Zatorzanka.

W tygodniu pochodziłam trochę po sklepach mieszczących się w Zatorzance. ( Oczywiście jak jeszcze była pogoda do wytrzymania, a był to poniedziałek i wtorek, Przez pozostałe trzy dni leżałam plackiem). Nie chodziło mi o zakupy, snułam się bez celu, patrząc jak wszystkie punkty handlowe w Zatorzance są jeden po drugim likwidowane. To na prawdę przeraża, a dowodzi temu, że kupujących jest coraz mniej. Społeczeństwo ubożeje, a przecież w te miejsca przychodzili i tak nie bogaci ludzie. Nawet ciucholandy są zlikwidowane. Było ich chyba z dziesięć a został jeden. Ten jeden jest po sufit zawalony ciuchami a kupujących zero. Zieleniaki jakoś się trzymają, ubyło ich we wnętrzu Zatorzanki ale na zewnątrz handelek się toczy. Zaszłam do Biedronki – może jakimś cudem – będzie cukier. Potrzebuję 1 kg. cukru na rok a media wszem i wobec głoszą, że cukru nie ma. W Biedronce był, a przy regale z cukrem nie było nikogo. Długo rozrywałam ofoliowane paczki dziesięciokilogramowe, przecież chciałam tylko kilogram. Zaszłam też do ” Ludwika ” czyli sklepu, jak kiedyś nazywano z 1001 drobiazgów. Niczego nie kupiłam ale humor poprawił mi się. Jak zawsze w tym sklepie. Otóż od około 40 lat wita wchodzących ten sam pan. Kiedyś młodzieniaszek świeżo po handlówce a teraz lekko szpakowaty pan kierownik. Zawsze widok tego pana w tym miejscu wzrusza mnie bardzo. Widoki okolic handlowych nasuwają mi taką refleksję, że może wróci do łask rzemiosło. Może ludzie zaczną naprawiać zepsute rzeczy, nie ciągle tylko kupować. Wróci do łask : krawcowa, szewc, gorseciarka, złota rączka, guzikarz – bardzo często korzystałam z ich usług. Zakładów krawieckich i szewskich było w naszym mieście dużo, zakład gorseciarski i guzikarski były tylko po jednym. Krawcowe szyły kreacje a guziczki do tych kreacji obszywał guzikarz. Cieniutkie drewienka oblekało się masą ceramiczną, drobnymi zdobieniami albo materiałem. To były maleńkie dzieła sztuki. Dzisiaj guziki to produkt bardzo niszowy a w sklepach guziki są drogie i na dodatek kupujesz mniej więcej takie guziki jakie byś chciała. Niestety, żeby korzystać z pracy guzikarza to trzeba by najpierw kupić materiał i coś z niego uszyć, a sklepów z materiałami nie uświadczysz. Kiedyś takie sklepy nazywały się sklepami bławatnymi, w sklepach tych były wyłącznie tkaniny naturalne – wełny, bawełny i jedwabie. Jak uszyłaś sobie jakąś kreację to chociaż było pewne, że nikt cię nie zdubluje. Kiedyś zechciało mi się na kupno sukienki w Modzie Polskiej. Byłam nią zachwycona. Szykowała się wielka uroczystość rozpoczęcia roku kulturalnego. Impreza organizowana przez Wydział Kultury Urzędu Wojewódzkiego. Do otwarcia imprezy wybrano dwie osoby – Panią Krystynę Rut. z Urzędu Wojewódzkiego i mnie. Było nam bardzo głupio jak stanęłyśmy obok siebie w takich samych sukienkach. Pięknych, ale takich samych. Na szczęście lubiłyśmy się i na scenę weszłyśmy przytulone do siebie a wyglądające jak bliźniaczki. Wszystko odchodzi w zapomnienie i to dobre i to złe. Odchodzi razem z nami.

A u nas w DPSie – wróciła ze szpitala Marianka – śmieszka. Chociaż trudno powiedzieć, że wróciła, przywieziono ją. Jest w ciężkim stanie. Leży wpatrzona w sufit bez reakcji na otoczenie. Karmiona jest przez sondę. Żal patrzeć.

Dowiedziałam się, że pani dyrektor rozmyśliła się z przeprowadzką Grzesia do pokoju jednoosobowego. Pokój na moim korytarzu stoi od dwóch tygodni pusty. Wszyscy wiedzieli, że czeka na Grześka a tu klops.