Na pewno szanowne decydentki swoim zwyczajem, odnotowały, że znów interesuję się osobami z demencją. Dziwne to, bo zamiast ich to cieszyć – oburza. Fakt, ostatnio złożyłam wizytę pani Teresce. Jak byłam w mieście zaczepiła mnie pewna pani i spytała o jedną z naszych mieszkanek po nazwisku. Mnie przyszło natychmiast do głowy jej imię i w pamięci zlokalizowałam osobę mówiąc tej pani, że Tereska już jest osobą leżącą. Później przypomniałam , że mówiąc o Teresce miałam na myśli zupełnie inną osobę. Postanowiłam odwiedzić tę właściwą Tereskę. To pani która w tej chwili liczy sobie 99 lat i tak jak przez całe swoje życie tak i teraz jest urocza. Pisałam kiedyś o niej artykuł na dzień kobiet, jej życiorys mną wstrząsnął. Pani Tereska w dowód sympatii sprezentowała mi cały komplet płyt zespołu Mazowsze i klasykę graną przez Orkiestrę Andre Riea. To było jeszcze jak prowadziłam radio. Byłam zaskoczona jak opiekunka Tereski przyniosła mi taki prezent od niej. Tereskę poznałam jak jeszcze przychodziłam na dzienny pobyt. Moja sąsiadka przyszła do mnie z prośbą żebym odprowadziła jej gościa do Domu Opieki w którym mieszka a ja właśnie tam chodziłam na pobyt dzienny. Tak poznałam Tereskę z którą utrzymywałam kontakt przez długie lata. Odsunęłam się od niej, tak jak i od reszty ludzi, jak zaczęłam być deptana przez dyrekcję Domu, czyli przez szanowne, mające o sobie wysokie mniemanie, decydentki. A opisuję to wszystko na wszelki wypadek jakby szanowne decydentki chciały mnie poniżyć opisując sprawę na swój plotkarski sposób.
Ludzie z demencją wyczuwają moją sympatię do nich i zawsze na mój widok okazują wielką radość. Mnie to aż dziwi, no ale skoro tak się cieszą jak mnie widzą to ja tę radość odwzajemniam. Zawsze przytulę i wycałuję: Anielcię, Zytę, Jadzię, Halinkę, Irenkę, Wandzię… i mam w nosie te nasze decydentki, które dziwią się, że darzymy się sympatią. To, że ich nikt nie darzy sympatią w naszym Domu to wiem. To okazywanie sympatii do mnie mogą potwierdzić pracownice prowadzące zajęcia z tymi ludźmi. Ilekroć przechodziłam przez atrium podczas zajęć to zawsze usłyszałam okrzyki radości na które reagowałam tak samo radośnie. Nawet będąc na spacerze w parku spotykałam się z sytuacją, że chora osoba będąca z rodziną, jak mnie zobaczyła to zostawiała rodzinę i biegła do mnie. Musiałam bliskich uspakajać, że jest wszystko w porządku, że się znamy z Domu Opieki. Na wasz widok, drogie decydentki, nikt się nie cieszy z waszych podopiecznych; a ja to nawet nie widząc was odczuwam komfort psychiczny. Moim zdaniem nie nadajecie się do opieki nad starymi i chorymi ludźmi. Niszczycie naszą psychikę, zabijacie osobowość. Takich ludzi jak my należy przed wami chronić a nie zostawiać pod opieką.
