Wiem, że mojego bloga czyta bardzo dużo byłych pracowników naszego DPSu i wszyscy pamiętają dobrze Antosia bo to barwna postać i związana z naszym Domem ponad 20 lat. Jak zaczęłam przychodzić na Pobyt Dzienny do naszego DPSu to Antoś już był jego mieszkańcem. Poznaliśmy się podczas gimnastyki zbiorowej. Każde ćwiczenie, wówczas, przychodziło mu z trudem. Zamieszkał w naszym Domu po długim pobycie w szpitalu. Miał depresję. Miał ją dzięki swoim przyjaciołom. Strzeż mnie Panie Boże od takich przyjaciół. Antoś zawsze umiał robić interesy biznesowe. Umiał pomnażać pieniądze ale też umiał się nimi dzielić. Wbrew swojemu charakterowi pisma ( drobniutki maczek), które raczej zapowiada skąpstwo, Antoś lubił okazywać gest. Był szczodry wobec wszystkich. Ufał ludziom i ta ufność doprowadziła Go do depresji. Zainteresowanie się nim przez piękną kobietę, dla której stracił głowę, to pierwszy etap choroby a resztę dokonali dwaj przyjaciele – wspólnicy od interesów. Antoś, jak na czasy PRLu był jednym z niewielu ” prywaciarzy” miał dużą hurtownię odzieży ochronnej i roboczej ze stu procentowym zbytem. Miał też piękne własnościowe mieszkanie, jak na tamte czasy to rzadkość. Szaleńczo zakochany przepisał mieszkanie ( z jakiegoś powodu) na wybrankę swojego serca. Pewnego razu, po powrocie z dłuższej delegacji, okazało się, że nie ma gdzie mieszkać. Stracił i miłość i mieszkanie. Trafił do szpitala na długo, po powrocie ze szpitala nie miał swojej hurtowni ani przyjaciół. I tak trafił do DPSu. Przez te wszystkie lata sądził się ze swoimi ” przyjaciółmi ” o zwrot majątku. Majątek wart kilka milionów po 10 latach sądzenia się, zaczął być spłacany po 1000 zł. miesięcznie. Antoś dobrał sobie takich adwokatów którzy jak wywąchali stały dochód to ani myśleli kończyć sprawy. Antoś zabrał mnie ze sobą do swojego adwokata. Po pierwszej wizycie wiedziałam, że chodzenie do niego to strata czasu i pieniędzy. Specjalnie podpuszczałam go w rozmowie, a to o jego pięknych dłoniach a to o wnuczce, facet rozpływał się w rozmowie ze mną i zapomniał, że obok siedzi Antoś, który na dzień dobry wpłacił 1000 zł. za poradę. Antoś płacił chociaż adwokat przy mnie tłumaczył, że już z góry ma opłaconych kilka porad. Zawsze myślał, że im więcej komuś da tym lepiej będzie obsłużony. Podobnie zachowywał się i w DPSie, wprawdzie nie dawał pieniędzy ale obsypywał czekoladami i owocami. Antoś miał też wady, tak jak każdy z nas, jego główną wadą była nadwrażliwość. Przez 20 lat naszej znajomości to przez 10 lat była bardzo serdeczna przyjaźń a przez pozostałe 10 lat były ciche dni. Obrażał się o byle co. N.p. przyniósł mi do przeczytania pismo które było skierowane do dyrekcji, odmówiłam czytania ponieważ nie byłam w stanie przeczytać tak drobniutkich liter i to na kilku stronach. Tłumaczyłam mu – żeby to był druk to przez lupę przeczytałabym ale to jest odręczne pismo. Po takiej odpowiedzi miałam Antosia z głowy na rok. Jak zmarł, to od miesiąca przechodziliśmy ciche dni. Którejś niedzieli poprosił żebym natychmiast załatwiła mu olej lniany. Antoś – mówię, jakim cudem mam go wytrzasnąć, przecież jesteśmy zamknięci na kwarantannie. Jutro poproszę kogoś, ale dzisiaj nie da rady, Antoś wychodząc ode mnie trzasnął drzwiami twierdząc, że jestem taka sama jak wszyscy. Na drugi dzień jedna z pracownic przyniosła ów olej i poprosiła mnie żebym zaniosła go Antosiowi, a Antoś wyrzucił mnie z pokoju wykrzykując, że dzisiaj to on oleju nie potrzebuje. I tak zaczęły się nasze ostatnie ciche dni. I już naprawdę ostatnie.
Antoś, wszyscy ci którzy Ciebie znali wiedzą, że byłeś bardzo dobrym człowiekiem, uczynnym, serdecznym i współczującym. Będzie nam Ciebie brakowało. Byłeś barwną postacią wśród szarości naszego życia. Moje słowa potwierdzi wierszyk napisany przez Krysię Ż. w 2005r.
Jest taki jeden najmłodszy, usłużny, koleżeński, uroczy najpiękniejsze ma oczy – Antoni. Kochają się w nim wszystkie stare babcie bez wyjątku I z końca alfabetu i na początku – Antoni. On wcale się tym nie wzrusza, nie przejmuje, dźwiga ciężkie zakupy, serce nadwyręża, nie próżnuje, Twierdzi, że zawsze taki był – uczynny, kochany, braciszkiem zwany.
Do zobaczenia, czekaj na nas, przyjdziemy na pewno.
