Pismo urzędowe punkt 7 i 8

7| Blog prowadzony przez Panią S.

W dniu 9 lutego 2018r. mieszkaniec Domu zwrócił się do dyrektora Domu ze skargą, że obraźliwe treści zamieszczone na blogu bardzo dotknęły mieszkańców. Personel Domu potwierdził, że zapoznanie się z blogiem przez mieszkańców bardzo negatywnie wpłynęło na ich samopoczucie, stan zdrowia. Wpisy zawarte na blogu po zapoznaniu się członków rodziny z ich treścią doprowadziły mieszkankę ( lat 90) do silnego wzburzenia, obniżenia nastroju, smutku, poczucia zniewagi. Dyrektor Domu w dniu 14 lutego w obecności kierownika Działu Medycznego przeprowadziła rozmowę z Panią S. na temat skargi mieszkańców dotyczących bloga. Poinformowała Panią S. – czyli mnie , że mieszkańcy kontaktują się w tej sprawie z prawnikiem. Dyrektor próbowała przedstawić kwestię naruszenia dóbr osobistych, możliwych konsekwencji z tego wynikających w przypadku publikacji w internecie. Dyrektor nie zakazywała prowadzenia bloga poprosiła jedynie o zaprzestanie opisywania współmieszkańców w sposób negatywny i oceniający.  Pani S. stwierdziła, że taki był jej zamiar, stało się to czego oczekiwała tzn określone osoby poczuły się źle. Zadaniem Domu jest troska o samopoczucie wszystkich mieszkańców, dbanie o dobrą atmosferę i rozwiązywanie problemów we wzajemnych relacjach.  Rozmowa z mieszkanką realizowana była w ramach obowiązków  i poczucia odpowiedzialności  za zaspokojenie potrzeb mieszkańców, którzy z racji wieku, stanu zdrowia, nie są w stanie samodzielnie  o nie dbać ( prawo do godnego traktowania, dobrego imienia), a w przypadku Pani S.  – w zakresie dostarczenia mieszkance pełnej informacji o charakterze dóbr osobistych, ewentualnych skutkach ich naruszenia. Z informacji uzyskanych od mieszkańców wynika, że sprawa jest skierowana na drogę postępowania cywilnego.

Punkt 8 SMS                                                                                               Wiadomość którą w postaci sms – a otrzymała Pani Danuta S. kilka lat temu była dokładnie wyjaśniana. Przeprowadzono rozmowy wyjaśniające z pracownikami Domu. Nie udało się ustalić nadawcy wiadomości. Wskazywany przez mieszkankę nadawca, kierowca Domu, nie pracuje już w placówce.

Moja odpowiedź   – Odnośnie silnego wzburzenia, obniżenia nastroju, smutku, poczucia  zniewagi doznanego przez 90 letnią kobietę panią Jan. Mar.  nie kryję, że się cieszę z tego stanu rzeczy. Ta kobieta mieszka w DPSie od 30 lat i napsuła krwi bardzo wielu ludziom. Tych wszystkich odczuć również doznawałam właśnie przez nią. Cały mój blog to opis świństw wyrządzanych mi przez tą panią albo ludzi przez nią kierowanych.  Była prowodyrem wszystkiego co złe. Obie dyrektorki boją się jej- za dużo o nich wie.  Obecna pani dyrektor je jej z ręki. Słynny SMS wyszedł z jej pokoju podczas mocno zakrapianego Sylwestra. Mimo, że aparat został zniszczony to można bardzo łatwo sprawdzić nawet dzisiaj, do kogo telefon należał. Pani dyrektor napisała, że to sprawka kierowcy. Nie prawda. Kierowca – czyli syn poprzedniej dyrektorki, rzucał we mnie petardą, wysłał  do 8 banków zlecenie na udzielenie mi kredytu, i co? i nic. Pani dyrektor nawet nie pomyślała żeby z tym coś zrobić. Tak jak i z anonimami grożącymi mi oszpeceniem. I ja mam komukolwiek z tej bandy współczuć?

Słyszę ciągle o rzekomych prośbach zaprzestania pisania przeze mnie bloga. Od połowy listopada trzy krotnie informowałam, że zaprzestaję pisania do pierwszego świństwa. Nie pisałam tydzień czy dwa i natychmiast świństwo było.

Dalszy ciąg punktu 6 pisma

Od połowy ubiegłego roku nie uczestniczy w zebraniach z mieszkańcami, na których omawiane są wszelkie zmiany, uwagi dotyczące funkcjonowania Domu.

Moja odpowiedź – te co miesięczne zebrania to odfajkowywanie w papierach, że one były. Nawet na takim zebraniu na którym mnie nie było zgłoszono moją kandydaturę do działalności w Samorządzie Mieszkańców – to o czymś świadczy.  Ostatnio poinformowano nas o zebraniu na 15 min przed jego rozpoczęciem. Z satysfakcją ogłoszono, że przyłapano mnie na wyłudzeniu pieniędzy za dwa dni urlopu podczas którego byłam na miejscu. Wiedziano, że byłam ale nikt się tym nie zainteresował – czy coś się stało? może coś potrzeba? Zero zainteresowania w Domu Opieki. Te dwa dni urlopu opisałam na blogu i zatytułowałam   Meteopatia. Oczywiście żadnych pieniędzy nie wzięłam.

Ciąg dalszy pisma – Ponadto pani Danuta w ostatnim czasie wykazuje szczególne zainteresowanie mieszkańcami z otępieniem ( problemy z pamięcią, zmiany nastrojów, zaburzenia krytycyzmu, zespoły urojeniowe), których sprawność funkcjonalna jest ograniczona wzbudzając w nich niepokój i poczucie zagrożenia, że w placówce dzieje się im krzywda

Moja odpowiedź – Bardzo brzydko autor napisał o moim zainteresowaniu ludźmi z otępieniem.                                          25 lutego podczas mszy, ksiądz poinformował nas, że zmarła Hania P.  Zrobiło mi się bardzo smutno. Później okazało się, że to pomyłka, tak więc odwiedziłam ją dwa razy. Uprzednio spytałam opiekunkę czy mogę, kiedy mogę, co Hania lubi, czego nie lubi i na które ucho lepiej słyszy bo już nie pamiętałam. Miałyśmy wspólnie wydać pamiętnik o jej życiu. Mam 3/4 życia opowiedzianego przez Hanię nagrane na taśmie magnetofonowej. Istotnie podczas tych wizyt popłynęły łezki nam obu.

Dalszy ciąg pisma – Terapeuci proponowali prowadzenie indywidualnych zajęć muzycznych ( w 2017r. przeprowadziła zajęcie muzyczne  na terenie DPS przy ul. Bałtyckiej) lub czytanie dla dzieci w przedszkolu. Mieszkanka w ostatnim okresie odmawia  i twierdzi, że nie jest zainteresowana taką aktywnością. Pani Danuta jest osobą uzdolnioną muzycznie jednak do tej pory, mimo podejmowanych prób włączenia mieszkanki  w przygotowanie występów okolicznościowych  przez mieszkańców nie udało się wypracować nici porozumienia.  Mieszkanka nie włącza się w przygotowywane  przez mieszkańców i terapeutów  występy ( z okazji świąt narodowych, religijnych), uczestniczy w nich na zasadzie obserwatora, a następnie w sposób niekulturalny, obraźliwy, je komentuje. W opinii pracowników Domu, pomimo podejmowanych prób rozwiązania problemów wzajemnych relacji między mieszkańcami , z powodu negatywnego nastawienia  mieszkanki do większości mieszkańców  mających możliwości aktywnego udziału w życiu Domu, mało realne jest nawiązanie konstruktywnej współpracy. Niezadowolenie pani D. ( np chęć organizacji przez nią zabawy sylwestrowej  a nie zabawy w okresie karnawału) wynika z pomijania  prze panią tworzonych  przez terapeutów planów, harmonogramów zajęć  uwzględniających potrzeby  i oczekiwania mieszkańców, ich możliwości psychofizycznych, a także udział osób spoza placówki ( terminy).   Działania dotyczące funkcjonowania pani D.  poprawy jej samopoczucia omawiane były w ramach Zespołu Opiekuńczo – terapeutycznego. Postępowanie na bieżąco konsultowane jest z psychologiem w celu wypracowania najefektywniejszych zasad współpracy.

Na te bzdety nie odpowiedziałam nic, bo i po co.

Komentarz do wpisów Jolki

Dwa twoje wpisy to było  wylewanie na mnie pomyj. Ja  zupełnie inaczej wspominam lata  twojego dorastania. Byłam jedyną osobą w rodzinie do której przychodziłaś z różnymi problemami, szłaś nie do swojej mamy, taty czy babci, tylko zawsze do mnie. Zawsze znajdywałam czas i chęci żeby ci pomóc. Najpierw była to szkoła i wypracowania. Z wypracowaniami z języka polskiego to nie tylko ty przybiegałaś do mnie, twoje córki również. Przeczytałam całe mnóstwo  książek żeby  je napisać.  Później były ciuchy, od kogo jak nie od cioci Danki. Później była praca i różne problemy z nią związane, no i pamiętna pomoc w powrocie twoim z Niemiec.  Dziewczyno, przecież za tę pomoc mogłam trafić do więzienia. To był PRL a ja jechałam po ciebie za granicę  korzystając z nieswoich dokumentów. Twoja mama miała właściwe dokumenty ale nie chciała poświęcać się tobie, wiedziała dobrze, że ciotka pomoże zawsze. Jak ci się urodziła pierwsza córka do kogo zadzwoniłaś żeby wyprostować sprawy – do mnie.    Kto  nauczył cię  kąpać i przewijać dziecko zaraz po powrocie ze szpitala – ja. A kto z rodziny był na ślubie i weselu twojej najstarszej – tylko ja ,a rodzina jest bardzo liczna.  Wreszcie, to już nie wiem czy wiesz, ale w ciężkiej pracy w maglu pomagałam twojej córce. Przychodziłam kilka razy w tygodniu i pomagałam. No i wreszcie załatwienie pracy tu w naszym Domu od której zaczęło się wszystko psuć.  Bardzo szybko twoje dziecko przeszło na stronę moich przeciwników                              a ciucholand w sklepiku przekreślił wszystko co było piękne, co ja wspominam z łezką w oku. Pomyśleć, że to wszystko po to żeby przymilić się dyrektorce DPS .    Gratuluję honoru.

Pismo służbowe punkt 5 i6

Punkt 5 pisma mówi o internecie w naszym Domu. Ostatnie zdanie tego punktu  – Możliwości  udostępnienia internetu dla mieszkańców zostaną zwiększone z chwilą podłączenia Domu do miejskiej sieci światłowodowej, które jest planowane w tym roku.

Nie ma co komentować, będzie to będzie, nie to nie, pożyjemy zobaczymy jeśli dożyjemy.

Za to będzie co komentować w punkcie 6 pisma.                                        Punkt 6 – udział w zajęciach organizowanych w DPS .

Pani Danuta …. w latach poprzednich prowadziła cotygodniową audycję radiową. Mieszkańcy na początku byli bardzo zadowoleni z przygotowywanych przez nią audycji. Jednak wraz z upływem czasu zaczęły pojawiać się skargi ze strony mieszkańców, iż pani Danuta podczas audycji oskarża zarówno współmieszkańców jak i pracowników placówki o różne rzeczy. Na zwróconą uwagę prze personel, że radio nie jest miejscem  jakichkolwiek rozgrywek personalnych i źle wpływa na ogólną atmosferę Domu, mieszkanka reagowała agresją słowną. Po piśmie mieszkańców do dyrektora z dnia 13 maja  pani Danuta .. samodzielnie podjęła decyzję  o zakończeniu prowadzenia audycji przez radiolę.                                   Pani Danuta … zrezygnowała również ze współpracy z kwartalnikiem ” Głos Seniora” wydawanym przez Dom z powodu decyzji zespołu redakcyjnego  ( w skład zespołu wchodzili mieszkańcy), który zdecydował o nie wydrukowaniu artykułu napisanego przez panią … W artykule znajdowały się pomówienia  dotyczące wcześniejszej dyrekcji Domu.                                                 Istotnym problemem w sprostowaniu oczekiwaniom mieszkanki w zakresie prezentacji własnych talentów i możliwości artystycznych  są jej relacje z pozostałymi mieszkańcami. Mieszkanka prowadziła spotkania muzyczne dla mieszkańców Domu, jednak sposobem prezentacji, uwagami, zachowaniem zraziła do siebie znaczną część mieszkańców, która w sposób najbardziej aktywny i świadomy uczestniczy we wspólnych spotkaniach, wydarzeniach na terenie Domu. Terapeutom trudno jest zorganizować spotkanie z jej udziałem, w którym uczestniczyłaby większa część mieszkańców. Nie chcą oni uczestniczyć w imprezach organizowanych przez panią Danutę … Mieszkańcy Domu unikają bliższych relacji z nią, wsparcie ze strony personelu  w ich poprawie jak dotąd nie przyniosły zadawalających skutków.

Moja odpowiedź:                                             W tym punkcie wyżyto się na mnie za wszystkie zniewagi umieszczone na blogu i popisano się nieznajomością tematu. Programy które prowadziłam zawsze łączyły się z mikrofonem, moje życie było z nim silnie związane; ja biorę mikrofon do ręki i lecę do nieba. Ktokolwiek i w jakikolwiek sposób pracował z mikrofonem to wie, że mówiący do niego  uwodzi słuchacza, kokietuje go, usiłuje rozkochać w sobie a nie ubliża. Autor pisma zbeształ mnie najgorzej jak tylko mógł. Wiem, że najlepszą obroną jest atak; odwołam się jednak do laurki jaką wystawiła mi pani dyrektor zanim powstał blog. Treść laurki umieszczona jest w całości  na blogu zatytułowanym : Zakaz prowadzenia bloga i zaczyna się słowami – ” dziękujemy pani, że znajduje pani czas i siły …

Żeby szczegółowo odpowiedzieć na każdy z zarzutów musiałabym przepisać całego swojego bloga bo on jest właśnie o tym. Odpowiada już 8 lat temu na  każdy zarzut postawiony mi dzisiaj.

Punkt 4 pisma

4) Wydawanie posiłków.

Personel placówki, który zajmuje się wydawaniem posiłków dla mieszkańców jest każdorazowo ubrany we właściwy strój i dba o zachowanie właściwej higieny. Osoba która wydaje posiłki jest zaopatrzona w rękawice i fartuch przeznaczony wyłącznie do wydawania posiłków. Kwestie prawidłowego postępowania z żywnością omawiane są na naradach z pracownikami ( szkolenia wewnętrzne ). W ostatnich latach znacząco zwiększona została ilość środków ochrony dla pracowników  ( w tym jednorazowych rękawiczek czy ubrań roboczych ). Na terenie placówki nie było żadnych zdarzeń dotyczących dystrybucji posiłków, które miałyby negatywne skutki zdrowotne dla mieszkańców.  Personel DPS stara się aby posiłki były dobrze skomponowane  ( co ułatwia analiza jadłospisów przez dietetyka), podane sprawnie i w odpowiedniej temperaturze. Wydawanie posiłków jest na bieżąco omawiane z pracownikami i w ramach kontroli wewnętrznych systematycznie monitorowane.

Moja odpowiedź :                                                                                                   Chodzi wyłącznie o wydawanie posiłków z wózków przez opiekunów i pokojowe. Tu z higieną bywa bardzo różnie. Na swoim blogu opisałam bardzo dokładnie sytuację, która miała miejsce w dniu 14 kwietnia br. Wpis nosi tytuł – polityka personalna i ja.            Opiekun po porannej toalecie, z dwoma workami zużytych pampersów, biegnie na śmietnik, wyrzuca je, zdejmuje rękawice i biegnie prosto do wózka ze śniadaniem nie myjąc nawet rąk.  W następnym dniu, personel wydający posiłki z wózka, był niemal uzbrojony w środki higieny i wyglądał jak oddział specjalny do walki z epidemią. Na mnie patrzyli z wściekłością, bo to moja wina – to uzbrojenie. Ale już w sobotę wszystko wróciło do normy – byle jak, oby szybko.

Pismo urzędowe – 2 i 3

W punkcie 2 zawarte było pytanie odnośnie stanu sanitarnego DPS.  Pani dyrektor odpisała, że Dom jest stale kontrolowany i w ogóle jest super. Do ogólników nie będę się odnosiła ponieważ żeby zabierać głos na taki temat musiałabym zaglądnąć w każdy kąt Domu. Skargę złożył ktoś na coś konkretnego, nie wiem o co chodziło.

Punkt 3 – sklepik funkcjonujący na terenie Domu.                                  Wyjaśnienia pani dyrektor – DPS jest znacznie oddalony od najbliższych placówek handlowych. Mieszczący się na terenie Domu sklepik cieszy się dużym zainteresowaniem mieszkańców, którzy tylko w ten sposób mogą samodzielnie dokonywać zakupów. Asortyment sklepiku dostosowywany jest na bieżąco  do zapotrzebowania mieszkańców i stanowi ważny element oddziaływania terapeutycznego ( utrzymania aktywności, samodzielności, podtrzymywania umiejętności życiowych mieszkańców). Wzbogaca życie społeczne Domu sprzyjając interakcji  i kontaktom społecznym.  Sklepik prowadzony jest przez firmę Kiosk Spożywczo – Przemysłowy  …. podlega właściwym wymaganiom  formalnym dotyczącym placówek handlowych., w tym również sposobu przechowywania żywności. Obiekt ten kontrolowany jest przez odpowiednie służby. Z informacji uzyskanych od właściciela wynika, że ostatnia kontrola SANEPIDU miała miejsce w 2016r. Nieprawidłowości nie stwierdzono. W ciągu ostatnich kilku lat żaden z mieszkańców nie złożył skargi na działalność sklepiku i jego najemcę. Najemca na swój koszt doprowadził wodę do pomieszczenia. W sklepiku znajduje się sprawna lodówka oraz zamrażarka. Personel DPS stara się jak najdłużej utrzymywać umiejętności społeczne mieszkańców uwzględniając w ofercie usług potrzeby i stopień sprawności mieszkańców. Sklepik na terenie Domu jest dla tych mieszkańców, którzy mają różnorodne ograniczenia psychofizyczne, dla bardziej sprawnych organizowane są cotygodniowe ( każdy piątek ) wyjazdy na rynek. Najbardziej sprawni, nie mający trudności w poruszaniu się samodzielnie robią zakupy w placówkach na terenie miasta. Należy do nich również pani Danuta S. ( czyli ja ) która z uwagi na konflikt z najemczynią także nie dokonuje zakupów w sklepiku.                                                                                                                    Odpowiedź do powyższego:                                                                               Nikt nie kwestionował dobrodziejstwa jakim dla mieszkańców jest sklepik, poruszona została sprawa łączenia, w maleńkim pomieszczeniu, sprzedaży artykułów spożywczych i odzieży używanej. Po co dodawać o jakimś konflikcie? Wystarczyłoby napisać, że sprzedawca został poinformowany o nieprawidłowości i zobowiązał się do przestrzegania przepisów.

Nie ważne, że to połączenie ciucholandu z pieczywem drażni wielu mieszkańców, ważne było żeby napisać, że ja jestem konfliktowa. To jest polityka dyrektorów DPS – każda osoba która ma jakieś zastrzeżenia jest konfliktowa, a najlepiej jeszcze żeby była ograniczona umysłowo. Szczytem szczęścia byłaby możliwość skierowania takiej osoby do wariatkowa.

Pismo Urzędowe – zakupy leków dla DPS

W pierwszym punkcie pisma było tylko maleńkie kłamstewko na mój temat. Osoba które to pismo pisała stopniowo rozkręcała się. Pismo które ma odpowiedzieć na pytania o funkcjonowaniu DPS  w 75% szkaluje mnie. Z tego wypływa prosty wniosek – nie ma co pisać skarg do Prezydenta ponieważ na te skargi odpisuje osoba na którą skarżyłeś się i na zasadzie, że najlepszą obroną jest atak folguje sobie a Prezydent całą swoją powagą podpisuje pismo. Tak więc cytuję treść pisma:

Wybór apteki, w której za pośrednictwem  DPS wykupywane są leki dla mieszkańców dokonany został w wyniku przeprowadzenia zapytania ofertowego. Ogłoszenie o zamówieniu zostało zamieszczone na stronie internetowej Domu i przesłane do trzech aptek na terenie miasta. Złożono trzy oferty . Komisja składająca się z pracowników DPS  dokonała wyboru najkorzystniejszej cenowo oferty. Z postępowania sporządzono odpowiednią dokumentację. Wybór apteki  przez DPS ma na celu przede wszystkim, zgodnie z obowiązującymi przepisami i standardami w zakresie obrotu lekami, logistyczne ułatwienie szybkiego dostępu do leków naszym mieszkańcom. Leki refundowane w każdej aptece mają identyczną cenę. Dlatego podczas wyboru dostawcy leków, najistotniejszym kryterium  jest wartość leków pełnopłatnych, najczęściej zamawianych przez podopiecznych DPS. Ponadto istotne jest przyjęcie przez aptekę zobowiązania dotyczącego maksymalnego czasu dostarczenia niektórych leków ( np antybiotyki). Pośrednicząc w zakupie leków dla mieszkańców nie jest możliwe organizacyjnie i nieuzasadnione ekonomicznie, aby DPS każdorazowo przed zakupem konkretnego leku dla określonego mieszkańca sprawdzał, która z aptek dysponuje najniższą jego ceną, a następnie dokonywał w niej zakupu konkretnego leku. Apteki są zlokalizowane w różnych punktach miasta, często odległych znacznie od placówki. Możliwości transportowe Domu są ograniczone i podporządkowane w głównej mierze konieczności realizacji specjalistycznych wizyt lekarskich mieszkańców,                                 Jedyna skarga dotycząca cen leków została zgłoszona w dniu       21. 01. 2o18 r.  przez mieszkankę P. Danutę S. Odpowiedź została udzielona  w dniu 07. 02. 2018 r. Pani została poinformowana o dobrowolności  w zakresie korzystania  z pośrednictwa DPS w zakupie leków z którą współpracuje placówka, możliwym wsparciu w dokonywaniu przez nią zakupów leków, możliwości zmniejszania opłat poprzez zastosowanie zamienników ( ale mieszkanka nie wyraża zgody na stosowanie zamienników).

Ledwie dobrnęłam do końca przeczytania tylko jednego punktu. Ta wielość słów jest domeną naszej pani dyrektor. Na zasadzie – a może znudzi się czytanie i ktoś odstąpi od drążeni tematu. Poza kłamstewkiem na mój temat napisano nie prawdę o odległości tejże apteki i  najniższych cenach. Apteka ta jest na drugim końcu miasta a ceny ma wyższe od innych aptek.

Moje ustosunkowanie się do tematu:                                             Niepotrzebne było aż tak zawiłe tłumaczenie. Wystarczyło napisać, że do końca umowy już tak zostanie a przyszłą umowę uzgodnimy z mieszkańcami. Na koniec tego wątku  autor zafundował kłamstewko, że podobno ja nie wyrażam zgody na stosowanie zamienników. Po co ten dodatek?

Pismo urzędowe I

Na moje pytanie odnośne jednostki chorobowej mojej psychiki, jeszcze ciągle odpowiedzi nie mam. Pani dyrektor pismo wysłała do Szpitala Psychiatrycznego i jest pewna, że ma to z głowy. Jako główny opiekun  mieszkańców  DPS ani przez moment  nie poczuła się do odpowiedzialności żeby tym się zainteresować. Moim zdaniem powinna doprowadzić do spotkania lekarza ze mną w jej obecności i wyjaśnić  sprawę. Ale to tylko moim zdaniem.             Natomiast na pytania Pani Poseł odnośnie tej sprawy, pani dyrektor na pierwsze pytanie odpowiedziała konkretnie, na pozostałe swoim zwyczajem napisała aby dużo. Pierwsze pytanie brzmiało – czy wszczęto procedurę skierowania mnie do szpitala psychiatrycznego? Pani dyrektor po raz pierwszy odpowiedziała krótko i zwięźle – DPS  nie podejmował i nie podejmuje  żadnych działań w kierunku umieszczenia mnie w szpitalu psychiatrycznym.  Tak więc pan doktor chciał mnie tylko nastraszyć. Nie udało się. Prababcia Danusia wcale nie jest strachliwa.  Pan doktor posłuchał swojej chlebodawczyni i dał nie chlubny popis władania orężem psychiatry. Może wobec tego mnie się udało ich choć trochę przestraszyć? Chyba tak, bo pismo jakie kancelaria Prezydenta wysłała do Pani Poseł świadczy niestety o strachu. W piśmie tym urzędnik Kancelarii Prezydenta obrzuca mnie inwektywami. Pismo jest pełne pogardy do mnie. Urzędnik próbując coś wyjaśnić cały czas sprowadza do jednego – przedstawić mnie w jak najgorszym świetle. A Prezydent pod tym się podpisał. Ponieważ to niby pismo liczy aż 8 stron, a ja chciałabym je przedstawić czytelnikom bloga razem z moimi odpowiedziami na zarzuty, to temat ten zajmie kilka wpisów. I w ten sposób będę miała o czym pisać. Dyrekcja naszego Domu cały czas dba o to żebym miała o czym pisać choć udaje, że robi wszystko żebym zaprzestała pisania.

Polityka personalna i ja

Nawet nie wiedziałam, że mam aż taki wpływ na politykę personalną u nas. Jak kogoś pochwalę to ten ktoś może wylecieć z roboty, chyba że schyli kark i obieca, że zrobi mi jakieś świństwo. Szkoda, że przez gardło nigdy nie przeszło mi łgarstwo, bo teraz miałabym okazję zrobić czystkę personalną. Na swoim blogu pochwaliłam kiedyś  dwie młode osoby – jedna już u nas nie pracuje a druga ze strachu przed utratą pracy była do mnie nie grzeczna, czym pewnie zasłużyła na pochwałę u szefów. Chodzi o pana z którym łączyła mnie radosna nić wygłupów. Gdzie go zobaczyłam to zawsze był śmiech. Wszyscy o tym wiedzieli i dziwili się, że starsza pani kumpluje się  z dwudziestolatkiem. Temat ten był nawet poruszany na zebraniu personelu, po to tylko żeby przerwać tę nić radości. Przecież ja mam chodzić i płakać a nie śmiać się. Brak radości miał być jednym z powodów skierowania mnie do szpitala. No i mój kumpel się popisał. A zatem ja, w ramach rewanżu, opiszę sytuację w jakiej do tego doszło.  Był czwartek 12 kwietnia godz. 8 minut 15. Jak zwykle o tej porze wychodzę na śniadanie. Przed drzwiami musiałam na chwilę przystanąć żeby przepuścić mojego kumpla z dwoma worami wypełnionymi zużytymi pampersami, po porannej toalecie.  On pobiegł do windy i pojechał na drugie piętro, ja poszłam schodami na pierwsze piętro i spotkaliśmy się przed stołówką. Już go dziewczyny wołały do wózka żeby wydawać śniadanie. Przy stole zbierało mnie na mdłości – Boże, przecież Da… nawet nie umył rąk. Rzucił wory, zdjął rękawiczki i wziął się za wydawanie śniadania. Po śniadaniu pod drzwiami  mojego pokoju widzę  Da… wydaje śniadanie. Spytałam – czy ty chociaż umyłeś ręce? W odpowiedzi usłyszałam – „nie będę się przed tobą tłumaczył. Nie twoja sprawa. Nic ci się tu nie podoba. Czas najwyższy zmienić dom opieki. Każdemu to wyjdzie na dobre”.  Tak mnie potraktował człowiek który  demonstrował naszą zażyłość, naszą sympatię wzajemną. Któremu mogłam wszystko powiedzieć i to jego wybrałabym na swojego opiekuna pierwszego kontaktu, nie Agnieszkę.                                                                                                                    Na drugi dzień wchodzę do  stołówki i oczom  nie wierzę – personel wydający posiłki z wózków wręcz uzbrojony ochronnie. Wszystko nowiutkie – czepki, fartuchy i rękawiczki. Wyglądali jakby szli na wojnę z epidemią. Widać było, że mijając mnie szlak ich trafiał bo to moja wina to uzbrojenie.No i masz babo placek, chwaliłam się, że 100 % personelu jest do mnie miły to teraz już nie będzie.                                                                                  W  sobotę i w niedzielę wszystko wróciło do normy – ani fartuchów, ani czepków, ani rękawiczek.

10 kwietnia 2O1O roku

Cała Polska płakała. Ludzie nie wstydzili się swoich łez. Idąc ulicą zalewałam się łzami. Pamiętam, że musiałam wejść do kościoła żeby pomodlić się i ochłonąć.                                                                     Mieszkańcy naszego Domu Opieki – 5 osób plus terapeuta Karol, mieli  wspólnie z młodzieżą szkolną przygotować krótki program upamiętniający zbrodnię katyńską. Przygotowaliśmy dwudziestominutowy program przed którego występem dowiedzieliśmy się, że na zbrodnię katyńską nałożyła się jeszcze tragedia smoleńska.  Cały program i nasz i młodzieży szkolnej, wybrzmiał bardzo tragicznie. Ten program stał się mową pogrzebową. Przeżyliśmy to bardzo. Chcieliśmy żeby i nasi mieszkańcy przeżyli ten dzień tak żeby mogli go zapamiętać do końca swoich dni. Właśnie ze względu na ten program powstało u nas w Domu – Radio. Pierwsze audycje były prowadzone przez całą naszą szóstkę. Ostatnie lata radio prowadziłam sama.  Nie żyje już dawno Janeczka K. Natalia K. Justyn L. Eugeniusz Ł.  (Zniszczenie Radia to niechlubna działalność naszej obecnej pani dyrektor ). Karol żyje gdzieś w świecie a odszedł od nas z obolałym sercem, tak go zniszczyły dyrektorki Domów Opieki, które są podobno pełne empatii. Zniszczyły Go dlatego, że bez porównania był mądrzejszy od obu pań dyrektorek pod każdym względem. Udowodnił to tworząc od podstaw Dom Opieki pod Warszawą nie wiedząc, że został cynicznie wykorzystany do pracy której nie potrafili zrobić mądrzy, wieloletni dyrektorzy.       To On był pełen empatii, ale i pełen pomysłów i chęci do pracy z ludźmi. Ludzie do  Niego lgnęli a On dla każdego z nas miał czas.  Już to pisałam na swoim blogu, ale napisze to jeszcze raz – ŻEBY KAROL BYŁ DYREKTOREM NASZEGO DOMU OPIEKI TO BYŁBY TO NAJLEPSZY DOM OPIEKI W POLSCE.