Nie zaglądałam do swojego pamiętnika przez kilka dni a tu worek z komentarzami – 48 komentarzy. Niestety trzy czwarte tych komentarzy pisane było w językach niemieckim i angielskim; nie znam języków a zatem nie czytając odrzucam do kosza. PRZEPRASZAM! Kiedyś poprosiłam terapeutkę żeby mi zainstalowała tłumacza to narobiła mi tylko bałaganu w komputerze. Ostatnio jakoś nie umie mi w niczym pomóc. Trudno, jakoś sobie radzę mimo, że prawie nic nie umiem. Inne komentarze dotyczyły działania socjalnej na szkodę mieszkańców. Cały mój pamiętnik jest temu poświęcony. Jestem pewna, że kierownictwo DPSów przechodzi specjalne szkolenie – jak uciszyć tych którzy wiedzą za dużo albo chcieliby coś wiedzieć czego nie powinni, albo powiedzą jedno słowo za dużo czy po prostu nie zrobią czegoś czego się po nich oczekuje – tak jak w moim przypadku. Poprzednia dyrektorka miała misternie uplecioną sieć w którą wpadali ludzie do odstrzału, zarówno mieszkańcy jak i pracownicy. Tę sieć dokładnie opisałam w I części IV rozdziału. Obecna kierownik socjalna od lat była pracownikiem DPSu i dobrze zna wszystkie tajniki a posadzono ją na tym stołku ponieważ wyróżniała się chęcią niszczenia ludzi. Ja już po pół roku pobytu zaczęłam dostawać po głowie choć bardzo długo nie wiedziałam o co chodzi. Jeden z dyrektorów podobnej placówki zdradził się wiedzą – metody niszczenia i lekceważenia ludzi, jak byłam jeszcze na pobycie dziennym. Opisałam to w II części I, II i III rozdziału. Po roku pobytu miałam wypróbowane na sobie wszystkie metody niszczenia psychicznego człowieka. To, że nie zwariowałam to istny cud. Ten cud rodził się w mojej głowie – po zakazach robienia jednego zawsze znalazłam furtkę na robienie czegoś nowego. Radio niszczyli mi przez trzy lata, a to dlatego tak długo im się nie wiodło, ponieważ ja miałam więcej pochwał niż świństw. Więcej radości z prowadzenia radia niż bólu z prymitywnych zachowań dyrekcji. Dyrekcja naszego MOPSu wcale nie jest lepsza od dyrekcji Domów Opieki – jak dostarczyłam im swój pamiętnik to bawili się ze mną w kotka i myszkę udając, że nie wiedzą o co mi chodzi. A nawet Prezydent dobrze wiedział na co jest stać dyrekcje Domów Opieki skoro pisma od Niego dostawałam w bardzo zakamuflowany sposób. Bardzo się cieszę, że powstał mój pamiętnik prababcia 102 pl. bo dzięki niemu mogę dokładnie odtworzyć zachowania niby ludzi, a i inni mogą się dowiedzieć co nie co – kim trzeba być żeby się wspiąć na kierownicze stanowisko w tej branży. Obecne rządzące próbują za wszelką cenę powołać do życia sieć perfidnych działań, jednak jakoś, Chwała Bogu ,im się to nie klei. Jest państwo NIKT które zawsze chętnie podejmie .się świństw wszelakich. Jest pani Maria K. która czuje się zaszczycona jak może coś podpisać na prośbę socjalnej – ale wszyscy wiedzą, że p. Maria mimo swojej 90 tki wypatruje wizyty mamusi. Naszej dyrekcji to nie przeszkadza. ( Pani NIKT i pani Maria to dwie ostatnie które chciały zatańczyć na moim grobie, reszta nie zdążyła, już odeszła). No i jeszcze do sieci próbowano wpleść paprocha – tak zatytułowałam rozdział w swoim pamiętniku o niej. Niestety te osoby nic nie znaczą w naszej społeczności. Są tylko obiektem kpin. Wśród pracowników to w świńską sieć dał się wplątać psychiatra, jest też uległa jedna z pracownic, reszta owszem jest zastraszona ale nie chętna.
