Ja to mam szczęście

To szczęście jest ale po za Naszym Domem Opieki. Mieszkańcy aż się dziwią, że jak wybiorę sobie sama jakiegoś specjalistę to już lepiej wybrać nie można było. Wyobraźcie sobie – dostaję skierowanie do neurologa z podejrzeniem cieśni kciuka, wybieram neurologa w ciemno, tylko zaznaczam, że ma to być młodziutki lekarz. Doświadczyłam podejścia młodego chirurga i młodego ortopedy i byłam nimi zachwycona. Pani doktor specjalista neurolog zachwyciła mnie swoim podejściem do mnie jako pacjentki jeszcze bardziej od wymienionych. W rejestracji podpowiedziano mi żebym poszła do pokoju 35 i spytała czy mnie Pani doktor przyjmie. Pani doktor powiedziała mi, że tak ale za miesiąc. Ustaliłyśmy termin na 28 maja. Miałam numerek na godzinę 9, 50 i o tej porze zostałam przyjęta. Ponieważ choroba z którą przyszłam nie zagrażała życiu Pani doktor zaproponowała bliższe poznanie – czyli zbadała mnie od stóp do głów i dała mnóstwo skierowań na różne badania. Muszę panią dobrze poznać zanim przystąpię do leczenia – powiedziała. No jak nie kochać młodych lekarzy ? Oni chcą leczyć. Ja dla nich nie byłam staruchą  tylko pacjentką. Żeby było jeszcze piękniej to na USG czeka się kilka  miesięcy a ja czekałam 1 dzień, czyli już następnego dnia miałam zrobione USG przepływów krwi odcinka szyjnego. I znów, miałam  być przyjęta o godzinie 12, 10 i tak zostałam przyjęta, co do minuty. Na USG dłoni muszę trochę poczekać, ale niespełna miesiąc. Bardzo mi się podobało podejście pani doktor, która ma robić mi USG dłoni. Zanim mnie zarejestrowała wzięła moje dłonie w swoje ręce i powiedziała – jest upał a pani ma zimną dłoń, na USG proszę przyjść wcześniej z butelką gorącej wody i ogrzać obie dłonie, po ogrzaniu będzie pełniejszy obraz badań.                                    Oczywiście wielu mieszkańców naszego Domu już wzięło namiary na lekarzy u których byłam, a  jedna z pracownic namawiała mnie żebym zagrała w TOTKA bo to szczęście u mnie  jest wprost nie możliwe.                                                                                                                          A u nas to nawet nie raczą odpowiedzieć mi na pismo odnośnie mojej choroby ” psychicznej ” .  Poszłam do szpitala do którego to pismo zostało przesłane przez naszą panią dyrektor, już dwa miesiące temu,  tam dowiedziałam się, że do nich  napisała pani dyrektor i szpital odpowiedź przesłał do  niej. A pani dyrektor przysłała do mnie socjalną z informacją,  że żadnej odpowiedzi na piśmie nie dostanę. Ponieważ ani myślę ustępować to zacznę działania od Rzecznika Praw Pacjenta. Muszę te wszystkie szuje oduczyć poniewierania nami, swoimi  PODOPIECZNYMI.                  Dzisiaj mamy 31 maja , przez wszystkie 31 dni nie opuściłam ani jednego nabożeństwa majowego ale modliłam się w intencji trzech pań decydentek.  Te panie nie znoszą starych ludzi i dają to odczuć na każdym kroku. Może moje modlitwy zostaną wysłuchane? Jak do tej pory to zawsze były wysłuchane.