Okazało się, że temat drogi do pracy zainteresował wielu pracujących u nas osób. Napisały do mnie osoby pracujące na drugiej zmianie, że ich droga z pracy jest równie niebezpieczna, a może nawet bardziej, ponieważ do tego dochodzi jeszcze brak odpowiedniej widoczności. Myślałam, że po godzinie 22 jest na tej drodze mniej samochodów, okazuje się, że wcale nie, ponieważ są jednoczesne zmiany kończące i rozpoczynające pracę i u nas i w WODKAnie , są wyjazdy do miasta i powroty mieszkańców trzech ulic. Czyli, że wszyscy wiedzą, że jest źle tylko nie wiedzą jak się za to zabrać, nie mają wodzireja. Kochani, musicie wybrać osobę która zrobiłaby dokumentację fotograficzną, zebrała podpisy, napisała pismo i z tym wszystkim zwróćcie się do Pani dyrektor, niech pokaże że zależy jej na pracownikach, bo ktoś to firmować musi. Jeśli pracownicy zwracają się z problemem do mnie, to znaczy, że czują się ” osieroceni „.
Drugi temat który zainteresował czytelników bloga to sprawa Grzesia. Padło pytanie – kto do kogo się zaleca czy ja do Grzesia, czy Grzesiu do mnie. Latem wyglądało na to, że to Grzesiu robi podchody a teraz trochę inaczej. K O C H A N I , nikt do nikogo się nie zaleca, chociaż mogło to tak wyglądać – ja go wychwalam, a on pokazuje, co potrafi. Grzesiu jest dla wszystkich chętny z pomocą, nie odmawia tej pomocy nikomu. Ja natomiast jestem i byłam zawsze bardzo daleka od wszelkich zalotów; chociaż według mnie, prawdziwy mężczyzna powinien zdobywać kobietę pracowitością a nie gadaniem. Nawet wśród zwierząt mądry samiec pokazuje co potrafi. Np. ryba Fugu żyjąca w Japonii; samiec tego gatunku buduje na dnie akwenu piękne areny do których zaprasza samiczkę żeby właśni u niego złożyła ikrę , później pilnuje jajeczek aż wylęgną się młode rybki. Przez ten czas, pomaleńku, jego dzieło sztuki zanika a on staje się szanowaną głową rodziny. W Australii natomiast jest taki ptak – Altannik, on dla odmiany buduje altankę którą dekoruje różnymi świecidełkami które uzbierał; jak już altanka jest pięknie ustrojona i błyszczy z daleka wabiąc samiczki, samiec zaczyna w okół niej swoje tańce godowe. Czyli, że chłopaki się starają a nie tylko zagadują. W naszym Domu zrodziły się dwie piękne miłości. Dlaczego piękne, a no dlatego, że zalążkiem do tych miłości była serdeczna pomoc w życiu codziennym. Jedna z tych miłości rodziła się bardzo delikatnie. Niestety śmierć ją przerwała. Druga natomiast to pożar uczuć. Ich zbliżenie się do siebie , dotyki wzajemne każdej ze stron i żarliwe pocałunki izolują ich od reszty świata. Widziałam ich powitanie o poranku – oni siebie połykają. Byłam tym widokiem zachwycona. Cieszyłam się za nich oboje, że coś tak pięknego ich spotkało. Zwłaszcza chodzi mi o panią Marię, osobę nie widzącą, nie słyszącą i nie mówiącą a tu taki pożar w wieku pięćdziesięciu lat. Oby trwał jak najdłużej.
Ja jestem bardzo daleka od jakichkolwiek miłości, moim marzeniem jest przestać chorować. Za nim trafiłam do DPSu to wszelkie środki przeciwbólowe były mi prawie nie znane, a teraz nie nadążam z ich kupowaniem; jednak nie mogę się wyzbyć braku zaufania do osób które swego czasu uczestniczyły w robieniu mi świństw i od nich nie przyjmę lekarstw żebym nawet zwijała się z bólu. Otóż, pielęgniarka, jedna z trzech, które nazywałam Hytler jungen , chciała być wielce troskliwa wobec mnie i wiedząc, że mam problemy z przełknięciem nawet najmniejszej tabletki, przyniosła mi w kieliszku lekarstwo w płynie – wylałam. Są jeszcze u nas osoby od których nie przyjmę niczego ponieważ nawzajem życzymy sobie wszystkiego złego.
