Nie ma tego złego …

Pamiętnik rodzinny zaczęłam pisać jak już w domu opieki w którym mieszkałam nie wolno mi było nawet oddychać.  Zaczęło się od moich wizyt u starszej siostry, która pozabierała wszystkie zdjęcia rodzinne a ja zechciałam zobaczyć je i porobić sobie odbitki. Moja siostra jest ode mnie o dziesięć lat starsza i mimo, że jesteśmy spod tego samego znaku zodiaku – waga – na wszystko mamy zupełnie inne spojrzenie. Ona patrząc na zdjęcia mówiła mi kto na nich jest, w końcu uczestniczyła w młodości naszych rodziców a więc wiedziała to o czym ja nie miałam pojęcia. Ale jak doszło do zdjęć taty w mundurze to nie umiała odpowiedzieć na moje pytania. Razem ze zdjęciami był odręcznie napisany życiorys tatusia, który jak dla mnie to był bez sensu. Za dużo w nim było nie jasności, plątaniny dat i całe mnóstwo miejscowości gdzie tato niby był. Ja musiałam to wszystko sobie powyjaśniać a siostra przyjęła do wiadomości i już. Druga siostra przyjęła do wiadomości relację starszej i koniec kropka. Wzięłam kilka zdjęć, porobiłam odbitki. Było dla mnie dziwne, że nic nie było na odwrotnych stronach tych zdjęć. Postanowiłam podzielić się tymi fotografiami z naszą bratową. Brat już dawno nie żył ale w końcu zostawił syna który nosi nasze  rodowe nazwisko. I to był strzał w dziesiątkę. Okazało się, że brat miał ukryte przed wszystkimi zdjęcie tatusia. Chował je jak relikwie i zakazał komukolwiek  pokazywać. Bratowa daje mi to zdjęcie ze zdziwieniem, że to niby taki skarb, a dla mnie to był skarb, który mi wszystko wyjaśnił. Na zdjęciu dwaj młodzi chłopcy w mundurach wojskowych, z szabelkami a na odwrocie pieczęć Dowództwa 3 Szwadronu 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich  i data 18 styczeń 1920r. z podpisem tatusia – na wieczną pamiątkę. I tak jak później korzystając z ” życiorysu taty” pisałam gdzie się da żeby dowiedzieć się czegokolwiek i nie dowiedziałam się niczego, bo był to życiorys napisany dla potrzeb UB i potrzeb dzieci;  tak mając to zdjęcie napisałam do Archiwum Wojska Polskiego i dowiedziałam się bardzo wiele. Jak dołożyłam do tego lekturę o Pułku taty to wiedziałam już prawie wszystko.  Te wiadomości zebrałam w całość, którą opisałam i przekazałam każdemu z naszej rodziny. Bo nie może tak być, że czegoś nie wiemy. Możemy nie wiedzieć kto z kim i kiedy ale o czymś takim jak wyzwalanie miast polskich po ponad stu latach niewoli i to przez naszego rodzica, to grzech nie wiedzieć. Przecież to On, nasz tatuś –  tworzył zalążki naszej wolnej już ojczyzny.