Po nitce do kłębka

Muszę wyczerpać temat naszego psychiatry, dlatego, że im więcej piszę i myślę na ten temat to więcej wiem. On działał na wyraźne zlecenie pani dyrektor, żeby mnie uciszyć. Byłam świadkiem wielu incydentów stwarzanych np.  przez Halinkę, która naprawdę powinna znaleźć się w szpitalu psychiatrycznym; przecież ona pobiła nie jedną osobę, wyzywała każdego kogo spotkała na swojej drodze, okradała ludzi, no ale ona nie wysyłała informacji w świat o paskudnej działalności naszych decydentek, tak więc niech sobie robi co chce, ludzie się poskarżą i im przejdzie. Zresztą co to za ludzie – stare niedołęgi. Tak właśnie odbierają nas i traktują decydentki.                                                                                       Drugą osobą która kwalifikuje się do szpitala na diagnozę i leczenie jest pan Leon. Z nim jest coraz gorzej. Ma jakąś fobię  i boi się nocą swojego pokoju. W dzień chodzi i ubliża ludziom. Jedną z pracownic to wyzywa od złodziejek na cały regulator aparatu gębowego. Słyszą to decydentki i nic, jemu wolno bo zostaje to wszystko w murach naszego Domu. Jak  dla mnie to nawet fakt, że pan Leon je trzy razy dziennie jajka gotowane to już to jest choroba psychiczna. Niech by kuchnia spróbowała nie dać  jajek Leonowi to urządziłby takie  piekło na stołówce, że wszyscy skończyliby w psychiatryku.                                                                                                                                         Jeśli chodzi o mnie to mimo, że pani dyrektor nałgała, że posługuję się ”  agresją słowną” to konia z rzędem temu kto potwierdziłby u mnie agresję jakąkolwiek, czy słowną czy czynną. Chyba, że taki sam łgarz jak nasi decydenci. Ja demonstracyjnie okazuję lekceważenie to w ramach rewanżu za taki sam stosunek do nas mieszkańców. A jak bardzo jesteśmy lekceważeni przez decydentów to postaram się wyjaśnić na podstawie pism rzekomo wysyłanych w naszej sprawie czy to do urzędów czy do samego Prezydenta. Mam w posiadaniu pismo ze skargą naszego mieszkańca do Prezydenta  Miasta i dopiero jak przeanalizowałam dokładnie odpowiedzi na te skargi to widać wyraźnie, że odpowiadają na nie osoby na które ta skarga była składana. Tak samo jak pismo  z 2010r. kierowane do Pana Eugeniusza tak samo i pisma z 2013 i 2018 r. kierowane do mnie  w treści są identyczne : zarzuty są niczym nie potwierdzone, pracownicy działają dla dobra placówki oraz mieszkających w niej pensjonariuszy a osoby skarżące się to są wręcz kanalie utrudniające pracę decydentom.  Przecież nawet doktor psychiatra usiłując mnie przestraszyć użył sformułowania, że dezorganizuję pracę.  I teraz po tej nitce dochodzimy do kłębka. Dnia 22 marca za pośrednictwem naszego sekretariatu, skierowałam pismo do pana doktora z pytaniem o jednostkę chorobową na podstawie której tak bardzo chce mnie skierować do szpitala psychiatrycznego. Wiedziałam, że tym pismem rozłożyłam na łopatki pana doktora. On bardzo chciał mnie wziąć pod swoje skrzydła wszak jest ordynatorem w  takim szpitalu; bardzo szybko zrobiłby ze mnie kompletną wariatkę. Nie wyszło. Sprawę w swoje nieczyste ręce wzięła pani dyrektor, a przynajmniej udawała, że zajmuje się nią. Ja im  udowadniam, że głupia nie jestem a do decydentek nie dociera. Mam swoje lata i wolniej myślę ale ciągle logicznie.Ponieważ całe życie pracowałam wśród szlachetnych i mądrych ludzi to do głowy mi nie przyszło, że nasza dyrektorka zajmuje się brudami dla przyjemności. Wyobraźcie sobie , że  niby wysyła pismo do dyrekcji szpitala w którym pracuje nasz psychiatra  a w rzeczywistości pisze je tylko do mnie. Obstawia paragrafami żeby zrobić na mnie jak największe wrażenie. Owszem wrażenie jest, że pani dyrektor nie ma nic z człowieczeństwa. Jak pierwszy raz poszłam w tej sprawie do szpitala żeby uzyskać odpowiedź trafiłam na osobę podobną do naszych decydentek, która odpowiedziała mi, że skoro pismo pisała pani dyrektor to ona dostała odpowiedź. Pani dyrektor odpowiedziała  mi przez posłańca – pracownicę socjalną – że żadnej odpowiedzi na piśmie już nie dostanę. Powiedziałam, że nie ustąpię i będę drążyć temat. Wybrałam się do Rzecznika Spraw Pacjenta tego szpitala w którym zatrudniony jest nasz psychiatra. Przyjęła mnie Pani Profesor Zastępca Dyrektora Szpitala ponieważ rzecznik był na urlopie. Okazało się, że nasza szanowna nigdy nie wysłała do nich żadnego pisma. Czyli kopia dla mnie a oryginał do kosza. WSTYD!  Po co to udawać człowieka jak się nim nie jest. Dowiedziałam się też, że nasz psychiatra pracuje tam już tylko do końca miesiąca. U nas również powinien zakończyć swoją nie chlubną działalność ponieważ ja sprawy nie odpuszczę.