Niedziela 25 listopada br. Jesteśmy na Mszy w naszej kaplicy. Przed mszą rozmawiałam z Elą o śmierci jednej z naszych sąsiadek. Ponieważ ksiądz podczas mszy kilka razy nawoływał żeby modlić się za zdrowie naszych leżących towarzyszy niedoli i wśród nich wymienił imię osoby która właśnie tej nocy zmarła, Ela podczas komunii poinformowała księdza o tym fakcie. Ksiądz w dość ostrym tonie odpowiedział: przecież mówiłem. Żeby na tym temat zakończył nie byłoby sprawy, ale on już przy ołtarzu zaczął zachowywać się nie współmiernie do sytuacji. Wykrzykiwał: zawsze robicie z igły widły. Ciągle coś wam się nie podoba. Jeśli nie słyszeliście co mówiłem to powtórzę – byłem u niej i tydzień temu i dwa tygodnie temu z komunią i namaszczeniem chorych i dzisiaj już mówiłem. Zajmijcie się swoimi sprawami a nie ciągle tylko pouczaniem innych. Wszyscy byli zaskoczeni ale nie wiedzieli o co chodzi, tylko ja i Ela wiedziałyśmy co jest grane ale żadna z nas nie spodziewała się takiej reakcji. Żebym to ja wyszła z tą informacją to nie dziwiłabym się ewentualnej reakcji, na wszystkich ” decydentów ” działam jak płachta na byka. Temat jednak poruszyła Ela, osoba która zdmuchuje pyłek spod nóg księdza, jest jego pupilką. A więc ksiądz musiał być pod silnym napięciem i byle iskra spowodowała ten wybuch złości. Oczywiście musiałam zrobić dochodzenie – co to było? Okazało się, że dwa tygodnie temu w kościele parafialnym podczas mszy wieczornej dla młodzieży kazanie poświęcone było naszemu DPSowi. Nie było powiedziane wprost o jaki Dom opieki chodzi ale to było zupełnie oczywiste. Niestety słów pochlebnych nie było, a wręcz odwrotnie. Podejrzewam, że za ten stan rzeczy nasz ksiądz oberwał i od swoich pryncypałów parafialnych ( wszak o jego parafię chodziło ) i od dyrekcji naszego Domu, że dopuścił do czegoś podobnego. Co by o mnie nie myśleli pracownicy naszego Domu to ja powiem krótko – bardzo się cieszę, że mój pamiętnik żyje; szkoda, że to Kościół ożywił temat nie Prezydent, który wszystko o nim wie. Dla informacji zainteresowanych – mam swój fanklub wśród młodzieży który po tej mszy powiększył się.
A teraz dzień powszedni. Nareszcie rozpoczął się poważny remont łazienki u sąsiadki mieszkającej na de mną. Ostatnio to woda z sufitu ciekła ciurkiem, ale jak zobaczyłam sufity u innych to z przerażenia zaniemówiłam. U mnie, w porównaniu z innymi nie było o czym mówić.
Z bólem serca przyjęłam do wiadomości decyzję o zmienionych zasadach dotyczących gimnastyki. Do tej pory prowadziła ją Nina. Nina rozumie starych ludzi i wie, że już nie chodzi o to żeby budować mięśnie czy tracić na wadze, ale o to żeby te mięśnie i kości jako tako funkcjonowały. Teraz gimnastyka jest prowadzona na zmianę przez trójkę terapeutów, niestety jak prowadzi ją Michał to ja już nie radzę. To jest młody człowiek i sądzę, że gimnastyka ze staruchami go nudzi. Narzuca tempo trudne do pokonania nie tylko dla mnie. W każdym razie, moim zdaniem gimnastyka z nim jest dla Dziennego Pobytu nie dla mieszkańców. Boże, jak byłam na Dziennym Pobycie co to była za gimnastyka i ostra i efektowna no i prowadziła ją Nina, ale Nina widzi różnicę między nami a przychodzącymi do nas.
Chodzę co jakiś czas, na spacery z nowo zamieszkałą podopieczną. Wiadomo, jak jesteśmy sobie nowe to i rozmowy są interesujące. Jak dla mnie, poznawanie ludzi jest fascynujące. Nie wspomniałam jej ani jednym słowem o moich stosunkach z kadrą kierowniczą ani o swoim pamiętniku. Boję się, że to nie interesuje ludzi. Ale owa pani powiedziała mi ciekawostkę, że pan NIKT chodzi do wszystkich kumatych nowo przyjętych i podlizując się do nich tłumaczy z kim powinni rozmawiać a z kim nie. Nie pytałam co pan NIKT mówi na mój temat bo mnie to kompletnie nie obchodzi ale to co ta pani powiedziała o nim to już mnie obchodzi ponieważ potwierdza moje spostrzeżenia. Otóż, pan NIKT rozmowę zaczął : pani jest taka miła i mądra i dobra: i tej pani to wystarczyło. „Skąd on kurna wie jaka ja jestem, jak on mnie pierwszy raz na oczy widzi”, i popukała się w głowę.
