Noszę maseczkę…

żeby uchronić siebie przed wirusem jakim jest dla mnie siostra przełożona. Na niebieskiej maseczce mam czarny napis – ochrona przed przełożoną. Zaczynam podejrzewać, że ona jest chora jak nie zrobi mi świństwa, a ta choroba objawia się stale i przewlekle. Przypomnę: nie udzieliła mi pomocy podczas udaru. Opisałam to na swoim blogu. Wiedząc, że bez chodzika mam trudności w poruszaniu się, podsunęła pomysł żeby mi go zabrać i dać osobie nowo zamieszkałej a jak dowiedziałam się o tym to przełożona udawała głupią. Bez skrupułów odwołała moje zabiegi o które starałam się przez ponad rok, nie pytając mnie o zdanie. Ponieważ teraz prowadziłam spotkania muzyczne i jego uczestnicy załatwili nawet pokój żeby nie odwoływać ich w razie nie pogody ( prowadziłam je w atrium albo na korytarzu ), to ta moja psycho fanka, wymyśliła wirusa żeby mnie zamknąć na podwójnej kwarantannie. Żebym wiedziała od razu, że ten wirus to pic na wodę, to jak SANEPID robił ze mną wywiad powiedziałabym, że całowałam się z przełożoną; wówczas zamknęli by i ją i całą jej rodzinę. Byłoby takie wet za wet. Od tej chwili już zacznę każde podejście kogokolwiek z dyrekcji dokładnie analizować i myśleć jak je skontrować. Z moim myśleniem jest coraz gorzej ale jeszcze jako tako.

Moi prawdziwi ” Fani ” co jakiś czas pytają kiedy się spotkamy przy muzyce. Przecież już mamy gdzie się spotykać – mówią, powiedz kiedy. A mnie serce boli i nie jest gotowe na zajmowanie się muzyką. Ciągle myślę o Marcelince. To miłe, że Pani Dyrektor użyczyła nam salkę na nasze spotkania, ale we mnie jest jakiś opór, chyba wolę na korytarzu niż w użyczonej salce. W ogóle jestem jakaś taka nie do życia. Nic mnie nie cieszy i nic nie robi na mnie wrażenia. Kwarantannę w kwarantannie przeszłam obojętnie i nawet jak się skończyła nie chciało mi się z pokoju wychodzić. Do ogródka również nie chce mi się chodzić. Pół roku beznadziejności zrobiło swoje. Parafrazując Pawlikowską Jasnorzewską ( w prawdzie w odniesieniu do beznadziejności nie do miłości ) ” Nie widziałam Cię już od miesiąca ” Nie widziałam świata już od miesięcy. I nic. Jestem na pewno bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca; lecz widać można żyć bez powietrza.