Wolność kocham i rozumiem

Tak śpiewają ” Chłopcy z placu broni ” – Tak nie wiele żądam, tak nie wiele pragnę, tak nie wiele widziałam, tak nie wiele zobaczę, tak nie wiele myślę, tak nie wiele znaczę, tak nie wiele słyszałam, tak nie wiele potrafię. Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem…

Nigdy nie pomyślałabym, że ten tekst tak bardzo będzie pasował do mojej sytuacji. Czuję się bardzo zniewolona, ja nic nie mogę; a tak nie wiele pragnę – tylko wyjść na daleki, dwugodzinny spacer nic więcej. Po za tym mam wszystko czego mi potrzeba. ” Tak nie wiele widziałam ” i już chyba niczego więcej nie zobaczę, a dlaczego ? – ponieważ ja już nie wiele znaczę, a może nawet nic nie znaczę. Będą nas trzymać w zamknięciu tak długo ile się da, tak na wszelki wypadek. Przecież Ci którzy nami się opiekują mają chociaż trochę wolności, my jej nie mamy. Zadzwoniłam do swojej koleżanki, którą zawsze namawiałam żeby zamieszkała w naszym Domu ze względu na swoje bardzo chore nogi i co usłyszałam – ledwie chodzę, mówi mi Mańcia, ale wychodzę kiedy i dokąd chcę, a ty jesteś w klatce i to takie dzikie zwierzę jak ty, jest zamknięte w niewoli. Nie zamieniłabym się z tobą – mówi Mańcia. To zamknięcie w klatce osłabia cały organizm. Resztki moich mięśni zamienia się w tłuszcz. Ja ciągle śpię, zasypiam nawet po śniadaniu, czyli po całkowicie przespanej nocy. Zwykle po śniadaniu wychodziłam i szłam gdzie mnie oczy poniosą, w świat. A teraz leżę i następuje kumulacja energii, która nie ma ujścia, a ten brak ujścia powoduje tycie. U mnie każdy kęs zamienia się w tłuszcz, jestem nim opasana. Przez nadwagę robię się coraz bardziej leniwa i koło się zamyka. We wtorek pójdę do lekarza z prośbą żeby mi wypisał receptę na wolność – na dwie godziny dziennie całkowitej wolności, w innym wypadku cała obrosnę w sadło i będę ciągle spać, wówczas opiekunki nie poradzą sobie ze mną. Nie wiem co się ze mną dzieje, przecież ja nie przyjmuję żadnych leków ani na uspokojenie ani na sen, a zachowuję się tak jakbym przyjmowała. Nie wiem co będzie z nami zniewolonymi, jak długo jeszcze?