Na moje pytanie odnośne jednostki chorobowej mojej psychiki, jeszcze ciągle odpowiedzi nie mam. Pani dyrektor pismo wysłała do Szpitala Psychiatrycznego i jest pewna, że ma to z głowy. Jako główny opiekun mieszkańców DPS ani przez moment nie poczuła się do odpowiedzialności żeby tym się zainteresować. Moim zdaniem powinna doprowadzić do spotkania lekarza ze mną w jej obecności i wyjaśnić sprawę. Ale to tylko moim zdaniem. Natomiast na pytania Pani Poseł odnośnie tej sprawy, pani dyrektor na pierwsze pytanie odpowiedziała konkretnie, na pozostałe swoim zwyczajem napisała aby dużo. Pierwsze pytanie brzmiało – czy wszczęto procedurę skierowania mnie do szpitala psychiatrycznego? Pani dyrektor po raz pierwszy odpowiedziała krótko i zwięźle – DPS nie podejmował i nie podejmuje żadnych działań w kierunku umieszczenia mnie w szpitalu psychiatrycznym. Tak więc pan doktor chciał mnie tylko nastraszyć. Nie udało się. Prababcia Danusia wcale nie jest strachliwa. Pan doktor posłuchał swojej chlebodawczyni i dał nie chlubny popis władania orężem psychiatry. Może wobec tego mnie się udało ich choć trochę przestraszyć? Chyba tak, bo pismo jakie kancelaria Prezydenta wysłała do Pani Poseł świadczy niestety o strachu. W piśmie tym urzędnik Kancelarii Prezydenta obrzuca mnie inwektywami. Pismo jest pełne pogardy do mnie. Urzędnik próbując coś wyjaśnić cały czas sprowadza do jednego – przedstawić mnie w jak najgorszym świetle. A Prezydent pod tym się podpisał. Ponieważ to niby pismo liczy aż 8 stron, a ja chciałabym je przedstawić czytelnikom bloga razem z moimi odpowiedziami na zarzuty, to temat ten zajmie kilka wpisów. I w ten sposób będę miała o czym pisać. Dyrekcja naszego Domu cały czas dba o to żebym miała o czym pisać choć udaje, że robi wszystko żebym zaprzestała pisania.
