Miałam się spotkać albo chociaż porozmawiać telefonicznie z Panią Redaktor, niestety jestem chora i to nie na żarty. Nie byłabym w stanie rozmawiać z kimś dłużej niż minutkę. Dlatego mój telefon był po prostu wyłączony. To ten cholerny Covid a ściślej przyjęcie czwartej dawki przypominającej. Każdą z dawek odchorowałam. Odchorowałam samego covida i cztery szczepionki, każdą ze szczepionek odchorowywałam coraz mocniej. Poprzysięgłam sobie, że już nie przyjmę żadnej szczepionki i nigdy.
A co do tematu interesującego Panią Redaktor to z przykrością stwierdziłam, że prawie niczego nie pamiętam. Nie analizowałam swojego życia, nie kontemplowałam, tylko zerkałam na to życie w biegu. Dlatego niczego prawie nie pamiętam, a szkoda. Nawet nie sądziłam, że Pani Balbina, to artystka o której będą pisały encyklopedie; to była po prostu moja znajoma z sąsiedztwa, a ściślej znajoma mojej mamy. ( Między mną a Panią Balbiną było 40 lat różnicy ). Panią Balbinę z moją mamą łączyła luźna znajomość ale mówiły do siebie po imieniu. Wszyscy mieszkańcy Kortowa w latach pięćdziesiątych znali się, wszyscy byliśmy dla siebie sąsiadami. Bloków mieszkalnych było może dziesięć, reszta to instytuty, wydziały, kino, poczta, biblioteka, stołówka i chyba jeden akademik. Kiedyś Kortowo nie miało nazwanych ulic, mój adres to był Kortowo blok 33, dzisiaj trzeba jeszcze dopisać nazwę ulicy. Nasz blok mieścił się przy samej pętli autobusowej, obie panie, czyli Pani Balbina i moja mama, wracając z miasta musiały przejść koło naszego bloku, kiedy Pani Balbina usłyszała jak śpiewam – nie wiesz kto tak śpiewa – spytała – to Danuśka, odpowiedziała mama. Twoja Danuśka? Moja, moja. Marysiu, trzeba coś z tym głosem zrobić, ona śpiewa gdzieś? Śpiewa i to w wielu zespołach na raz. Słuchaj jest ogłoszony w naszym Radiu konkurs piosenkarski ” Mikrofon dla wszystkich ” zgłośmy jej udział. Ona już ma męża i to on musiałby wyrazić zgodę. No to weźmy go w obroty. Jak te obroty wyglądały nie wiem, ale dostałam pismo z naszej rozgłośni zapraszające mnie na przesłuchanie. Finał konkursu odbył się w starym Domu Środowisk Twórczych. Sala po brzegi była wypełniona studentami z Kortowa i w kilka dni później już byłam solistką zespołu studenckiego. Wtedy właśnie mama powiedziała mi kto mnie zgłosił na ten konkurs i zaznaczyła, że w razie jakichkolwiek problemów artystycznych mam zgłosić się do P. Balbiny. Mamo, przecież to rzeźbiarka, z jakimi problemami mogę iść do niej? Mama o niej wiedziała więcej niż ja; poszłam do niej ze swoim problemem szybciej niż myślałam. Lata sześćdziesiąte obfitowały w przeróżne festiwale piosenki. Każda branża przemysłowa kraju miała ambicje zorganizowania takiego festiwalu. Śpiewałam wówczas w klubie kolejarza, w klubie bardzo rozbudowanego pod względem artystycznym i byłam żoną maszynisty kolejowego; potrzebny jest do kompletu odpowiedni repertuar wszak festiwal swój finał będzie miał w Olsztynie. Skąd taki repertuar wytrzasnąć? I tu okazała się pomocna Pani Balbina. Napisała mi dwa teksty : Mój maszynista i Żona kolejarza. Wydawałoby się , typowo socjalistyczne tytuły, ale teksty już od serca. Do tych tekstów Zbigniew Chabowski napisał muzykę. Mój maszynista to był najmodniejszy wówczas twist, a Żona kolejarza to tango. Do pierwszego tytułu, tekstu nie mogę sobie przypomnieć, było coś tam: pędzą chmury, lasy, pola, pociąg gwiżdże twista; tekst do żony kolejarza został w głowie fragmentarycznie, oto ów fragment:
Nikt tego zrozumieć nie może i tego nie wyobraża, jak ciężki los jak trudno być żoną kolejarza, Jak ciężki los jak trudno być żoną kolejarza.
Puste ranki i puste wieczory, noce puste i zimne jest łoże, serce pełne żałości i trwogi, że może tam, że może tam na drodze, na szynach w pustkowiu, jakaś klęska, wypadek, kto wie. Jak po szynach po sercu rwą koła – smutno i źle.
. Nikt tego zrozumieć nie może i tego nie wyobraża jak ciężki los, jak trudno być żoną kolejarza, jak ciężki los, jak trudno być żoną kolejarza. Radość, szczęście gdy z drogi powraca, radość krótka, tak krótka – mój Boże…
i dalej nie pamiętam. To były teksty napisane specjalnie dla mnie. Śpiewałam też inne teksty Pani Balbiny ale niestety ich nie pamiętam. Niestety, to było ponad 60 lat temu, a ponadto idąc do Domu Opieki nie mogłam zabrać wszystkiego, zwłaszcza różnych szpargałów typu: zeszytów, tekstów, nut, . czy notatek. Po mojej wyprowadzce nikomu to nie było potrzebne i wszystko poszło na śmietnik.
PS. Nie ma Pani do mnie szczęścia, najpierw odchorowanie szczepionki, a teraz bardzo bolesny upadek w łazience, przez który mocno się poobijałam i jestem cała obolała. Jeśli powiem, że podnoszono mnie podnośnikiem, to chyba obraz będzie jasny. Przepraszam, ale niestety nie jestem w stanie rozmawiać z kimkolwiek.
Przy okazji serdecznie dziękuję Danusi – opiekunce naszego Domu, pracującej na nocnej zmianie, która zajęła się mną bardzo troskliwie a ja nie wdzięczna skatowałam ją i psychicznie i fizycznie poddając się tej trosce swoją niemocą.