Takie zdanie padło jak przysłuchiwałam się rozmowie dwóch psychologów w programie telewizyjnym. Bardzo mi się spodobało. Idealny tytuł do jakiegoś rozdziału mojego bloga. Natychmiast przed oczyma stanęli mi staruszkowie z krajów bałkańskich jak to wieczorem wychodzą przed dom, siadają na jakiejś ławeczce czy krzesełku i opierając się o laseczkę kontemplują codzienność. Zawsze ci staruszkowie byli dla mnie bardzo mądrymi ludźmi. No bo żeby kontemplować to trzeba być mądrym człowiekiem; ja nigdy nie kontemplowałam. Kontemplacja to przyglądanie się czemuś w skupieniu i poznawanie, pogrążając się w myślach. Ja na wszystko tylko zerkam w biegu. Czasem analizuję ale nie kontempluję. Postanowiłam pokontemplować. Wyszłam na balkon w piękny letni wieczór i zanurzyłam się w myślach. Co do tej mojej głowy zaczęło przychodzić, sama nie mogę się nadziwić. Uświadomiłam sobie, że żyjemy w erze Kenozoicznej, w czwartorzędzie epoki holocenu. No ludzie, trzymajcie mnie jak to kontemplować. Jakiś strach mnie ogarnął przy tych rozważaniach. Ale patrząc z balkonu, na swój ogródek i na to co się w nim dzieje, przypomniałam,że holocen to era ssaków, owadów i roślin kwiatowych. Ja, jako ssak zauważyłam, że do ogródka zbliża się drugi ssak – kot. Kieruje się w stronę grządki, która jest dla niego skrótem do wejścia w głąb ogródka. Zaczynam do niego mówić, no skoro jesteśmy ssakami to musimy się rozumieć – O, mam cię, to ty ustawicznie depczesz mi grządkę… kot stanął i uważnie wsłuchiwał się w moją mowę. Ja nie przeganiałam go tylko tłumaczyłam – proszę bardzo, możesz przychodzić, ale tak jak należy. Mówię do niego pokazując ręką : tu jest chodniczek, proszę iść prosto do ściany i zejść chodniczkiem na dół. Kot posłuchał i tak zrobił. Mój ogródek leży na skarpie, jak się chce do niego wejść to należy zejść z górki a jak się wychodzi to pod górkę. Zauważyłam, że pod ławką jest drugi kot, który chciał być sam, także na widok intruza zrywa się i chce uciekać. Zbliża się do dość szerokiego klombu… a ja do niego : teraz ty będziesz deptał to co jeszcze nie było deptane? Koteczek popatrzył na mnie i dał dużego susa w górę przez całą grządkę. Byłam zachwycona swoimi gośćmi. Jednak co ssak to ssak. Koty poszły, a ja zaczęłam patrzeć na kwiatki. Nawet nie myślałam, że z kupionych nasion w Biedronce z napisem – astry chińskie, wysokie, roztrzepane czy jakoś tak, wyrosną i rozkwitną takie piękne kwiaty. Przepiękny róż. Dopiero zaczęły kwitnąć a już upiększają ogród a co to będzie jak zakwitnie ich dziesiątki, bo tyle ich mam. W moim ogródku wszystko rośnie bardzo wysoko. Jeden z sąsiadów zauważył, że u mnie nawet mech ma pół metra wysokości. Jak zaczęłam kontemplować to doszłam do wniosku, że to mądrość roślin. Mój ogródek jest usypany na śmietniku po budowie. Nikt nie wywiózł ani gruzu ani puszek po farbach czy rozpuszczalnikach, tylko wszystko zasypano żwirem, a ja na to nawoziłam ziemię. Tak więc nic dobrego w głębokościach nie ma i roślinki to wiedzą, pną się więc do góry zamiast się ukorzeniać. Nad wszystkim zgodnie z wymogami ery, krążą owady – bo to era ssaków, owadów i roślin kwiatowych. No i pokontemplowałam, chociaż nie wiem czy codzienność.
