Ta wiosna styczniowa jest nie tylko za oknem ale i we mnie. Już myślałam, że choroba która trzymała mnie bardzo długo zostawi jakieś poważne ślady po sobie, jakieś tąpnięcia. Na szczęście nie zostawiła i stąd ta wiosna. To taka byle jaka wiosna ale jednak. Pierwsze trzy wyjścia na spacer były bardzo trudne. Miałam wrażenie, że ciągnę za sobą wagon z węglem. Byłam cholernie osłabiona. Teraz z dnia na dzień jest lepiej, czasem nawet fruwam nad ziemią mimo, że z chodzikiem. Chorowałam aż 16 dni, a to dlatego, że to okres świąteczny no i Pan doktor nie spieszył się z podaniem antybiotyku bez którego niestety nie obeszło się. Dostałam go dopiero po 12 dniach. W powrocie do zdrowia bardzo pomaga mi nasz personel od żywienia. Ja co rusz czegoś nie chcę albo chcę. Najpierw, i to już od pięciu lat, nie jadam kolacji, to było w ramach odchudzania się, za co dostawałam więcej owoców i wodę, ( nic nie pomogło przy odchudzaniu ale przy tej diecie zostałam). Teraz nie jem żadnych wędlin, za które również dostaję owoce. Kupiłam więc blender i codziennie wypijam ponad pół litra bomby witaminowej. Od 7 stycznia ganiałam po mieście – byłam na zebraniu spadkobierców kombatanckich, czyli Stowarzyszenia Dzieci Wojny. 8 stycznia miałam przeprowadzone badanie słuchu. W słuchu odczuwam wyraźne tąpnięcie i chociaż znajomi ze mnie się śmieją, że wymyślam, ja czuję ubytek. Miałam w końcu słuch muzyczny, to więcej niż słuch przeciętny. To, że nie słyszę sąsiadki z góry to jest na plus, ale np. wczoraj w sklepie to było mi wstyd bo źle usłyszałam. Kasjerka powiedziała mi, że mam zapłacić 10 zł. i 87 groszy a ja zrozumiałam, że 9 zł. i 87 gr. Byłam bardzo zdziwiona, że po podaniu 10 zł. kasjerka jeszcze czegoś chce ode mnie. W końcu nie musi mi wydawać reszty, a ona czekała na dopłatę. Dopiero dzisiaj tj. 12 stycznia – zajrzałam do swojego bloga i zrobiło mi się bardzo miło po przeczytaniu komentarza od osoby podpisującej się Beata. Kochana Beatko, bardzo dziękuję za życzenia noworoczne i za to, że jesteś moim 2001 czytelnikiem. To ja Cię pozdrawiam najserdeczniej jak potrafię. Niech Ci się darzy na każdym polu. Napisałaś mi o różnych wydarzeniach jeszcze z czasów byłej dyrektorki, bo wówczas byłaś pracownikiem naszego Domu i widziałaś bardzo dużo. Ja niestety nie widziałam prawie nic a mimo to wystarczyło do podziękowania za pracę byłej. Pytasz czy nowa dyrektorka zrobiła porządek w tym bałaganie. Niestety nie zrobiła nic. Dosłownie nic, a w moim wypadku to nawet znacznie pogorszyła sytuację. Ponieważ sama nie wiedziała jak zarządzać to zostawiła tych samych ludzi jakimi wysługiwała się jej poprzedniczka to znaczy siostrę przełożoną i namaszczoną przez poprzedniczkę – kierownik socjalną. Mieszkańcy mówili o złych wyborach nowej dyrektorki ( już wcale nie nowej ), chodziliśmy do niej, tłumaczyli, prosili. Nic z tych rzeczy nie wzięła do serca. Od razu było widać, że nie chodzi jej o nas ale o stołek. Kiedyś trafiłam na artykuł w jakiejś gazecie, w którym były fragmenty rozmów dwóch szefów partii. Jeden z nich pyta – czy nie widzisz jakimi ludźmi się otaczasz; odpowiedź brzmiała , że brudną ścierką też można jeszcze coś wytrzeć. U nas poszły w ruch te brudne ścierki. Oto przykład. Wczoraj na przystanku autobusowym, na mój widok rozgorzała dyskusja o naszym Domu. To co usłyszałam to mną wstrząsnęło – nie zmieniło się nic. Otóż, pewna pani zaczęła się starać o przyjęcie do naszego Domu. Osoba po osiemdziesiątce z wysoką emeryturą, pięknym własnościowym mieszkaniem i zupełnie samotna. To zawsze był łapczywy kąsek dla zarządzających Domami Opieki. Ponieważ emerytura tej pani pokrywała pobyt w Domu w 80 % owa pani zobowiązała się, że różnicę osobiście będzie dopłacać. Rzadko się zdarza podopieczny który pokrywa w całości swój pobyt. No nic tylko brać pod swoje skrzydła. Niestety pracownice naszego Domu zechciały czegoś więcej i starym sposobem wybrały się specjalnie do tej pani żeby zabełtać jej rozum w głowie odnośnie posiadanego przez nią mieszkania. Były pewne swoich zdolności w ogłupianiu ludzi, przecież to ich chleb powszedni. Ale ponieważ wywiad środowiskowy już był przeprowadzony przez pracownika MOPSu , owa pani zorientowała się, że coś tu nie gra i podziękowała za fatygę przyjścia do niej i za ofertę zamieszkania w naszym Domu. Po prostu chciwość która wyłaziła jak słoma z butów, przeraziła tą panią. Inna sprawa również nie czysta, to sprowadzenie dla podopiecznej naszego Domu chodzika. Szefostwo dobrze wiedziało, że pani dla której został sprowadzony chodzik słynie ze skarg, że jej wszystko ginie, tak więc zadziałały z premedytacją. Sprowadziły chodzik, córka wpłaciła odpowiednią i nie małą sumkę za niego i otrzymała fakturę ale na inne nazwisko. Cwaniaczki sądziły, że owa pani nie zwróci na to uwagi. Zwróciła uwagę, wszak to była księgowa i to biegła. Przyszła z tym do mnie. Ja oczywiście musiałam wszystko sprawdzić. Faktura była wystawiona na nazwisko osoby, która nigdy nie mieszkała w naszym Domu i nawet nie przychodziła do nas. Ten chodzik miał zginąć jak wszystko u pani Bogusi, i zysk gotowy, taki na zasadzie – ziarnko do ziarnka. Ciekawa jestem czy pani dyrektor zna takie zachowania swoich pracowników i czy tylko pobłaża czy wręcz popiera, bo kiedyś na pewno za wszystko odpowie. Jakieś dziwnie mocne układy mają ciągle dyrektorzy Domów Opieki. Po ostatniej kontroli przeprowadzonej na zlecenie Ministerstwa Zdrowia i z możliwości potwierdzenia wszystkich zarzutów to już dawno wymieniane przeze mnie panie, plus psychiatra, nie powinny pracować w Domach Opieki, ba nawet powinny mieć zakaz opiekowania się ludźmi, a one pracują i mają się dobrze. ” Dziwny jest ten świat „.
