Pytanie i reprymenda

Oczywiście i pytanie i reprymenda była od czytelników mojego bloga i dotyczyła ostatnich wpisów dokonanych przeze mnie.

Pytanie dotyczyło chytrej techniki malowania obrazów, w moim wypadku portretów. Otóż, swego czasu mieszkały w naszym Domu aż trzy malarki – jedna była cwanym samoukiem a pozostałe dwie najprawdziwszymi, wykształconymi artystkami malarstwa. To Wanda, Marta i pani Ania. Ze wszystkimi paniami przyjaźniłam się, z Martą to nawet od 50 lat, ale malarstwem nie interesowałam się nigdy, ponad to, że lubiłam chodzić na wernisaże. Osobiście nie umiałam namalować nawet zwykłej, prostej kreski. Zawsze byłam pełna podziwu dla osób które miały wiele zainteresowań. Wanda, będąc tu w naszym Domu, malowała ludziom portrety i brała za to pieniądze. Portrety były zawsze w oszklonej ramce, tak więc nikt nie wiedział co jest pod szkłem. Nie mogłam się nadziwić, że tak wiernie odtwarzała wygląd osoby malowanej. Aż, któregoś dnia, będąc u niej w pokoju, odkryłam tą cwaną technikę, dzięki której każdy jest w stanie namalować co tylko chce. Przez przypadek powypadały z szuflady Wandy druki zdjęć osób które Wanda malowała. To były odbitki komputerowe formatu A4 z bardzo delikatną, prawie niewidzialną linią. A więc Wanda po prostu robi makijaż tym konturom i wychodzi z tego portret. Makijaż to ja potrafię zrobić, tak więc od dziś zaczynam malować portrety rodzinne. Zdjęcie z którego robimy odbitkę musi być czarno białe. Arkusz z odbitką cały przecieramy talkiem, leciutko, nie widocznie. Do makijażu używamy farb pastelowych, jedynie malując oprawę oczu używamy kredek ołówkowych. Pierwszym problemem okazały się usta – mam tylko kontur ogólny; czyli, że wszystko jest jak należy a jednak jest coś nie tak. Z tym problemem poszłam do Marty, czyli do fachowca, Marta wytłumaczyła mi, że muszę kreską oddzielić wargę górną od dolnej – od razu mimika została rozluźniona, a teraz w środeczku warg stawiasz kropkę i masz uśmiech MONA LIZY. Poradziła mi jeszcze żebym za każdym razem namalowała kilka portretów, rozłożyła je na dużej przestrzeni i z tych portretów wybrała najlepszy. I w ten sposób powstał cykl portretów rodzinnych, ale tylko kobiecych. Mężczyznom makijaż nie pasuje, od razu wyglądają jak homo, a czarno biały portret zdradza zdjęcie.

Reprymenda była za podchodzenie do nieznajomych psów, wszak nauczkę już miałam i to poważną. To prawda, w końcu przez miłość do czworonogów znalazłam się w Domu Opieki i wszelkie pogarszanie się stanu zdrowia jest również z tym związane. Na widok psa zapominam o Bożym świecie. Wchodzi we mnie taka radość, którą czuję całą sobą i zapominam o tym, że byłam wielokrotnie pogryziona. Zawsze to złe zachowanie się psa, tłumaczę złym prowadzeniem go przez właściciela albo przez moje nie właściwe podejście. Nigdy nie obwiniam psa. To jest ta właśnie ślepa miłość. Raz tylko pies, który powinien był odgryźć mi rękę, zgłupiał widząc moje zachowanie. Na furtce, za którą był pies pilnujący posesji, był napis ostrzegający przed złym psem; ale pies był taki piękny, że wyszukałam szparę w płocie żeby go pogłaskać. Pies podchodząc do mnie ostrzegał mnie warcząc i wystawiając kły. Jak zobaczyłam jego zęby zamiast się przestraszyć wpadłam w zachwyt, że są takie piękne – bielusieńkie, równiutkie. Aż krzyknęłam – jakie ty masz piękne zęby. Pies zgłupiał i zachwycił się mną. Innym razem będąc z całą rodziną na wczasach świątecznych w górach chcąc pogłaskać psa omal nie straciłam ręki. Cały pobyt miałam zepsuty. Moja dłoń miała kilka dziur na przestrzał. A pan tego psa, pochwalił swojego pupila, określając mnie głupią babą, i miał rację – weszłam na nieogrodzoną posesję i podeszłam do psa będącego na łańcuchu. Natomiast ostatnie przegryzienie mi ręki, to była wina właściciela psa. Pies był znacznie oddalony od swojego pana, szedł luzem, bez kagańca. Zawołałam go. pies spokojnie podszedł. Wystawiłam mu odwróconą swoją dłoń do powąchania, a w tym czasie jego pan przerażającym głosem krzyknął – niech pani nie wystawia ręki. Było za późno, rękę trzymała tylko skóra. I w ten właśnie sposób zaczęły się moje kłopoty zdrowotne o których jak widać zapomniałam.

I to byłoby na tyle. BUZIAKI !