Pierwszy spacer po 20 tygodniach kwarantanny

Jesteśmy nadal w kwarantannie ale już chodzimy na spacery do lasu. Mieszkamy pod samym lasem, na pewno można było pomyśleć o wyprowadzaniu nas wcześniej. Wyprowadza się nas jak pieski, nie więcej niż po cztery osoby. I pomyśleć, że to jest takie ważne, takie potrzebne jak niemal powietrze. Spacer trwa 40 min. a szczęściem wypełnia serce na cały dzień. Chyba naprawdę zacznę w tym lesie śpiewać i będę miała pełnię szczęścia. To ta Korona wirusowa zmieniła nasze priorytety, moje na pewno. Teraz wystarczy mi spacer po lesie w miłym towarzystwie i trochę nutek. No i jeszcze śpiewania sobotnio niedzielnego z ” moją grupą” , są bardzo ważne, przecież w sobotę i niedzielę nie ma spacerów, jest grobowa cisza. Przypomniało mi się, że w sobotę mamy rocznicę Powstania Warszawskiego, tak więc posłuchamy i pośpiewamy piosenki powstańcze: Deszcz jesienny, Pałacyk Michna, Sanitariuszka Małgorzatka, Mała dziewczynka z AK. Razem z Ewą Demarczyk zaśpiewamy piosenki do słów Kamila Baczyńskiego – Niebo złote ci otworzę, Na moście w Avignon, Deszcz, Wiersze wojenne. Mieczysław Fogg zaśpiewa nam Piosenkę o Mojej Warszawie a na zakończenie Rafał Blechacz zagra Etiudę Rewolucyjną. To będzie w sobotę a w niedzielę będzie dla nas grała i śpiewała Kapela Jakubowa ja natomiast opowiem jak ta miniaturka w formie Kapeli powstała i z jakiej okazji. To wszystko mam gotowe od lat; zaglądam do zeszytu w którym mam zapisane w jednym zdaniu temat audycji radiowej które prowadziłam i numer audycji. Bardzo dokładne opisy audycji radiowych z oznakowaną numeracją trzymam do dziś łącznie z muzyką odpowiadającą omawianym tematom. Wiedziałam, że kiedyś do tego wrócę dlatego opisów audycji nie wyrzuciłam – za dużo było w tym mojej pracy. Dużo pracy włożyłam też w mój ogródek, który trudno nazwać ogródkiem, Jest zarośnięty trawą a kwiatki i różne roślinki, które pielęgnowałam latami, przeszły i przechodzą jeszcze wszystkie choroby roślinne. W okresie kiedy w ogródku jest najwięcej pracy – marzec, kwiecień, maj, kiedy trzeba wysiewać, sadzić, nawozić, odkażać, byliśmy zamknięci. Nikt nie był tak odizolowany od ogródka jak ja. W tym czasie nie pozwolono mi ani razu wyjść do niego, chociaż ani idąc do niego ani przebywając w nim nie spotkałabym ani jednej osoby. Ogródek, który do tej pory był najładniejszy z pozostałych ogródków, teraz odstrasza swoim wyglądem a ja już nie będę miała tyle siły żeby zająć się wszystkim. Co innego zaglądać do ogródka codziennie i w porę a co innego po kilku miesiącach. Mam cholerny charakter – nie znoszę o cokolwiek prosić, zwłaszcza, że proszenie o cokolwiek naszych szefów to jest jak plucie sobie w twarz. U nas najlepiej się mają osoby, które olewają wszelkie zakazy ale są miłe dla szefostwa, ich ogródki kwitną. Te osoby mogły pojechać do sklepu ogrodniczego kupić co trzeba i teraz mogą spokojnie pielęgnować roślinki. Mój ogródek kwalifikuje się do ścięcia wszystkiego aż do korzeni. Co roku kilka osób prosiło mnie o różne sadzonki, korzonki czy flance, w tym roku nikt nie prosi i słusznie bo otrzymaliby roślinki zakażone różną zarazą. W moim ogródku nic nie kwitnie.