Moje gorzkie żale

Najpierw odpowiem Józi odnośnie diety cukrzycowej. Kochanie, powinnaś się cieszyć przecież pan doktor stwierdził, że nie masz cukrzycy. Ale mogę mieć – wykrzykiwała Józia. Józia, jeśli tak bardzo zależy ci na tej kanapce którą dostawałaś o godzinie 16 to idź o tej porze do kuchni i na pewno dostaniesz. Dziwi mnie trochę fakt, że ten drobny posiłek dla cukrzyków został przeniesiony z godziny 16 i dołączony do kolacji. Czyli, że tę dodatkową kanapkę można zjeść w nocy, a pomiędzy obiadem a kolacją jest 5 godzin przerwy. Zdaje mi się , że to coś nie tak, ale nie będę zabierała głosu ponieważ w tym temacie są mądrzejsi ode mnie. Józi wytłumaczyłam na tyle na ile umiałam. Chyba jednak nie usatysfakcjonowałam Jej. Ja natomiast poczułam się usatysfakcjonowana, że sprawę diety cukrzycowej tak starannie usiłowała mi wytłumaczyć nasza dietetyczka i to na prośbę dyrekcji. Droga dyrekcjo, żebyście w taki sposób podchodzili do różnych skarg pisanych do was i o was, czyli tłumaczyli cierpliwie, albo tłumaczyli się, to może ci co piszą przestaliby to robić. Żebyście grzecznie porozmawiali z Witkiem czy Antosiem to może ci panowie zaprzestaliby swojej beletrystyki. Ze mną to jest trochę gorsza sprawa, ja po prostu szukam dla siebie zajęcia. Należę do ludzi czynu. Przypomnę – odsunęliście mnie od jakichkolwiek zajęć – ” a człowiek coś robić musi, bo inaczej się udusi”. Tak więc ja pisać nie przestanę bo coś robić muszę. Do tego co robiłam kiedyś już serca nie mam. Wszystko co robię to muszę robić z pasją. Teraz z pasją uczę się jak otworzyć nowy folder, jak coś wyciąć, wkleić czy przenieść. A wy myślcie jak zabrać mi tę przyjemność bo to jest wasza specjalność. Jak już wymyślicie to zaręczam, że znajdę coś nowego co mnie pochłonie bez reszty. Z satysfakcją przechodzę koło osób które współdziałały z dyrekcją żeby mnie unicestwić. Z tej bandy zostały już tylko dwie osoby w tym tylko jedna jako tako myśląca – to pani NIKT. O świństwach których doznałam w tym domu i które były pod dyrekcją jednej i drugiej pani dyrektor, nie zapomnę nigdy. One już mnie nie bolą; jeśli już to tylko skutki po udarze. A mój udar to wasze szczytowe osiągnięcie. Świństwa wyrządzane przez was już nie bolą, ale nie zapomnę o nich nigdy i będę nieustannie przypominała. Ci ludzie którzy widzą w was jakieś człowieczeństwo muszą zrozumieć, że to pozór.

Za oknem jest tak pięknie a u mnie gorzkie żale…

Jestem prawie studentką

Długo nie pisałam ponieważ najpierw były zajęcia w ogródku poprawiane po mnie przez dziki i przez mróz – ( ja głupia myślałam, że to już wiosna ), później zaczęłam uczęszczać na kurs komputerowy. I znów jak ta głupia zapisałam się na ten kurs – bo to dla emerytów to pewnie dam radę. Dopiero na zajęciach zobaczyłam, że emeryt emerytowi nie równy. Co innego sześćdziesiątka a co innego osiemdziesiątka. Po prostu nie wytrzymuję czasowo. Trzy i pół godziny zajęć z jedną przerwą to dla prababci za długo, zwłaszcza, że w sumie z wyjściem i powrotem do DPS zajmuje mi to 6 godz. Po powrocie padam i odpoczywam dwa dni. O powtórce materiału mowy nie ma bo ciągle jestem zmęczona. Ten kurs – to nie w kij dmuchał – organizatorem jest Uniwersytecki Wydział Informatyki. Ja dziękuję Bogu, że orientuję się o czym się mówi, ale z zapamiętaniem tego o czym jest mowa, to niestety będzie bardzo źle. Już od pierwszego momentu czułam szczególną opiekę nad sobą. Dawno nie odczuwałam aż takiej troski . Na pierwszym spotkaniu stałam się sensacją. Poszukiwano prababci blogerki. Byłam zaskoczona – wszyscy mnie tam znali, jedni jeszcze ze sceny a inni tylko z internetu, ale prawie wszyscy podawali informację o mnie z ust do ust a podczas przerwy co rusz ktoś mnie komuś przedstawiał. Na szczęście tak było tylko w pierwszym dniu. Źle się czułam ze świadomością iż wszyscy wiedzą o czym piszę, a ci co nie wiedzieli to teraz już wiedzą.

Po powrocie do DPSu od razu musiałam wysłuchać skarg. Zygmunt skarżył mi się, że pan NIKT tak go pchnął na drzwi, że ma sine ramię. To już nie pierwszy raz jak pan NIKT zaatakował Zygmunta – co na to Dyrekcja? Chyba nic bo pan NIKT jest ważniejszy od Zygmunta. Rozmawiałam z ludźmi, którzy to widzieli, ale ci wykręcają się żeby nie mieć z tym nic wspólnego. ” To tak zwani dobrzy ludzie „. Większość pytanych twierdzi, że nie rozumie Zygmunta, że on mówi raz tak raz siak. Tak więc poprosiłam go żeby mi pokazał kto go tak urządził, wskazał mi pana NIKT; człowieka z wyższym wykształceniem, podającego się za doradcę pani Dyrektor. WSTYD!!!

Zaczepiła mnie Halinka, która dowiedziała się, że ludzie przychodzą do mnie na skargę i poprosiła żebym znalazła dla niej czas, bo nie ma do kogo pożalić się. Pewnie, że znajdę czas i wysłucham.Przyszła do mnie Józia z informacją, że podwieczorek dla cukrzyków został połączony z kolacją i ona nie może się z tym pogodzić. Zrób coś – wykrzykiwała. Na pewno w poniedziałek ( dziś jest sobota ) zrobię dochodzenie w tej sprawie; bo jeśli to prawda, to znaczy, że nasza dyrekcja nie wie co to cukrzyca.

Był u mnie Stasiu, który mieszka w naszym DPS prawie tyle co ja a nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy – także wysłuchałam go uważnie. Stasiu zapisał się na wyjazd gościnny do innego DPS. Ogłoszenie wisiało około 10 dni z informacją, że ilość miejsc jest ograniczona. Stasiu zapisał się jako pierwszy a mimo to nie pojechał. Dyrekcja wybrała osoby które im odpowiadały a Stasia poinformowano, że wyjazdu nie będzie ponieważ zepsuł się samochód. WSTYD! ( Ten zepsuty samochód przyjechał po nas na rynek ). Droga Dyrekcjo, wróćcie do swoich starych zwyczajów szeptania na ucho wybrańcom, nie udawajcie, że jesteście w porządku, bo wszyscy wiedzą, że nie jesteście.

No i jedna dobra wiadomość od niedobrej recenzentki życia w DPSie. 13 kwietnia, w sobotę, w naszej stołówce odbył się koncert Żeńskiego Chóru Kameralnego ADVENTUS z udziałem aktorki Anny Samusionek jako prowadzącej. Chór, pod dyrekcją Mariusza Gebla śpiewał pieśni religijne. Pieśni śpiewane były w językach: angielskim, francuskim, ukraińskim, rosyjskim i oczywiście polskim. Śpiew był przepiękny. Pieśni angielskie były swingowane a ukraińskie śpiewane były na wzór dumek. Głosy artystów piękne, akordy czyściutkie pięknie brzmiące. Pani Anna Samusionek recytowała po polsku, teksty pieśni śpiewanych później w innym języku. W tym wypadku było coś nie tak z mikrofonem. Tekst był nie zrozumiały a mówiła go w końcu pierwszej klasy artystka. Wchodząc na salę usłyszałam głos pani kierownik socjalnej – ” jak dużo ludzi przyszło”. Szanowna pani kierownik to był nie zbity dowód, że ludzie znają się na pięknie.