Przeprowadziłam eksperyment, który udał mi się nadzwyczajnie. Pogoda u nas jest taka ni w pięć ni w dziesięć. Upał jest a pranie które zrobiłam w piątek, w ogóle nie schło. Fakt, to było pranie ręczne, nawet celowo nie wykręcane za bardzo, myślałam jednak, że przez noc wisząc na balkonie obcieknie a rano przez ten upał szybciutko wyschnie. Nic z tego, godziny mijały a pranie mokre, tak dużo było wilgoci w powietrzu. Pomyślałam sobie, zrobię użytek z tego nieschnącego prania i schłodzę się nim, założyłam na siebie nie schnącą od kilkunastu godzin, bluzkę. BLUZKA PO 10 MINUTACH – BYŁA SUCHA. Tak więc mam suszarkę jak ta lala. Mogę z niej korzystać ponieważ nigdy się nie pocę, jestem suchym jak pieprz piecem. To był pierwszy eksperyment, a drugi dotyczył deszczu. Jak w sobotę raniutko szłam do sklepu, w ogóle nie czułam, że od czasu do czasu spada jakaś kropla deszczu; jednak po powrocie do domu okazało się, że mam mokre włosy. Przypomniało mi się jak za czasów mojej młodości, moje siostry zbierały deszczówkę do mycia włosów. Wykorzystałam to, że włosy miałam mokre i szybciutko użyłam szczotki i suszarki i zrobiłam fryzurę. Żadne pianki ani odżywki nie dorównają deszczówce. Fryzura jest obfita, puszysta i to już od kilku dni. Czekam z utęsknieniem na deszcz. Jaka to wygoda – rano budzę się z piękną fryzurą. Wyszczotkuję włosy na wszystkie strony i za chwilę znów mam ładną fryzurę. Na czubku głowy nie ma żadnych niedoborów włosów. Oczom nie wierzę, jestem przez 24 godziny pięknie uczesana. Naprawdę polecam. Tylko co z tym deszczem ?
Pytacie jak tam z Małgosią i Grzesiem. Otóż Małgosia uporała się z natręctwem i wszystko wróciło do normy. Gorzej z Grzesiem, jego chore oko jest ciągle zamknięte, a Grzesiu bardzo posmutniał. Przed pójściem do szpitala domagał się ode mnie uśmiechów, bo nie lubi skwaszonych min, a teraz ja próbuję wymusić na nim uśmiech i niestety bez powodzenia.
Pomagając ludziom upadłym, czyli tym którzy nagminnie się przewracają i to w nocy, przekonałam się jak ciężką pracę mają pielęgniarki i opiekunki na dyżurze nocnym. Na 140 podopiecznych, na nocnym dyżurze jest tylko jedna pielęgniarka i opiekunka. Wydawałoby się – po co więcej, przecież ludzie śpią. Jednej tylko nocy panie dyżurujące z pierwszego obchodu od razu przeszły w drugi, bez chwili odpoczynku. Bezustannie ktoś potrzebował pomocy. O godz. 4 rano tylko skończyły obchód, już było walenie w drzwi na moim korytarzu. Pobiegłam na górę do pielęgniarek – nie zdążyły nawet usiąść wygodnie żeby chwilę odsapnąć i już musiały zejść na dół, gdzie dosłownie przed chwilą były. Musiały zejść obie, ponieważ jedna osoba nie dałaby rady podnieść osoby upadłej. My upadając robimy się całkowicie bezwładni, jak worki ziemniaków. Ciągle pamiętam jak ze mną musiała się uporać sama Danusia, przecież ja jestem dwa razy taka jak Danusia. W dzień też się przewracamy ale wówczas jest więcej personelu.
Pisze do mnie dwoje uparciuchów. Piszą od kilku miesięcy stale i ani myślą pisać w języku polskim. Nie robią na nich wrażenia moje wyjaśnienia, że nie znam języków obcych, nie czytam i nie odpowiadam na wpisy pisane w innych językach. Jeden i drugi zaczął namawiać mnie żebym spotkała się z nimi na instragramie. PO CO ? Żebyśmy sobie pomigali. To byłaby rozmowa – czort swajo, pop swajo. Prababcia, to nie jest moja ksywa, jestem nią na prawdę i jak na prababcię przystało wiele rzeczy mi się nie chce. Nie korzystam z żadnych portali bo nie widzę takiej potrzeby. Prowadzę tylko swojego bloga, który jest dla mnie psychoterapią. Pisząc bloga czuję jakbym oczyszczała się ze wszystkich świństw, którymi opluwała mnie dyrekcja Domu przez ponad 10 lat. A czytając bloga można o mnie dowiedzieć się prawie wszystko. Jeśli jest coś czego chcielibyście się dowiedzieć a tego nie ma na blogu, to pytajcie ale wyłącznie po polsku, zawsze odpowiem. Flirtować nie umiem i nigdy nie umiałam. Możliwości do prowadzenia rozmów również nie widzę. Nie będę też klikała w wasze adresy, kiedyś w coś kliknęłam i nie mogłam się uwolnić od tematów nie chcianych. Także – daremny trud ! Domyślam się, że chcecie koniecznie mnie zobaczyć, w związku z tym bardzo adekwatny do sytuacji jest humor z kalendarza – Dziadku, mam dla ciebie dwie wiadomości dobrą i złą, którą wolisz najpierw? – Dobrą – Dobra jest taka, że na twoje 80 urodziny załatwiłem ci cztery striptizerki. Super co? No pewnie, że super, cieszy się dziadek. A ta zła wiadomość, – te striptizerki będą w twoim wieku.
To wszystko – NARA !
