Taki tytuł marzy mi się w naszym kwartalniku. Byłby to taki panel dyskusyjny w którym Za wypowiadałoby się pewnie wiele osób a Przeciw byłabym tylko ja. Mieszkańcy nie musieliby zadawać mi pytań na korytarzu czy na moim blogu tylko na łamach Głosu Seniora. Byłby to nasz prawdziwy głos i ten Za i ten Przeciw. ” Prawdziwa cnota krytyk się nie boi ” a zatem rzucam rękawicę. Pierwszy temat – nasz nowy ksiądz. Na zebraniu które miało miejsce około miesiąca temu, p. dyrektor zachwalała nowego księdza pod niebiosa. Już sobie wyobraziłam jak spotyka się z nami przed mszą uczy nas pieśni które będziemy śpiewać ( takie zwyczaje panowały w Parafii z której i On i ja wywodzimy się ), poinformuje nas, że za jego ” rządów ” nie będzie zbierana taca bo trochę mu głupio żebrać o ostatnie grosiki u emerytów którzy są na utrzymaniu Państwa. On sam również dużo mówił jak to bardzo szanuje i kocha starych ludzi. No i tylko mówił. Jego słowa nie mają pokrycia w czynach. Jest nie zorganizowany. Spóźnia się we wszystkim. Nie dotrzymuje słowa – z jednymi umawia się i nie przychodzi, do innych przychodzi bez zapowiedzi. Czy tak się wyraża szacunek? Od tych ” ZA ” słyszę, że przecież to są początki, nauczy się wszystkiego. To przepraszam, Ksiądz nigdy nie widział jak prowadzi się Mszę. Ja wiedziałabym, że co najmniej na 5 min. przed rozpoczęciem mszy musiałabym być w 100% gotowa – przebrana i natchniona. Nasz ksiądz natomiast 5 min. po czasie stoi na środku kaplicy i prowadzi rozmowy. Później uświadamia sobie, że jest nie przebrany a jeszcze później walczy z mikrofonem. A wierni siedzą i czekają a ich natchnienie szlak trafia. W tym co opisałam powyżej jest radykalna różnica pomiędzy byłym a nowym księdzem. U poprzednika wszystko szło jak w zegarku. Natomiast jak nowy ksiądz upomniał się o zbieranie tacy , (w odpowiednim momencie zapytał – czy dziś nie będzie zbierana taca? ) od razu stwierdziłam, że są tacy sami. Poprzednik jak odprawiał mszę w intencji za kogoś to po ilości słów poznawaliśmy ile za to dostał pieniędzy. Nauczono ich, że najważniejsze są pieniądze, a wierni to rzecz podrzędna, jak chcą być podmiotem niech płacą. Chciałam wprowadzić do naszej kaplicy nie tylko śpiew ale i muzykę a wyszło na to, że nawet odeszły mi chęci chodzenia do kościoła. Nie na darmo Ksiądz Józef Tischner mówił, że najwięcej szkody dla wiary i dla Kościoła zrobili księża. Poprzedni ksiądz wypomniał mi, że taca była zbierana odkąd istnieje Kościół. Ja natomiast przypomnę, że tacę zbierano na dekorację Kościoła, na Jego sprzątnięcie, ogrzanie i na jedzenie dla księdza. Teraz ksiądz ma pensję i przychodzi do naszej kaplicy która jest czyściutka, ogrzana i udekorowana. Jeśli pensji nie starcza od wypłaty do wypłaty proszę zaoszczędzić na dojazdach i zacząć chodzić pieszo. Poprzedni ksiądz wypomniał mi, że jak będę przymierała głodem to on mi da na chleb. A ja teraz mówię, że jeśli nie starcza księdzu na jedzenie to u nas ksiądz zawsze dostanie talerz zupy.
Ostatnio byliśmy z wizytą w innym Domu Opieki. Kierownictwo tego Domu przygotowało wszystko na cacy – program artystyczny, konkursy i poczęstunek wszystko na bogato. Grzesiu to spotkanie opisze w samych ochach i achach, już mnie uprzedził, że opisze nawet to czego nie widział, czyli ostatni występ na wolnym powietrzu. Ja natomiast przeraziłam się stołem szwedzkim – uginał się od smakołyków – ale stół szwedzki na spędzie około setki osób z różnym stopniem inwalidztwa, dla mnie to nie pojęte. Osoby które podeszły do tego stołu jako pierwsze mogły być kontente, ale pozostali to już zależy od ich psychiki. Wzięłam kiść winogron i już jeden z nieznajomych mi panów sięgnął do mojej tacki po chociaż jeden owoc. Nawet ludzie w miarę normalni często zachowują się nie tak jak należy. Przypomniał mi się wyjazd na podobne spotkanie przed laty. Wówczas dla każdego Domu był przygotowany osobny stolik a pani NIKT z naszego stołu na wstępie zrobiła chlew. Jeszcze wszyscy nie doszli jak pani NIKT ze swoją koleżaneczką wszystko łapała i upychała w swojej torbie, nawet napój chciała zachachmęcić chociaż była tylko jedna butelka na 6 osób. Chwyciła z rozmachem za tę butelkę, a ona była otwarta i zalała cały stół. Wstyd mi było, że muszę siedzieć koło takich osób, a przecież są ludzie w gorszym stanie psychicznym. I pomyśleć, że dla obu dyrektorek i dla księdza, taka osoba była i jest autorytetem. Chyba nikt się nie dziwi, że ja jestem przeciw.
Jeszcze się tylko pochwalę, że moja prawnuczka przy pierwszym podejściu dostała się do liceum w Warszawie. Nie jest Warszawianką od urodzenia i widocznie myśli inaczej, nie na zasadzie muszę się uczyć w prestiżowej szkole w centrum miasta, ale muszę się po prostu Uczyć. Wiadomo, że szkoły nie są z gumy i od razu należałoby pomyśleć logicznie. Myślenie to dobra rzecz – jestem Za.
