Lady Be Good

Znów obudziłam się słysząc swój śpiew. W młodości nigdy mi się to nie zdarzało. Śpiewałam właśnie Lady Be Good George Gershwina. Śpiewałam ostro swingując, to chyba był jedyny swing śpiewany przeze mnie. Wówczas nie słyszałam jak ten utwór śpiewa Ella Fitzgerald, chociaż wiedziałam, że śpiewa. Dzisiaj korzystając z komputera miałam możliwość posłuchania Elli – szok, ona ten utwór śpiewa lirycznie. Zaraz za nią na youtubie śpiewa Hanna Skarżanka, jeszcze bardziej smętnie. Dlaczego ja śpiewałam energetycznie swingując – nie wiem. Ale wolę tę swoją wersję. Z utworów jazzowych to śpiewałam jeszcze jednego blusa – Alabama, i tak mnie później nazywano; śpiewałam też jednego rock and rolla z repertuaru Elvisa Presleya. I to byłoby na tyle w stylu Jazzu. Był to okres śpiewania w zespole studenckim i to muzycy chcieli ze mnie zrobić dżezmenkę, ale to zdecydowanie nie mój styl. Chociaż dzisiaj wydaje mi się, że mój alt był idealny do takiej muzy, ale charakter nie. Ostatnio plączą mi się sny z rzeczywistością. Pewnie za dużo śpię. Przyjmuję leki na alergię i to podobno one działają usypiająco. Np. we śnie rozmawiałam bardzo długo przez telefon z Elą Bart. Wiem, że ona od roku nie żyje przez ten cholerny covid, a rozmowa z nią była nieprawdopodobnie realistyczna. Te sny to z tęsknoty za nią, ( była moim jedynym przyjacielem tu w DPSie ), a może Ela chce mnie ściągnąć do siebie. Nic bym nie miała przeciwko temu, potrafiłyśmy śmiać się godzinami bez powodu, z byle głupotki.

Czytaj dalej „Lady Be Good”