Przyszła kryska na Matyska

Nie zaglądałam do mojego pamiętnika  już dość długo bo przyszła na mnie kryska jak na Matyska; jestem ciągle chora i nazbierało się w nim trochę komentarzy odnośnie mojego pamiętnika i mojego charakteru. Dobrze wiem, że mam trudny charakter, u mnie w rzetelności nie ma odcieni, wszystko jest albo czarne albo białe. Jeśli poruszam w pamiętniku jakiś problem to on już nie dotyczy tylko mnie ale nas mieszkańców tego Domu, a zatem jeśli mi ubliżacie to za co? Zanim napisałam o ciucholandzie w spożywczaku to rozmawiałam na ten temat z wieloma ludźmi, na ogół z rodzinami, jak to nazwała komentatorka, ” leżaków „. Zarzucono mi, że nie poruszam tego tematu ponieważ dotyczy on rodziny, –  więc poruszyłam. Osoby  o których mowa , podobno były z tym problemem u p. dyrektor, ale jak to u niej – pogadali i poszli. Poproszono mnie żebym temat opisała. Ja to zrobiłam bardzo delikatnie, zamknęłam temat jednym zdaniem. Na pewno nie chciałybyście żebym zacytowała słowa jakie padały z ust oburzonych.   Cała  żeńska rodzina komentatorek pracuje w handlu, dziwię się bardzo, że ich to nie razi. Ja na to nie mogę patrzeć. Już  słyszę jak mówicie – to nie patrz. Ja dla odmiany mówię – nie podoba się  o czy piszę to nie czytajcie,  bo i tak czytacie bez zrozumienia wynika to z waszych komentarzy,

Drugi temat, tym razem bardzo sympatyczny dotyczy wspomnień o moich sąsiadach. Piszą do mnie ludzie młodzi którzy wprowadzili się do mojego byłego bloku w ostatnim dziesięcioleciu. Interesuje ich historia tego bloku a ja w końcu byłam jedną z pierwszych lokatorek. Wzruszyłam się chęcią poznania czegoś czego w większości już dawno nie ma. Ja przez pierwszych 30 lat nie znałam prawie nikogo z bloku w którym mieszkałam. Zawsze miałam  swój czas wypełniony po brzegi swoimi sprawami, nie starczało mi   go na życie innych, a tu proszę – młodzi zaganiani a mają jeszcze czas  na ociupinkę historii. A jakie to przebiegłe – latem kilka razy poszłam do wnuka, który mieszka w moim byłym mieszkaniu, zanim weszłam do budynku na tarasie zostawiałam, przypięty do barierki, mój chodzik; no i ci spryciarze szybko dodali dwa do dwóch. Któregoś dnia przypięłam chodzik i chcę wejść do bloku szukając klucza od drzwi wejściowych, a tu para młodych – a to pani chodzik, to pani się nazywa tak i tak  i to pani jest autorką pamiętnika. Zaczęły sypać się prośby głównie żebym pisała numery mieszkań sąsiadów o których piszę.  Odstawiłam  jednak temat na boczny tor, to przez tą kryskę.                                                                                        Ostatnio bardzo często choruję np. w ostatnich trzech tygodniach chorowałam trzykrotnie i nadal jestem na antybiotykach.  Podczas choroby odczuwam bardzo serdeczne podejście do mnie, chętnie napisałabym o osobach które troskliwie mną się opiekują ale boję się, że mogę im zaszkodzić. Pamiętacie pisałam o nowej mieszkańce  która już po paru miesiącach  stwierdziła – ” poskarżyć się nie ma komu a pochwalić strach bo możesz zaszkodzić”                  Poza sąsiadami z ulicy Radiowej są też sprawy bieżące, takie jak wożenie chorych ludzi nie ogrzanym samochodem. Pani dyrektor wie o kogo chodzi, bo zmarznięty chory człowiek dzwonił do niej z trasy w tej sprawie, a jechał , bagatela, do Warszawy w styczniu. Drugi temat który mnie razi to nasza zewnętrzna winda, którą nie jechał nikt od ponad 6 lat ( wiem bo jest vis- a- vis moich okien ) jest  ona co roku konserwowana i zawsze pod napięciem, w gotowości. Czy to, przepraszam, w ramach oszczędności. Można porównać wydatki na konserwację zupełnie nie potrzebnej windy i ogrzaniem samochodu.