Odpowiedź na komentarz z podpisem „Ja „

Bardzo, bardzo dziękuję za ten komentarz, który dotyczył mojego stanu zdrowia. Z porad jakie otrzymałam w tym komentarzu, wyraźnie wynika, że pisała do mnie osoba znająca się na medycynie. Wyobraźcie sobie, że porada medyczna jaka była zawarta w komentarzu dotarła do mnie szybciej niż porada lekarska w naszym Domu Opieki. Istotnie bez antybiotyku nie obeszło się. Ale już mam leki i po razie już je przyjęłam, od razu jest mi lżej .Noc z 6 na 7 maja, to pierwsza noc jako tako przespana od 23 kwietnia. Spać nie dawał mi kaszel, nie ustający i bardzo męczący. Przez ten kaszel nadwyrężyłam mięśnie gardła i przepony, ponieważ bóle ” techniczne ” tych narządów odczuwam cały czas. Ta moja choroba ukazała ogromne niedociągnięcie w naszej służbie zdrowia. Wyobraźcie sobie, że na przebywających u nas, 150 starych i chorych osób, nie ma w naszym Domu apteki, która służyłaby ludziom doraźnie. Z wielkim trudem pielęgniarka dyżurująca wieczorem 27 kwietnia, znalazła dwie tabletki żeby mi ulżyć. Jak powiedziałam o tym Pani Dyrektor to była bardzo zaskoczona. Czyżby ludzie nie zgłaszali tego problemu? Uważam, że w naszym Domu powinna być apteka z lekami doraźnej pomocy, wziętymi w komis. Nie może być tak, że jak pielęgniarka chce pomóc to musi kombinować. Pod warunkiem, że chce. Przecież za te leki udzielane nam w razie awarii, płacilibyśmy my sami. Ja nie widzę w tym problemu a nasza dyrekcja chyba widzi. W każdym razie nasz Pan Doktor został wezwany awaryjnie o cztery dni wcześniej, ponieważ takich chorych jak ja było bardzo dużo. Przepisał mi AzitroLek 500 mg, razem z synbiotykiem i Thiocodin, które po razie przyjęłam i od razu jest mi lżej.

W czasie trwania tej mojej choroby trafiła mi się przeprowadzka do mojego pierwotnego pokoju. Fizycznie było mi bardzo ciężko, ponieważ musiałam wszystko popakować, ale jak wszystko zostało wniesione to pomimo widoków powtórnej ciężkiej pracy – rozpakowywania i układania, poczułam ulgę, że jestem u siebie. Że nikt nie będzie chodził mi pod samym oknem; bo to tak jakby ludzie teraz chodzili po moim balkonie, taka odległość. Że znów mogę chodzić w negliżu nie zasłaniając okien nikt mnie i tak nie dojrzy. Że spokojnie mogę usiąść przy stole, który stoi pod oknem i zająć się czymkolwiek, nikt tego nie będzie widział. No i ta zawsze jednakowa temperatura, bez względu na porę dnia czy roku. Podczas trwania choroby, czyli ciągle jeszcze, nie byłam na dworze i nie ćwiczyłam. Myślę, że jeszcze tydzień będę taka do niczego, a po tygodniu będzie dobrze i wszystko wróci do normy.

Zauważyliście, że mój blog ma teraz inną oprawę. Ktoś się do niego dobrał i zniszczył wszystko, trzeba było wszystko tworzyć od początku. To już trzeci raz, taka niespodzianka. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Po odtworzeniu bloga wchodzi on do sieci jakby od początku. Od początku tworzy się listę osób które go czytają i przez to nie mam męczącej reklamy. Reklamodawcy mają swoje komputery ustawione tak, że jak danego bloga czyta 50 000 internautów to reklamy wskakują z automatu. Jak liczba czytających przekracza 100 000 osób, to reklamami jest się zasypanym i zadręczanym. Tak właśnie było ostatnio z moim blogiem, godzinami musiałam kasować reklamy. Pisałam o tym, że apteki z całego świata wpisywały cały swój stan apteczny na mojego bloga w ramach reklamy. To samo było z różnymi innymi firmami. A teraz spokój. Od miesiąca miałam tylko trzy reklamy.

To byłoby na tyle, myślę, że za tydzień będę już zdrowa i pełna energii, no i że będę miała o czym pisać.