Moje całe życie runęło jak domek z kart.

Dwa silne tąpnięcia i całe moje życie runęło. Pierwsze tąpnięcie  nastąpiło po wejściu do domu i spotkaniu się oko w oko z siostrą i bratem.  Z siostry zaczęła wylewać się cała zebrana w niej żółć, która zalegała w niej  od chwili moich narodzin. Tyle nienawiści ile było w tej dwudziestoletniej dziewczynie do mnie, to chyba nie było w nikim i nigdy. Nie wydaje mi się, że chodziło to tylko o płaszczyk który sobie pożyczyłam.  Brat z kolei był wściekły na mnie za to, że już od miesięcy nie mógł mnie znaleźć na żadnych tańcach, a przecież pilnowanie mnie było jego nadrzędnym obowiązkiem. Przez złość na mnie chyba nawet nie zauważył, że już przestałam chodzić na te tańce. Tak więc moje kochane rodzeństwo zebrało swoje siły i postanowiło, że jednym cięciem załatwią wszystkie ze mną problemy i dadzą upust swojej wściekłości.  Było to cięcie dosłowne – brat mnie trzymał a siostra ostrzygła mnie na łyso.       W pełni usatysfakcjonowani  za należycie spełniony obowiązek  czekali na powrót rodziców żeby z dumą im oznajmić, że wszelkie problemy z Danuśką skończone. Tatuś jak mnie zobaczył wylądował w szpitalu z zawałem serca. Mama, jak wróciła ze szpitala, usiłowała z żalem w głosie, tłumaczyć mojemu mądremu rodzeństwu, co zrobili – przecież ona musi chodzić do szkoły, ( chodziłam do liceum i do szkoły muzycznej) nie pomyśleliście o tym – lamentowała mama. Wiecie dobrze, że nie pójdzie, żadne z was w takiej sytuacji nie wyszłoby z domu.                   Tak właśnie po raz pierwszy zawalił mi się świat. Z domu nie wychodziłam  bardzo długo. Stałam się bardzo smutną osobą. Najbardziej bolało mnie, że tatuś leży w szpitalu a ja nie mogę go odwiedzić.To, że nie chodziłam do szkoły nie martwiło mnie wcale, uważałam, że jest to teraz problem mojej rodziny nie mój. Odcięłam się od świata. Nie odzywałam się do nikogo. Cała moja rodzina stała się dla mnie nie widzialna. Zresztą bez tatusia to żadna rodzina. Zaczęłam pisać wiersze. Jak po latach przeczytałam je to się przeraziłam, podarłam i wyrzuciłam. Zapamiętałam tylko mały fragment z kilkudziesięciu wierszy .                                                                                                                              Wszystkim teraz wiosna, bo maj to przecież…                                                A w moim sercu jesień, bo smutek, bo łzy   …                                            Bo nie chcę już być na tym świecie.                                                                Po trzech  miesiącach  próbowałam wyjść do ludzi. W całej Polsce zapanowała moda na fryzury afro, akurat na moje włosy. Fryzjera musiała sfinansować Hanka. Z taką fryzurą nie można jednak  było iść do szkoły. Dzisiaj  może tak, ale wówczas nie wyobrażalne. Pałętałam się jak coś bezużytecznego.   Dopiero po roku wzięłam się w garść i nadrabiałam zaległości w edukacji.                                                                                       Tatuś po dwumiesięcznym pobycie w szpitalu wrócił  do domu na kilka tygodni i znów szpital, później Akademia Medyczna w Gdańsku, z której już nie wrócił żywy. Zmarł 9 stycznia 1958r.      To było moje drugie tragiczne tąpnięcie, bo którym już nie było możliwości żeby się podnieść.      Byliśmy bardzo skromnie żyjącą rodziną, ale pogrzeb jaki mama sprawiła tatusiowi był iście królewski. Kondukt żałobny obchodził ulice Olsztyna i cały czas grała orkiestra wojskowa. Orkiestra nie mogła grać to co mama chciałaby żeby grali więc grali nokturny Chopina. Jeden z granych na pogrzebie utworów wrył się w moje serce i tkwił, choć nie wiedziałam co to za utwór. Aż wreszcie po latach odkryłam – to Adagio G mol Tomasa Albinoniego  siedemnastowiecznego, włoskiego kompozytora. Posłuchajcie go a wryje się w wasze serca jak w moje.                                                     Mama chociaż w ten sposób chciała oddać hołd UŁANOWI   III   SZWADRONU  14  PUŁKU   UŁANÓW  JAZŁOWIECKICH   bo w jej sercu  pozostał nim na zawsze.Mam nadzieję, że teraz to już w sercu każdego członka naszej rodziny.  A rodzina rozrosła się. Przybyło dziesięcioro wnuków  i dwadzieścia dwoje prawnuków. Będę szczęśliwa jeśli dzięki  temu blogowi poznali swoich antenatów.