Prawie sto dwa lata mają moje ukochane współtowarzyszki niedoli, mieszkające w naszym Domu, Wandzia ma 101 i pół roku a Tereska 101 i trzy miesiące.
Po dłuższym siedzeniu przy komputerze postanowiłam przejść się po naszych labiryntach korytarzowych żeby zobaczyć co słychać u innych. O dziwo zobaczyłam, że w pokoju w którym mieszkała pani NIKT mieszka Tereska, ta moja kochana prawie 102 latka. Paniom zamieniono pokoje; widocznie pani NIKT wymaga więcej ” troski ” od Tereski bo przeniesiono ją na oddział medyczny. Tereska akurat spała jak zajrzałam, dostaje takie leki, że ciągle śpi. One tak śpią, że jak dotkniesz ręki to natychmiast się budzą. Tym razem nie budziłam, ale kiedyś właśnie jak tak zrobiłam to o dziwo całkiem sympatycznie porozmawiałam z moją prawie stu dwulatką. Przykro mi się zrobiło, Tereska w naszym Domu mieszka ponad 20 lat i zawsze mieszkała w tym samym pokoju. Bezduszna oddziałowa przeniosła ją do innego skrzydła budynku i na koniec korytarza, uznając, że umrzeć to ona może gdziekolwiek i nikt jej do tego nie jest potrzebny. Tereskę na medyku wszyscy znali i bardzo ją lubili. Mieszkańcy tej części Domu z dumą mówili o swojej stulatce, ale co to dla naszej dyrekcji. Na stuletnie urodziny to co innego, zeszli się oficjele to dyrekcja wypinała pierś do ” orderów”, Już po urodzinach. Następnych nie będzie, do kąta z nią. Pani NIKT to chociaż przydawała się do robienia świństw i różnych przekrętów, ( przypominam, że obiecała, iż zatańczy razem ze swoją hołotą, na moim grobie ) a Tereska do niczego nie była przydatna, bo do czego może się przydać szlachetny człowiek? Tereska ma tylko dalszą rodzinę, tak więc spokojnie można robić z nią co się chce. Mam po Teresce pamiątkę w postaci płyt CD – 5 płyt z zespołem Mazowsza i 5 płyt z klasyką. Dostałam je w okresie świetności mojego radia, czyli 8 lat temu. Wracając od Tereski zajrzałam do drugiej stu dwulatki – Wandzi. Ona akurat wojowała z kocem, który spadł jej na podłogę. Wandzia mnie zadziwia i to bardzo. W ubiegłym roku, na moje urodziny, zaśpiewała mi ” My pierwsza brygada „. Jak zaczyna się rozmowę z Wandzią to ona najpierw zupełnie nie wie o co chodzi, ale bardzo szybko trybiki zaskakują i zaczyna się rozmowa,( w końcu Wandzia to historyk). Ponieważ chciała żebym ją ubrała i wzięła na spacer, musiałam jej wytłumaczyć, że nie bardzo możemy gdziekolwiek wychodzić, jest pandemia. Zaciekawiło ją to słowo, więc zaczęła się rozmowa na ten temat. Wandzia zadawała mi całkiem rzeczowe pytania a ja jej tłumaczyłam. Wreszcie spytała mnie jak się nazywam – zachwyciła się moim nazwiskiem, więc wytłumaczyłam, że nie ma czym się zachwycać bo to nazwisko po mężu a w nim nie było nic pięknego. A twoje imię, skąd je znam – pyta pani Wandzia, po namyśle krzyknęła – ty jesteś nasza Danka. Tak mnie nazywała od lat. Jak prowadziłam Radio to kończąc audycję mówiłam – i to już wszystko na dziś, żegna się z państwem Wasza Danka. Nie sądziłam, że Wandzia zapamięta mnie z ustawiania i nakręcania jej ściennego zegara. No to zrób to co zawsze i będzie wesoło; ale co pytam – no nakręć zegar przecież potrafisz. Istotnie potrafię, w moim domu rodzinnym był taki zegar ścienny. Zegarem Wandzi zajmowałam się kilka razy, a Ona właśnie to zapamiętała. Ustawiając go, zegar musiał wybić swoje godziny, inaczej nie można go nakręcać, tak więc wybijał dziewiątą, dziesiątą i jedenastą, wybijał pięknie, a Wandzia na to – i widzisz jak wesoło. A spod drzwi słyszę – tam gdzie jest Danka to zawsze jest wesoło. Patrzę a pod drzwiami, na wózkach, stoją Iwona, Bogusia i Krysia, sąsiadki Wandzi. Wy tu skąd – pytam. My za twoim głosem. Mnie niestety wesoło nie było, to przez tę eksmisję Tereski. O Wandzię ma kto się upomnieć, ma dość liczną rodzinę, a kto się upomni o Tereskę ? Płakać się chce.
Po szpitalnej kuracji wrócił do Domu Witek. Przyszedł do mnie wzburzony – pamiętasz co te takie nie takie zrobiły ze mną jak swego czasu będąc w mieście pozałatwiałem swoje sprawy, Jak się na de mną znęcały, a wówczas w Polsce było około 300 zachorowań dziennie, dzisiaj jest ponad 27 000 a Felka z Bolkiem, dwoje alkoholików, może wszystko. Felka w sobotę skończyła kwarantannę, podczas której Bolek przesiadywał u niej a później łaził po całym budynku, dzisiaj już była w mieście i właśnie wróciła z dwiema torbami pełnymi zakupów. Inni mieszkańcy nie mogą zrobić bezpośrednich zakupów nawet w naszym sklepiku, a ona może w mieście. Przypomnę szanownej dyrekcji jak to karciła wszystkich pijusów na zebraniu, a te dwa pijaczki to mogą wszystko. Najlepiej byłoby żeby ktoś z dyrekcji przynosił im alkohol, bo Felka dźwigając takie ciężary może sobie zrobić krzywdę.
Niestety, nasza dyrekcja na szacunek nie zasługuje.