Paproch

Tę stronę zatytułowałam paproch. bo znalazł  się  mimo, wydawałoby się, wysprzątania. Nie dawno pisałam, że chętnych na bycie śmieciem u nas jest brak, a tu proszę – jest. Łże na żądanie  i nawet zalewa się łzami. To dopiero paproch. Któregoś dnia przy obiedzie w stołówce, widzę jak do jednej z pań podchodzi pani dyrektor, później pracownik socjalny, tak więc podeszłam i ja. Patrzę, a tu łzy aż kapią na stół. Pytam, co się stało, że tak płaczesz? Ty byś też płakała, jakbyś przez trzy dni i noce miała za ścianą libację alkoholową  codziennie do piątej rano.  Przecież ja nie śpię.  No fakt, byłabym zła, ale poszłabym i wytłumaczyła, że jeśli już to bądźcie cicho. Ale po pewnym czasie trybik mi wskakuje na miejsce i wyrażam swoje zdziwienie – kto u nas w DPS byłby w stanie tak balować. Toż to same starocia ledwie trzymające się na nogach. Taki to machnie setkę i śpi. Co najwyżej telewizora nie wyłączy. A owa pani wylicza : Czesiu, Rysiu, Jurek, Grzesiu i Irek. No nie wierzę – Czesiu i Rysiu nie piją, jak Grzesiu to nie wiem a Irek jeśli już to wyłącznie u siebie w pokoju, jest w końcu moim sąsiadem to wiem. Po kielichu gdzie indziej nie wróciłby do siebie bo ledwie chodzi, a poza tym każdy z nich codziennie rano jest w stołówce czysty i wypoczęty a po takiej libacji to leżeli by gdzieś pokotem. A ten paproch ze złością – nie broń ich, żebyś wiedziała co oni o tobie mówią. Po tej wypowiedzi  odeszłam od szanownej i już jej nie chcę znać. Dochodzenie jednak zrobiłam. Każda z osób z którą rozmawiałam była zdziwiona o co  ja  pytam. Wreszcie dotarłam do pana u którego były te rzekome libacje i wszystko stało się jasne.                                                                          Witek, bo o nim mowa zamęcza dyrekcję swoimi pytaniami i zastrzeżeniami co do zarządzania Domem. Dyrekcja na różne sposoby próbowała go uciszyć i nic im nie wyszło. Chcieli go koniecznie zamknąć w psychiatryku w brew jego woli. Nie udało się Sąd odrzucił wniosek, to teraz kombinują zamknąć go na odwyku.  Przysięgam, że nie widziałam go nigdy  pijanego, ani na rauszu. Jego najbliższe sąsiadki również nie. Nadarzyła się okazja żeby go wrobić, do tego potrzebny był paproch – śmieć moralny. Witek jest po udarze z niedowładem całej lewej strony.  Będąc w swoim pokoju podwinęła mu się noga, zaczepiła jedna o drugą i Witek się przewrócił.  Leżąc na podłodze wołał o pomoc. Pokojowa zamiast mu pomóc wezwała do tej pomocy siostrę przełożoną,  ta z kolei  wzięła ze sobą pracownice skłonną do wszelkich przytakiwań. Narobiły dużo szumu działając przy otwartych drzwiach i od razu wzięły za pewnik, że Witek jest pijany dlatego się przewrócił. Zamiast posłużyć się alkomatem, a nawet policją, one posłużyły się paprochem potwierdzającym świństwo przez siebie wymyślone na poczekaniu. Tyle, że bardzo przesadzone.