Dziadek mając zaledwie 11 lat już został głową rodziny. W tym strasznym okresie kiedy trzeba było walczyć o kawałek chleba, pięcioro dzieci zostaje bez niczyjej opieki i bez jakichkolwiek środków do życia. Najstarszym z dzieci jest właśnie Staś – 11 letni chłopiec. Jego ojca, czyli mojego pradziadka zabrano do wojska rosyjskiego zaraz po Powstaniu Styczniowym; pradziadek z tego wojska nie wrócił. Prababcia któregoś dnia wyszła z domu żeby zdobyć coś do jedzenia i już nigdy nie wróciła. Dzieci zostały same. Mój dziadek bardzo dzielnie zajął się swoją rodziną. Podzielił obowiązki między rodzeństwem a sam pracował od świtu żeby zarobić na kawałek chleba. Nie wiem jakim cudem cała piątka przeżyła. W każdym razie dziadek przez najbliższe 25 lat zajmował się tylko rodzeństwem. Jak już był spokojny o losy rodzeństwa zaczął myśleć o sobie. I tak mając 36 lat wziął za żonę 17 letnią Anastazję. Z tego małżeństwa zrodziło się siedmioro dzieci. Najstarszy Józef urodził się w 1892r. W dorosłym życiu był introligatorem. Po II wojnie światowej mieszkał w Olsztynie i miał swój zakład introligatorski na ulicy Św. Barbary przy Katedrze. W dwa lata później urodziła się córka Helena, która zamieszkała w Słupsku. Po następnych dwóch latach urodził się Jan czyli w roku 1896. Jan został fryzjerem i również zamieszkał w Słupsku. Zygmunt, mój tatuś, urodził się w 1898r. Chluba nie tylko rodziny. Dzięki jego postawie, jego waleczności i odwadze cała rodzina moich dziadków po roku 1920 zaczęła żyć w dostatku i w wielkiej chwale, tak jak żyli w chwale zwycięzcy Ułani Piłsudczycy. . Następnym dzieckiem dziadków była Kazimiera, później Mieczysław i Janina. Do roku 1920 w Wilnie nie było szkół polskich . Nasza babcia, ta młodziutka pani o kamiennym charakterze uczyła swoje dzieci czytania po polsku na książeczce do nabożeństwa. Tak było w każdej polskiej rodzinie. Za każdym razem przystępując do nauki, dzieci musiały uklęknąć i przeżegnać się. Przecież czytały modlitwy. Babcia w tej atmosferze religijności i wielkiej miłości do ojczyzny uczyła też swoje dzieci historii i geografii no i oczywiście rachunków. Uczyła tak jak umiała, jak wcześniej uczyli ją jej rodzice. Dzieciom mówiła ciągle o swoim wielkim marzeniu – wolnej Polsce i swobodnym mówieniu w języku ojczystym. Tak zakorzeniła tę miłość do ojczyzny, że jak tatuś miał 16 lat musiała mu szyć mundur legionisty. W tym czasie Józef Piłsudski – który miał takie samo marzenie jak moja babcia – tworzył legiony. Jak już mówiłam, moja babcia miała kamienny charakter, nie łkała na myśl, że jej syn, dzieciak jeszcze, chce przelewać krew za ojczyznę, która była tylko w sercach Polaków, przecież Polski w ogóle nie było na mapach świata, tylko mówiła idź i walcz. Polskie dzieciaki szły walczyć właśnie po to żeby na mapach świata znalazł się kontur Polski. Babcia nie łkała na myśl, że syn może nie wrócić, tylko powtarzała jak modlitwę – idź i walcz, każdy Polak musi walczyć o swoją ojczyznę. Tak żyć jak my teraz żyjemy – nie można!
WILNO
Rodzice mojego taty urodzili się w Wilnie w okresie najstraszniejszym dla tego miasta. Cała Polska była już przez dziesięciolecia w niewoli. Ostatni rozbiór Polski miał miejsce w roku 1795 . Rosja jeszcze przez kilkadziesiąt lat patrzyła na Polskę pobłażliwym okiem mimo różnych represji. Zostawiła pewne swobody i utrzymywała niektóre instytucje autonomiczne i to pozwoliło rozkwitać mojemu ukochanemu miastu. Przecież to miasto należy do najstarożytniejszych miast na wschodzie Europy, liczy sobie prawie dziesięć wieków. Lata 1815 – 1830 to wielki rozkwit miasta. Mimo niewoli powstaje Uniwersytet Wileński, działają Towarzystwa Naukowo Literackie. Wydawane były dzienniki i czasopisma polskie, na łamach których pisali wybitni literaci polscy. Absolwenci Uniwersytetu Wileńskiego wykładali na uniwersytetach w całej Europie. Mimo niewoli Wilno kwitło, a kwitło bo miało wielkich ludzi, a ludzie ci wiedząc, że są wielcy postanowili wyzwolić się spod zaboru carskiej Rosji i dołączyli do powstań narodowo wyzwoleńczych – 1830r. Powstanie Listopadowe i 1863r. Powstanie Styczniowe. Oba powstania zostały bardzo krwawo stłumione. Od tej pory Rosja zaczęła niszczyć całą autonomię polską. Wojsko Polskie przestało istnieć, oficerów i inteligencję zsyłano na Syberię. Konfiskowano mienie. Porywano dzieci i wysyłano je do rosyjskich kolonii. Uczelnie zamknięto. Przestały istnieć wszystkie polskie szkoły. Z dobrobytu została bieda a zasady moralne zanikały w obliczu walki o byt o przetrwanie. Dla Polaków nastąpiła długa czarna noc, która trwała przez prawie 60 lat. Terror rosyjski był najsroższy na wileńszczyźnie. Rządził tu osławiony Murawiew – Wieszatiel. Kazał wieszać Polaków za byle co. Ci co pozostali przy życiu nie mieli niczego, był zakaz sprzedawania czegokolwiek Polakom. Był zakaz mówienia po Polsku. Polakom została tylko walka o byt biologiczny. Polacy uznali tę rzeczywistość twardą i krwawą. Ich dewizą było już tylko trwać. W tej strasznej rzeczywistości ukształtowały się kamienne charaktery. Właśnie w tym strasznym czasie przyszli na świat rodzice mojego taty. Dziadek Stanisław Rymkiewicz urodził się w Wilnie w 1853r. a babcia Anastazja z domu Czypułkowska urodziła się w 1872r.
