Odpowiedzi…

Ten wpis zatytułowałam – odpowiedzi , ale żeby odpowiedzieć  na wszystkie pytania , którymi mnie zasypaliście ostatnio to musiałabym przepisać całego swojego bloga i opowiedzieć swój życiorys damsko – męski.  Wiele rzeczy chcielibyście żebym wyjaśniła. Ale jest też pytanie od osoby która mnie zna i widziała mnie w autobusie w ubiegłym tygodniu, bo pytanie brzmiało – z jakiej okazji było to ogromne naręcze kwiatów?   Zacznę od odpowiedzi na pytanie – czy Zygmunt  spotkał się wreszcie ze swoją ukochaną?  Odpowiedź brzmi – oczywiście, że nie. Tak jak pisałam u nas zawsze są tylko obiecanki cacanki… Rozmowa z naszą szanowną nie miała i  nigdy nie będzie miała sensu. To jak grochem o ścianę. Udaje, że słucha, obiecuje, a jak się odwróci to już nie pamięta o czym była rozmowa. Ona ma jakiś zawór który przekręci – pstryk i nie słyszę tylko się uśmiecham. Ten uśmiech u naszych trzech decydentek to udawana empatia, której u nich jest kompletny brak.                            Naobiecywała Zygmuntowi, że zawiezie go do Anetki. To tylko pół godziny jazdy samochodem. Okazja ku temu była; w każdym Domu Opieki organizuje się tak zwane majówki na które zjeżdżają się goście  z innych Domów. Wystarczyło wysłać zaproszenie do Domu w którym mieszka Aneta i ona przyjechałaby z opiekunem do nas. Tak samo można było zadziałać w drugą stronę. No ale żeby tak się zachować to trzeba kochać ludzi. Jeśli z jakiś powodów nie można by było tak postąpić to należałoby zainteresowanym grzecznie wytłumaczyć dlaczego tak a nie inaczej. Zarówno Aneta jak  i Zygmunt są mądrymi ludźmi. Upośledzonymi fizycznie ale mądrymi. Zygmunt jest mądrzejszy od naszego lizusa z wyższym wykształceniem. Nasz lizus rozwiązuje jedynie najprostsze krzyżówki a Zygmunt rozgrywa partie szachowe z komputerem.                                                                      Te kwiaty to długa historia, którą  opowiem następnym razem. Następnym razem odpowiem też na pytanie – czy nie mogłabym zakończyć wreszcie  tego  konfliktu ?  Może jednak powinnam uczestniczyć w wyjazdach i zajęciach organizowanych dla mieszkańców Domu ? Czy nie powinnam skierować do Sądu sprawy  wmawiania mi choroby psychicznej,  właśnie takie wmawianie  może wreszcie spowodować depresję. Dlaczego teraz tak rzadko piszę?  Pani Zofia przysłała mi instrukcję jak krok po kroku mam działać żeby udowodnić nękanie  i złą wolę decydentek. Dostałam też zaproszenie do zamieszkania w innym Domu Opieki gdzie z chęcią wykorzystają moje talenty artystyczne i zapewnią spokój.                                                                                                                             Za wszystko bardzo dziękuję. Każde słowo napisane do mnie jest mi bardzo ważne ponieważ świadczy o tym, że nie jestem sama.