Tak się cieszyłam, że do mnie piszecie ale mina mi zrzedła jak po przeprowadzeniu dochodzenia okazało się, że to załatwianie różnych brzydkich, osobistych spraw, moimi rękami. Jedna opiekunka, czy pokojowa, nie lubi drugiej i zaczyna na nią donosić. Przy okazji dowiedziałam się o bardzo prymitywnym zachowaniu się, które z przyjemnością napiętnuję ponieważ ono pośrednio dotyczy i mnie. Chodzi o śmieci, które są przywożone z prywatnych posesji pracowników i wrzucane do kontenerów naszego DPSu. Śmieci te są przywożone w jednym worku bez segregacji przez co zawyżają cenę wywozu i ilością i jakością. To właśnie pośrednio dotyczy mnie ponieważ zawyża koszty utrzymania DPSu. Wyszłam tylko raz o świcie przed budynek, żeby zobaczyć czy to prawda i owszem zobaczyłam, że inni też to widzą i co ? i nic. BRZYDKO, FE!
Nasza dyrekcja wydała zarządzenie o konieczności bycia w pokoju podczas jego sprzątania. Pewnie miała ku temu jakieś powody ale dlaczego zaraz wszyscy muszą być w tych pokojach. Nie odpowiada mi to. Mnie to bardzo ogranicza. Przez 10 lat jak chciałam to byłam w pokoju podczas sprzątania a jak chciałam to szłam sobie na spacer. Bardzo przyjemnie jest wrócić ze spaceru do czystego pokoju. Nie przyjemne jest słuchanie odgłosów odkurzacza i wąchanie zapachów chemii wykorzystywanej podczas sprzątania. Obecność domownika podczas sprzątania przedłuża ten proces. Nie sposób jest nie odezwać się ani słowem do sprzątającej; to byłoby niegrzeczne a każda rozmowa przerywa pracę, również z grzeczności. Moim zdaniem nie udany pomysł. Napisałam podanie o zwolnienie mnie z obowiązku przebywania w pokoju podczas sprzątania. Chyba będę musiała odczekać jakiś czas na odpowiedź, to okazało się nie takie proste. W tym tygodniu, żeby być w zgodzie z owym przepisem, poprosiłam o sprzątanie dopiero w sobotę. Przez cały tydzień albo miałam gości albo szłam z wizytą. Na sobotę również miałam plany no ale posprzątać kiedyś trzeba i to mi je pokrzyżowało. Niestety, mój organizm ogranicza mnie w prowadzeniu życia towarzyskiego; dzień zaczynam o godzinie 5 rano i do obiadu mogę góry przenosić, po godzinie 14 zaczyna ze mnie schodzić powietrze i już bywam sama ze sobą. Mnie to odpowiada, to jest 9 godzin energicznego życia, ale życia po swojemu, bez ograniczeń, nie na zasadzie siedź w pokoju bo będzie sprzątanie, któremu masz się przyglądać. Jestem zwolenniczką krótkiego życia ale bez ograniczeń.
