Logika

Wracam do zakazu prowadzenia pamiętnika na forum internetowym.  Nie raz udowodniłam, że jeśli mam co robić to zajęcie pochłania mnie bez reszty, ponieważ staram się być bliska perfekcji. ( Bylejakość to nie moja broszka). A więc logicznym jest fakt, że jak nie miałam co robić bo był zakaz, to znalazłam ujście dla swojej energii. A więc żeby nie zakaz  to nie byłoby w ogóle poprzedniej strony.   Nie byłoby wielu stron gdyby nie obłudne traktowanie mnie: uśmiech, udawana życzliwość i szpila w pewną część ciała.  Pani dyrektor na samym wstępie swojej pracy upokorzyła mnie pod naciskiem zwolenniczek swojej poprzedniczki i żeby na tym pani  poprzestała to kto wie czy pisałabym pamiętnik na forum internetowym. Ale ponieważ końca w upokarzaniu nie widziałam,  to zaczęłam krzyczeć. Mój blog to jest właśnie mój krzyk. Drę się na cały świat.              Ja jestem zwykłą starą kobietą oddaną pod pani opiekę – pani dyrektor. Pani jest wykształconym socjologiem, chodzi mi o drugi człon pani tytułu –  logos..  Od dyrektora takiego Domu wymaga się logicznego postępowania czyli przewidywania następstw. Pani poprzedniczka była cwańsza od pani dziesięć razy a mimo to nie przewidziała następstw. I teraz się odradza jak Feniks i uderza we mnie bardzo raniąc panią a pani tego nie widzi. Ona, czyli była dyrektorka naszego domu nie może zapomnieć tego co jej zrobiłam, ( nie bierze pod uwagę faktu,  że najpierw to przez kilka lat ona mnie gnębiła). Sytuacja jest analogiczna, znów przez kilka lat jestem gnębiona i pani się wydaje, że jakoś to będzie. Mnie na niczym nie zależy, jestem stara i już się nażyłam ale pani tak lubi być dyrektorem.                                                 Nagle, po ukazaniu się mojego ostatniego wpisu, czuję jakąś nagonkę na mnie; nagonkę z gałązką oliwną w tle. Wszyscy chcą jednego – żebym coś robiła. A ja to odbieram tak: już cię przeczołgaliśmy psychicznie to teraz  możemy cię trochę połechtać i będzie git.  Robiłyście to wiele razy i zawsze kończyło się tak samo. Te propozycje to antrakty w waszej nie chlubnej działalności.  Dziękuję nie skorzystam.  Miło mi było słyszeć, że od wczoraj mam opiekuna w randze pracownika socjalnego, ale po dłuższej rozmowie z nią zorientowałam się, że ma obawy bo ja nie jestem zaprzyjaźniona z Janiną i Janem.  Nie jestem i nie będę i dobrze o tym  wiecie. Natomiast nie wiem dlaczego kierownictwo domu je im z ręki i na dodatek usiłuje mnie do  do tego namówić. Nawiasem mówiąc, to pracownika pierwszego kontaktu, czyli opiekuna specjalnego, mieszkaniec powinien wybrać sam; bo musi to być osoba którą się darzy zaufaniem. To ma być człowiek którego ja darzę zaufaniem nie pani kierownik socjalna.                                       Nawet  psychiatrę już do mnie przysłałyście. Żałuję, że mnie nie było bo to uroczy człowiek, darzę go sympatią i mam zaufanie do niego. Tylko dziwi mnie fakt, że przyszedł do mnie bez mojej prośby.  Wolę, bez porównania, rozmowy z naszym psychiatrą niż z psycholożką, którą też przysłaliście z gałązką oliwną.  Po rozmowie z psycholożką zrozumiałam, że jedną z przyczyn odejścia z pracy Ani Ż.. było jej życzliwe zajęcie się mną. Żeby tak nie było to pani psycholog nie nazwałaby tragedią dla mnie odejście jej z pracy. Ja uważam, że odejście z pracy Ani to strata dla naszego domu. Przyszło do nas zieloniutkie dziewczę, nauczyło się pracy i adijos.  Byłam zachwycona jej znajomością komputera i wszelkich nowinek technicznych.  Teraz bardzo, bardzo przepraszam Anię, że przeze mnie straciła pracę. Mogła jeszcze popracować do powrotu Magdy, przecież to jeszcze  ponad rok. No ale chodziło o to żeby mnie zabolało i o to, że nikt nie będzie wiedział o co chodzi a ja tak. Kiedyś stosowano tę metodę – ktokolwiek był ze mną ten  w taki czy inny sposób dostawał po głowie, a więc trzeba było mi przypomnieć tę mafijną metodę.   Pani dyrektor, proszę szykować zwolnienie dla 100% personelu średniego bo wszyscy są dla mnie mili i uczynni. Różnica między Anią a resztą jest tylko taka, że Ania to błyskawica,  wszystko robiła natychmiast od ręki. Jak kiedyś  zepsuł mi się telefon to żadna z pań socjalnych nie umiała mi pomóc, pani kierownik socjalna to nawet na mnie nie spojrzała a byłam właśnie u niej,  Anię spotkałam w holu i w ciągu 3 sekund telefon był naprawiony.

Ponieważ  dostaję różne propozycje zrobienia czegoś, potraktuję to jako nieudolne naprawianie swoich błędów, zrozumienie czegoś. Robić niczego nie będę bo nie mam serca do robienia czegokolwiek, a ja wszystko muszę robić z sercem. Ale zawieszę na kołku pisanie bloga. Oczywiście do momentu pierwszego świństwa. A tak w ogóle to propozycja zrobienia  przeze mnie recitalu, w końcu  z muzyką rozrywkową, w poście, to chyba nie na miejscu.

Zakaz pisania pamiętnika !!!

14 lutego 2018 r. wezwała mnie na dywanik pani dyrektor i w obecności siostry przełożonej zakazała mi  pisania pamiętnika na forum internetowym. Mieszkańcy się skarżą – mówi pani dyrektor, ich to boli, że pani tak brzydko o nich pisze. Stop, – mówię,  proszę nie używać liczby mnogiej; pani ma zwyczaj podnoszenia rangi problemu używając liczby mnogiej  chociaż  chodzi  o liczbę pojedynczą.  Kogo ma boleć tego boli. Po to  ten pamiętnik pisałam żeby mnie przestało boleć a zaczęło tych którzy na to zasłużyli swoim postępowaniem.           Pani dyrektor  to obłuda  – gnębić ludzi można, lekceważyć ich można ale pisać o tym to już nie można.  Jak swego czasu pokazałam obrzydliwego ESEMESA  to szanowna nie raczyła nawet sprawdzić od kogo on przyszedł. Bo wiedziała od kogo a tym wszystko można. Pokazałam szanownej anonimy grożące mi; to można ale pisać o tym nie można. Nie wpuszczać mnie po porannym spacerze do budynku – można, a pisać w żadnym wypadku. Truć mnie było można, a pisać o tym, przecież to straszne, no jak można? Osobę, która nagle przestaje mówić, pisać i czytać zostawić bez pomocy można, nie wezwać karetki do mnie czy do Justyna w takiej właśnie sytuacji,  można, ale pisać o tym – no co ludzie powiedzą.  Doprowadzanie do depresji osoby którą należałoby się opiekować, przez  odsuwanie ją od jakiejkolwiek pracy na rzecz Domu to nawet wskazane, tylko tak żeby się nikt nie domyślił. Zmieniać pokoje mieszkańcom wbrew ich woli a nawet pomimo ich płaczu – można, ale pisać o tym no kto to słyszał. Awantury na stołówce personel robić może, pisać to już trochę gorzej. Mogę jeszcze długo wymieniać a pani mnie straszy paragrafami i sądem?  Dyrektor Domu Opieki straszy swoją podopieczną sądem za pisanie pamiętnika. BRAWO!                Z przyjemnością stanę przed Sądem i opowiem o opiece w naszym domu.                                                          Pani dyrektor jest pani wysłanniczką samego Prezydenta na to stanowisko, nie uważa pani, że to zobowiązuje, że  należało by się zachowywać godnie.  Być dyrektorem z prawdziwego zdarzenia a nie udawać, że się nim jest. Nie pozwalać na żadne świństwa a już w nich uczestniczyć, nie dopuszczalne.  Nie otaczać się ludźmi którzy się skalali brzydkim zachowaniem. Przez te 5 lat narobiła pani dużo  szkody samemu  Prezydentowi, bo to co pani robi źle świadczy o tych którzy na panią liczyli wysyłając panią do nas. Czyżby wśród ludzi Prezydenta nie było lepszych. Starzy mieszkańcy wiedzą, że naszym Domem zarządza pani poprzedniczka i robi to źle celowo. Na zasadzie – mówiłam, że będzie gorzej… Mnie nie trzeba by było niczego zakazywać, wystarczy porządne zachowanie się kadry kierowniczej ( bo tylko o taką chodzi ) i ja natychmiast zmieniłabym front. Jak w listopadzie dostałam od pani zielone światło na zrobienie Sylwestra to w moim pamiętniku już znalazł się opis mojego drzewa genealogicznego. Byłam pewna, że już o naszym domu nie będę pisać.  Jeszcze nie tak dawno pisała pani cytuję  –     ” dziękuję, że znajduje pani czas i siły aby uatrakcyjnić pobyt w naszym Domu. Wielu uczestników spotkań z niecierpliwością czeka na każde kolejne spotkanie , które nie tylko, że przerywa monotonię dnia ale czyni każdego uczestnika , do którego pani się zwraca, ważnym i wyjątkowym „. Co więc się stało, że teraz słyszę co innego. Coś kompletnie przeciwnego. Pani Magda powiedziała  – NIE i jest nie.  Spytam Prezydenta komu właściwie pani podlega i czy oby na pewno pani poprzedniczka już nie rządzi w naszym Domu, za pośrednictwem dwóch pań którym pani służy. Czy nie zostały zignorowane zalecenia Prezydenta w tym względzie. Czy On w ogóle ma jeszcze coś do powiedzenia.  Poproszę  żeby Pan Prezydent zechciał przeczytać mój pamiętnik. Pierwszą i drugą część zna a trzecia i czwarta jest o pani rządach. Jest w nich więcej zła niż za czasów poprzedniej dyrektorki.  Pisałam o tym do Pana Prezydenta, odpowiedź jest zawsze taka sama – zarzutów nie potwierdzono. Jak dla mnie to jest zezwolenie na robienie świństw. Po co sobie zawracać głowę problemami staruchów.                  PANIE PREZYDENCIE WYBORY TYLKO PATRZEĆ  A NAS UPRAWNIONYCH DO GŁOSOWANIA JEST  PONAD SETKA.

Pani dyrektor postraszyła mnie Sądem a ja natychmiast przyśniłam, że jestem w więzieniu. Na spacerniaku przedstawiłam się wszystkim śpiewająco. Zorganizowałam zamiast nudnego spaceru – dyskotekę. I założyłam Radio – Prababcia 102 pl.

Mimo wszystko

Jest mi mimo wszystko bardzo miło. Pozyskałam jeszcze jednego czytelnika swojego bloga, dlatego właśnie jest mi miło a mimo wszystko – bo wiem, że ten ktoś czytając,  źle o mnie myśli i źle mi życzy. Jeśli w ogóle myśli  i  czyta ze zrozumieniem, to może zamiast być przeciw mnie zrozumie, że jestem krzywdzona i choć trochę popatrzy na mnie  ze współczuciem.   Wyobraźcie sobie, że to  Jasiu we własnej osobie. Najpierw czyta a później komentuje razem ze starą Markie… czyli ze swoją osobistą.  Dzisiaj nawet mnie zaczepił, już myślałam, że usłyszę coś miłego ale niestety zrozumienia brak. To co usłyszałam to szok. Jasiu wszedł w spółkę z panią dyrektor żeby mnie wreszcie unieszkodliwić i odesłać do szpitala psychiatrycznego. A jakie  macie podstawy  – spytałam –  a on na to, że leki które  przyjmuję i ich ilości świadczą o chorej głowie.  Dalej był bełkot ale zrozumiałam, że nazwę leku zna rzeczywiście dzięki pani dyrektor. To dla niej zrobiłam zestawienie porównawcze leków. To, że jest mi wstyd za panią dyrektor to normalka – jak można prowadzić rozmowy z podopiecznym na tematy chorób drugiego podopiecznego. Ale Jasiowi wyjaśniam: Ten lek na głowę to Vicebrol forte. Opakowanie zawiera 90 tabletek które wystarczają mi na dwa miesiące. One regulują krążenie około mózgowe. To krążenie powodowało gwałtowne spadki ciśnienia przez co mam uszkodzone  serce ( serce miało puste przebiegi). Te puste przebiegi uszkodziły  zastawki – mam niedomykalność wszystkich czterech zastawek. Wprawdzie ta niedomykalność jest względna ale jest. Zanim lekarze doszli do tego to przez 10 lat lądowałam na SORze co najmniej dwa razy w tygodniu  z migotaniem przedsionków, czyli z pustym przebiegiem serca. I to był powód dla którego jako samotna osoba chciałam zamieszkać w Domu Opieki.  Żałuję bardzo tej decyzji ale trudno, stało się. Mam nadzieję, że mimo waszych nadgorliwych starań nie zwariuję. Jak trzy lata temu szukałam pomocy u psychiatry to jeszcze nie wiele wiedziałam o swoich podstępnych wrogach i to na czele z panią dyrektor. Teraz znam swoich wrogów, wiem na co was stać, ale też wiem, że już nie jest was tak dużo jak było kilka lat temu i ludzie nie skłaniają się w waszym kierunku ale w moim. Jestem znacznie silniejsza psychicznie. A jeśli poczuję potrzebę pomocy psychicznej to  wiem dokąd    mam się udać. Na  pewno do nikogo z kręgów opieki społecznej.

Ceny leków

1 stycznia, poniedziałek Nowy Rok 2018.  Rzadko to robię ale wyszłam z pokoju pochodzić po naszych korytarzach. No i jak zwykle w takich wypadkach obstąpiły mnie panie skarżąc się na wszystko. Wszystkie panie, dosłownie wszystkie, bardzo brzydko mówiły o dyrektorce. Ja mam o niej brzydkie zdanie ale inni to aż przykro słuchać.  Dlaczego wy mi tak wszystko mówicie, – pytałam. Ja mam bardzo poważną wadę psychiczną – jak słyszę skargi to muszę coś z tym zrobić. A to zawsze wychodzi ze szkodą dla mnie. Dobrze o tym wiem a mimo to załatwiam sprawę. Jestem kompletnym przeciwieństwem naszej dyrektorki – ona udaje, że słucha i z żadną skargą jeszcze nic nie zrobiła.

7 stycznia była u nas Kolęda; o dziwo była taka jak powinna być. Ksiądz dla każdego z nas znalazł chwilkę. Kolęda trwała ponad 3 godziny, nie tak jak zwykle 45 minut.

10 stycznia padłam chora. Wspomagałam się lekami które miałam w swojej apteczce. Czułam opiekę personelu średniego.  I tak dotrwałam  do 13 stycznia, w tym dniu przyjmuje lekarz u którego powinnam poprosić o wypisanie leków.                                                                    W tym też dniu pani dyrektor ogłosiła co miesięczne spotkanie z mieszkańcami. Zupełnie nie wiem po co ona to robi, ale robi. Odfajkuje swoje działanie w sprawozdaniach. Na tym zebraniu pani dyrektor namawia nas do kupowania leków w aptece z którą mamy umowę. Dziwne to było dla mnie ale uwierzyłam w dobre intencje i wszystkie potrzebne mi leki zamówiłam zgodnie z sugestią pani dyrektor. Jak otrzymałam fakturę to mina mi zrzedła, na ogólną sumę 90 zł.  przepłaciłam o 20 zł.  Mieszkańcy którzy kupują sami w aptekach na mieście zawsze mówili mi, że u nas jest drożej. Ja nigdy nie zwracałam na to uwagi, u nas kupowałam leki tylko na receptę; ale ta sugestia dyrektorki, dlaczego ona to zrobiła? Jak można oficjalnie, na zebraniu sugerować kupno droższych leków. Jak wyzdrowiałam przeszłam się do kilku aptek sprawdzić ceny. Skonfrontowałam ceny w 5 aptekach wszędzie było taniej. A więc to jakiś przekręt z przetargiem. Czym kierowała się szanowna pani dyrektor podpisując umowę z tą a nie inną apteką. Jestem pewna, że ona tylko podpisała umowę podsuniętą przez jakieś demony z przeszłości. No bo po co komplikować sobie życie myśleniem o mieszkańcach DPS. Zrobiłam zestawienie wydatków na leki w poszczególnych aptekach  i z prośbą o wyjaśnienie sprawy złożyłam pismo w sekretariacie. Wychodząc z sekretariatu spotykane osoby, dowiedziawszy się po co tam byłam, jedni ostrzegali mnie, że się doigram a inni mówili, że będą za mnie się modlić bo nikt po za mną nie interesuje się sprawami mieszkańców. Odpowiadałam, że sprawy mieszkańców są moimi sprawami.  Odpowiedź jaką dostałam od pani dyrektor powaliłaby z nóg każdego. Już pierwsze zdanie świadczy o tym, że pani dyrektor ma nas za głupich. Cytuję ” W odpowiedzi na pani pismo, dotyczące cen leków dostarczonych dla pani za naszym pośrednictwem z Apteki Na Podgrodziu, uprzejmie informuję, że zwróciliśmy się do w|w  Apteki o wyjaśnienie tej sprawy”. Dalej jest ble, ble, ble na dwie strony.                                                                              No podpowiedzcie mi co zrobić z kimś takim jak nasza pani dyrektor.  Ręce opadają po każdej rozmowie z nią i po każdym otrzymanym od niej piśmie.

Jasiu rządzi

Nie znoszę faceta; pewnie dlatego,że  mocno trzyma z moim wrogiem – starą Markie…i robi absolutnie wszystko co ona mu każe a ona mu każe demonstracyjnie mnie ignorować. Robi to kierownik socjalna i  Jasiu. To jest metoda stwierdzona lata temu i ma służyć schylaniu karku delikwentowi.  Ale ona działa tylko wtedy jak delikwent, czyli w tym wypadku ja , nic o niej nie wie. Ja wiem i nic z tego nie wyjdzie.  Co rusz ktoś mnie pyta – czy wiem dlaczego ten Jan jest taki ważny, do wszystkiego się wtrąca i wszystko mu wolno.  Pani kierownik socjalna zarządziła, że to on jest teraz naszą wschodzącą gwiazdą;  chociaż nikt go nie rozumie. Ja myślę, że to zwykły lizus który  chce być ceniony za wszelką cenę. Tylko ten słowotok, przez który  jest nie zrozumiały, utrudnia mu życie.     Podobno to on przyczynił się do wywiezienia Anety z naszego domu, twierdząc że tacy ułomni ludzie jak Aneta i Zygmunt nie mogą być zakochani bo z tego mogą być dzieci i co wtedy.  Nie pomyślał, że tym biednym, bardzo chorym, młodym ludziom, coś od życia się należy. Pozbył się Anety a teraz robi wszystko żeby pozbyć się z naszego domu Zygmunta no i mnie. Kiedyś spotkałam bardzo zdenerwowanego Zygmunta, wykrzykującego, że jak tylko ten Jan do niego się zbliży to mu odda. Co mu oddasz, pytam. Danusia on mnie pobił a nikt mi nie wierzy więc mu oddam. Ja Zygmuntowi wierzę i chętnie bym mu pomogła w tym oddawaniu. Ponieważ coraz częściej słyszałam pytanie – czym to się zasłużył Jan, że jest na specjalnych warunkach, postanowiłam  zasięgnąć języka tam gdzie trzeba. Otóż Jan uczy dzieci socjalnej angielskiego.  ( Fe, pani kierownik, jak można wykorzystywać podopiecznego do celów prywatnych ).  Czyli te rządy to zadośćuczynienie.                                                                                                                                                                             Jeśli miałabym napisać coś dobrego o kończącym się 2017 roku w naszym domu, to tylko to, że na moim korytarzu są wreszcie pozamykane drzwi a fakt ten doceni tylko ktoś kto chciał czy nie a musiał oglądać gołego faceta w pokoju z naprzeciwka, który miał wiecznie otwarte drzwi. Jaka to jest ulga to nie wyobrażacie sobie. Nawet  zapach jest inny  na korytarzu. W ogóle doszłam do wniosku, że ten mój korytarz jest teraz najlepszy. Nie ma widoków, nie ma smrodu i jest cicho. Nic więcej do szczęścia nie trzeba.                                                                                                W naszym domu rok 2017 zakończył się 29 grudnia balem                  ” sylwestrowym ” . Wyszłam z tego  balu po pół godzinie i już na żadne tego typu spotkania chodzić nie będę tak więc i recenzji z imprez już nie będzie.

Grudzień 2017 roku.

Grudzień 2017r. pobił  miesięczny rekord umieralności w naszym domu. Jak dom istnieje to nie było tyle zgonów.. Średnia roczna umieralności od lat była 14 osób, a tym razem  w samym grudniu zmarło 8 osób. Fakt, przyjmowani są chorzy w znacznie gorszym stanie zdrowia, ale wszystko jedno jest coś nie tak. Z naszą służbą zdrowia jest coraz gorzej. O to przykład z mojego ” podwórka”. Od dwóch lat przy chodzeniu korzystałam z chodzika. Tak, tak napisałam w czasie przeszłym, już wystarczą mi kijki a zasuwam jak mały samochodzik. Nasz pan doktor leczył  mnie,  leczył i już nie miał pomysłu. Masz zawroty głowy, przewracasz się to weź laskę albo chodzik, a może nawet wózek inwalidzki i będzie problem z głowy. Ja się przeciw temu buntowałam, nie mogłam znieść, że traktuje się mnie jak starą babę. Aż trafiłam na lekarza, który potraktował mnie jak normalną  pacjentkę. Porobił wszystkie badania. Postawił diagnozę i dał skierowanie do specjalisty od zabiegów terapeutycznych. Jak spytałam go dlaczego sam nie wypisze mi skierowania na zabiegi, to  pan doktor na to – ja chciałbym panią wyleczyć. Niech każdy robi to co umie najlepiej. Ja swoje zrobiłem ale chciałbym też panią pilotować. No i Eureka, pani Danusia normalnie chodzi. Jak byłam u niego w październiku to miałam nawrót bólu podkolanowego i wyprosiłam o receptę na zastrzyk który mnie uzdrowił. Pan doktor dał mi receptę ale też poprosił żebym z miesiąc wytrzymała bez tego zastrzyku. I znów cud, ból ustąpił bez zastrzyku.  Po naszym domu krąży dowcip – czy można wyleczyć starego człowieka? – Można ale po co.   Taki stękający staroć jest zajęty swoją chorobą, swoimi bólami i do niczego się nie wtrąca. Można dać mu coś na uspokojenie czy na sen i problem z głowy. Delikwent robi się coraz głupszy no i właśnie o to chodzi.                       Niestety, nami się tu nikt nie interesuje. Mówi się o opiece, to jest kpina nie opieka; pani dyrektor nami nie interesuje się w ogóle. Siostra przełożona, odpowiedzialna za  naszą stronę medyczną, nigdy nami się nie interesowała, a kierownik socjalna interesuje się tylko tym – jak zostać rekinem finansowym i jej  wzorem do naśladowania  jest  poprzednia  dyrektorka. Działa więc  na wzór i podobieństwo. Wszystko musi być jej podporządkowane, łącznie z panią dyrektor. Doszły do mnie słuchy, że pani kierownik socjalna  razem z osobistym narzeczonym starej Markie… planują umieścić mnie w Szpitalu Psychiatrycznym. Najpierw mnie to rozbawiło, przecież musieli by mnie ubezwłasnowolnić, ale po chwili pomyślałam, że mogą to zrobić inaczej, prościej – wpuszczą do mojego pokoju gaz halucynogenny, ( przecież już tak robili ) ja zacznę wariować a wówczas kaftan i sprawa załatwiona. Powiadomiłam o tym swoją rodzinę, w razie czego niech wiedzą. No i ustaliliśmy pewne kroki.  Niestety z mafią nie ma żartów a chęć bogacenia się wyżera umysły ludziom   którzy  co niedziela gorliwie się modlą, przystępują do komunii i fałszywie udają, że są tacy szlachetni, a nie wiedzą co to słowo znaczy.

Suknia łososiowa

Chyba pisałam, że nasze tablice informacyjne od miesięcy były obwieszone informacjami o wjazdach do miejsc świętych, o mszach, o spotkaniach przy herbatce  i rozmowie o Papierzu, o różańcu, o zaproszeniu do kina na film o świętościach.  A wszyscy u nas wiedzą, że jeśli jest ogłoszenie to znaczy, że nie ma chętnych i trzeba by zrobić jakąś łapankę. Aż wreszcie w listopadzie 2017 r. zaczęło się coś zmieniać. Było dużo występów dzieci z przedszkoli i szkół. Były nie raz po dwa występy tego typu w jednym dniu. Aż ludzie mieli przesyt i przestali przychodzić ale  ogłoszenie informujące o występie  osób dorosłych zachęciło do przyjścia. Dwie osoby nie wiele młodsze od nas, z dwiema gitarami i z piosenkami. Ja niestety oceniłam ten występ na dwójkę. Jak reszta nie wiem.  Za tydzień  wystąpił u nas chór pielęgniarek. Panie zaśpiewały pełnymi, dojrzałymi, czystymi głosami. Ich oceniłam wysoko zwłaszcza, że chór śpiewał bez dyrygenta a równiutko.  I już byłaby szóstka gdyby nie zaczęły śpiewać solistki. Zwykle solistą zostaje osoba z najładniejszym głosem a tu odwrotnie. Solistki zaniżyły poziom.  Ich występ pokazał, że wszędzie rządzą układy.                   No ale to ich sprawa, chór u nas popisał się  my jako gospodarze niestety nie. Na widowni było 12 osób, w tym  trzy osoby z personelu. Jak  Markie…. mówiła wierszyk, czy w świetlicy czy w kaplicy, to pozwożono ludzi ile się da, samego personelu było siedem i więcej osób, a tu taki wstyd. Kierownictwo domu powinno było ich przywitać, ugościć i pożegnać po pańsku, a tu nawet nie było nikogo z kierownictwa. Wstyd. Gośćmi zajęła się Ela, bo to jej branża a ja w imieniu wszystkich zebranych, na prośbę Natalki, podziękowałam za piękny występ. Tak zakończył się listopad. Natomiast 14 grudnia gościliśmy u nas aktorkę teatralną i filmową  panią Irenę Telesz. ( To matka proboszcza z serialu telewizyjnego      ” Nad Rozlewiskiem”). Znam ją osobiście około 40 lat  i zawsze jestem nią urzeczona. Było mi bardzo miło jak na swój widok rzuciłyśmy się sobie w ramiona. Obsypałyśmy się wzajemnie komplementami i na sercu zrobiło się cieplutko.  Pani Irena opowiadała nam jak kręci się sceny do filmu. Porównała pracę na planie filmowym i w  teatrze i jak każdy aktor wyżej ceniła sobie teatr od filmu ale film wyżej ceni aktorów. Jak opowiadała o trudach kręcenia poszczególnych scen, bezustannego powtarzania ich, to przypomniało mi się, że właśnie 40 lat temu zagrałyśmy w jednym filmie razem. Śmiem napisać grałyśmy , choć w zasadzie to ja nie wiedziałam czy gram czy statystuję, ale nasze kwestie były współmierne i czasowo i tekstowo  i finansowo.Dla mnie to granie było łatwe i przyjemne. Grałam panią domu  w którym odbywa się wesele. Byłam matką panny młodej.  Pani Irena była gościem a jej mąż był ojcem pana młodego.              Postanowiłam poszukać czegoś na temat tego filmu w internecie.  Ale jak znaleźć jak nie pamiętałam ani nazwiska reżysera ani tytułu filmu. U mnie wszystko przelatywało przez moje życie nie zostawiając śladów. Przypomniałam, że podpisując umowę odnośnie grania w tym filmie byłam bardzo dumna, że umowa była umową z aktorem, że ja byłam tym aktorem. Zostawiłam tę umowę w rodzinnym albumie artystycznym na pamiątkę.. W umowie było nazwisko kierownika produkcji i roboczy tytuł filmu, ale po nitce doszłam do kłębka.  Otóż tytuł filmu to ” We dwoje ” a reżyserem filmu jest Kazimierz Karabasz. Film swoimi cięciami przez cenzurę został wręcz zniszczony. Film polityczny stał się filmem kompletnie o niczym. Ale zobaczyłam siebie. W 46 minucie bohater filmu szykuje się na wesele Cała kwint esencja filmu to rozmowy gości weselnych, jak u  Wyspiańskiego, a tu wszystko wycięte.  Film jest czarno biały ale jest jedna  pani w sukni łososiowej,  to ja 40 lat temu.

Demony wracają

Jak się raz naraziłaś mafii to ci nie odpuszczą. Czuję wyraźnie oddech  byłej dyrektorki naszego domu na swoich plecach. Magda Pt… obecna kierownik socjalna, wybrana na to stanowisko w ostatniej chwili przez poprzednią dyrektorkę,  postępuje ze mną w ten sam sposób w jaki postępowała była  – jak już jej się naraziłam. Magdzie nie naraziłam się niczym ona tylko wykonuje polecenia byłej. Po to została wybrana  na to stanowisko.  Czyżby mafia się odrodziła ? Tylko kliknęłam nazwę Stowarzyszenia które według mnie jest centrum dowodzenia mafii i już wiedziałam, że mam rację. Nawet szefowa jest ta sama. Nazwa się nie zmieniła tylko to Stowarzyszenie jest teraz ogólnopolskie z oddziałami regionalnymi a nie jak kiedyś obejmowało tylko nasz region. Ucichło tylko ze swoją działalnością na parę lat i znów weszło do gry. Cholernie ważne stały się w naszym domu, siostra przełożona i kierownik socjalna – dwa relikty z przeszłości – moje demony. Wszyscy wiedzą, że u nas rządzą te dwie panie. Wiedzą o tym i pracownicy i podopieczni. Pani dyrektor ma teraz jeszcze mniej do powiedzenia niż na początku swojej pracy. Ludzie nawet wątpią czy ona chce mieć coś do powiedzenia. Jej się wydaje, że tak jest dobrze. Ona nie musi podejmować żadnych decyzji, robią to za nią demony. Nawet za cenę ośmieszenia się wycofa się z każdego powiedzianego wcześniej słowa. To ona – pani dyrektor wykonuje polecenia wymienionych pań. Przykre to jest bardzo bo szanowna nie bierze pod uwagę faktu, że za wszystko to odpowiada jednak ona.  I kiedyś za wszystko poniesie konsekwencje. Z taką dumą mówiła mi, że też należy do tego Stowarzyszenia. Jak powiedziałam jej, że przecież to jest mafia, nie ma czym się chwalić; to w odpowiedzi usłyszałam tylko – nie, już nie.  To stowarzyszenie jest bardzo sprytnie zorganizowane. Należą do niego wszyscy dyrektorzy i kierownicy placówek opiekujących się w różnej formie, ludźmi potrzebującymi tej opieki.  Oczywiście nie muszą wstępować w jej szeregi, ale wówczas byliby pomijani przy różnych formach pomocy. A stowarzyszenie to obraca ogromnym majątkiem. Na pewno nie wszyscy należący to tego stowarzyszenia to szuje, ale wystarczy, że nie widzą jak coś jest nie tak a podpiszą co trzeba. W razie czego to przecież w tym stowarzyszeniu nikt za nic nie odpowiada, wszak to sami wolontariusze pracujący ciężko i społecznie na rzecz biednych, pokrzywdzonych przez los ludzi. Ci ludzie, zwłaszcza samotni, to żyła złota, odchodzą i zostawiają cały swój dorobek życia. To zbyt kuszące żeby nie wrócić do takiej działalności, z tak misternie usnutego planu,  który się tak  pięknie realizowało. Wystarczy tylko usunąć ze swojej drogi takich jak ja. Niestety ci ludzie mafii nie potrafią niczego załatwić po pańsku, dyplomatycznie, u nich jest w łeb i po problemie.  Mnie  truto, rzucano we mnie petardami, przysyłano anonimy z groźbami. Piszę o tym śmiało chociaż  liczę się z tym ale też wiem, że mojego bloga czyta co miesiąc 1000 komputerów i to nie zmiennie od początku mojego pisania. Z tego tysiąca to setka wie dobrze o kogo chodzi,  zna mnie  i zna sprawę.