje miasto, tu się urodziłam  i wszędzie trafię bez niczyjej pomocy. Czułam się taka zdrowa i silna, nawet nie zwróciłam uwagi, że przestałam pić kawę, zauważyły to  moje współlokatorki z hotelu. Budziłam się skoro świt i byłam gotowa do podboju miasta. Ponieważ była to autentyczna pielgrzymka z mojej parafii to i do kościoła trzeba było pójść codziennie ja biegałam codziennie do Ostrej Bramy, to tu byłam chrzczona i tu mama modliła się o moje zdrowie jak wpadłam pod samochód mając 4 i pół roku.             Jedna bardzo ważna rzecz zwróciła moją uwagę – wszędzie tam gdzie byliśmy zaczynało się od ciszy i w zależności od tego kto pierwszy odezwał się, Polak czy Litwin to reszta obecnych mówiła wówczas w tym języku. Jak zwróciłam na to uwagę to natychmiast rozpoczynałam swoim dobitnym głosem mówienie po polsku. Jaką mi to sprawiało przyjemność jak słyszałam, gdziekolwiek byłam, mowę polską. W Ostrej Bramie, zaczynałam modlitwy i śpiew po polsku i natychmiast  wszyscy obecni modlili się i śpiewali w moim ojczystym języku, pewnie i w swoim. Wsiadałam do tramwaju razem ze mną zaczynano rozmawiać po polsku. Zwróciłam również uwagę, że tak jak przed laty tak i wówczas Litwini patrzyli na nas z nienawiścią. No ale jeśli przyjezdni Polacy zachowywali się tak jak ja to nie dziwię się. Niestety mieszkający tam Polacy usuwali się w cień, woleli nie narażać się. Przewodniczka, która oprowadzała nas po Wilnie jakoś dziwnie zapomniała, że całe stare Wilno zbudowali Polacy.  Spytałam ją – gdzie się pani urodziła? w Kownie – odpowiedziała. A ja tu w Wilnie, na ul. Ostrobramskiej. Tak więc swoje bajeczki o Wilnie może pani zacząć opowiadać jak już umrze ostatni Polak, który urodził się w polskim Wilnie.   Nie sądziłam, że stanę się taką lwicą jeśli chodzi o to miasto. Zawsze dziwiło mnie, że ludzie nie mogą zapomnieć tego co było; a ja nie wiele wiem co było – a to moje i już.                  Wreszcie po przeżyciach wielkich uniesień patriotycznych poczułam potrzebę poznania miejsca urodzin mojej mamy i miejsca  poznania się moich rodziców, czyli Olkienik.  Tylko ja i mój tatuś, urodziliśmy się w Wilnie. Mama i moja starsza siostra w Olkienikach a pozostałe rodzeństwo w Bujwidzach. Dziś decyzja i dziś natychmiastowe działanie.  W końcu to tylko godzinka jazdy autobusem. Powiadomiłam  moje współmieszkanki z hotelu, że jadę i nie wiem kiedy wrócę.