1 stycznia, poniedziałek Nowy Rok 2018. Rzadko to robię ale wyszłam z pokoju pochodzić po naszych korytarzach. No i jak zwykle w takich wypadkach obstąpiły mnie panie skarżąc się na wszystko. Wszystkie panie, dosłownie wszystkie, bardzo brzydko mówiły o dyrektorce. Ja mam o niej brzydkie zdanie ale inni to aż przykro słuchać. Dlaczego wy mi tak wszystko mówicie, – pytałam. Ja mam bardzo poważną wadę psychiczną – jak słyszę skargi to muszę coś z tym zrobić. A to zawsze wychodzi ze szkodą dla mnie. Dobrze o tym wiem a mimo to załatwiam sprawę. Jestem kompletnym przeciwieństwem naszej dyrektorki – ona udaje, że słucha i z żadną skargą jeszcze nic nie zrobiła.
7 stycznia była u nas Kolęda; o dziwo była taka jak powinna być. Ksiądz dla każdego z nas znalazł chwilkę. Kolęda trwała ponad 3 godziny, nie tak jak zwykle 45 minut.
10 stycznia padłam chora. Wspomagałam się lekami które miałam w swojej apteczce. Czułam opiekę personelu średniego. I tak dotrwałam do 13 stycznia, w tym dniu przyjmuje lekarz u którego powinnam poprosić o wypisanie leków. W tym też dniu pani dyrektor ogłosiła co miesięczne spotkanie z mieszkańcami. Zupełnie nie wiem po co ona to robi, ale robi. Odfajkuje swoje działanie w sprawozdaniach. Na tym zebraniu pani dyrektor namawia nas do kupowania leków w aptece z którą mamy umowę. Dziwne to było dla mnie ale uwierzyłam w dobre intencje i wszystkie potrzebne mi leki zamówiłam zgodnie z sugestią pani dyrektor. Jak otrzymałam fakturę to mina mi zrzedła, na ogólną sumę 90 zł. przepłaciłam o 20 zł. Mieszkańcy którzy kupują sami w aptekach na mieście zawsze mówili mi, że u nas jest drożej. Ja nigdy nie zwracałam na to uwagi, u nas kupowałam leki tylko na receptę; ale ta sugestia dyrektorki, dlaczego ona to zrobiła? Jak można oficjalnie, na zebraniu sugerować kupno droższych leków. Jak wyzdrowiałam przeszłam się do kilku aptek sprawdzić ceny. Skonfrontowałam ceny w 5 aptekach wszędzie było taniej. A więc to jakiś przekręt z przetargiem. Czym kierowała się szanowna pani dyrektor podpisując umowę z tą a nie inną apteką. Jestem pewna, że ona tylko podpisała umowę podsuniętą przez jakieś demony z przeszłości. No bo po co komplikować sobie życie myśleniem o mieszkańcach DPS. Zrobiłam zestawienie wydatków na leki w poszczególnych aptekach i z prośbą o wyjaśnienie sprawy złożyłam pismo w sekretariacie. Wychodząc z sekretariatu spotykane osoby, dowiedziawszy się po co tam byłam, jedni ostrzegali mnie, że się doigram a inni mówili, że będą za mnie się modlić bo nikt po za mną nie interesuje się sprawami mieszkańców. Odpowiadałam, że sprawy mieszkańców są moimi sprawami. Odpowiedź jaką dostałam od pani dyrektor powaliłaby z nóg każdego. Już pierwsze zdanie świadczy o tym, że pani dyrektor ma nas za głupich. Cytuję ” W odpowiedzi na pani pismo, dotyczące cen leków dostarczonych dla pani za naszym pośrednictwem z Apteki Na Podgrodziu, uprzejmie informuję, że zwróciliśmy się do w|w Apteki o wyjaśnienie tej sprawy”. Dalej jest ble, ble, ble na dwie strony. No podpowiedzcie mi co zrobić z kimś takim jak nasza pani dyrektor. Ręce opadają po każdej rozmowie z nią i po każdym otrzymanym od niej piśmie.
