Gimnastyka i fruwanie…

Od dłuższego czasu w komentarzach są wpisy wyłącznie albo od mieszkańców naszego Domu, albo od pracowników byłych i obecnych. Są też wpisy z innych stron świata ale ponieważ nie pisane są w języku polskim to z automatu lądują w koszu. Ostatni temat najszerzej komentowany to gimnastyka. A zatem nie tylko ja jestem tak zapaloną jej zwolenniczką. Byli pracownicy przypomnieli mi, że i oni jako pracownicy mieli gimnastykę prowadzoną przez Ninę. Czyli, że gimnastyka była prowadzona trzy razy dziennie i dzięki terapeutkom zawsze był komplet chętnych do ćwiczeń. Dlaczego dzięki terapeutkom – ponieważ one chodziły po pokojach i agitowały, albo tylko przypominały. Ktoś zarzucił mi, że wówczas w naszym Domu byli ludzie w większości chodzący; a ja przypomniałam sobie jak na czas gimnastyki były przywożone osoby na łóżkach pionizujących i te osoby które na początku ani drgnęły po pół roku były już wożone na wózkach. Gimnastyka wykonywana przez innych pobudzała psychikę i motywowała do zrobienia czegokolwiek dla siebie. Przypomniał mi się epizod z mojego życia kiedy to w wieku 30 lat miałam całkowity bezwład od pasa w dół, a będąc w sanatorium ( przez dwa turnusy ) terapeuci przywozili mnie na salę gdzie była gimnastyka i kładli na materacu. Podczas pierwszego turnusu jak dochodziło do ćwiczeń bioder i nóg to ja zalewałam się łzami ponieważ pomimo wielkiej chęci nie mogłam zrobić nic. Na początku drugiego turnusu już zaczęłam wykonywać te ćwiczenia i wyobraźcie sobie, że po dwóch turnusach wracałam do domu na własnych nogach. Dlatego nie mogę zrozumieć tej obojętności naszej Dyrekcji.

Drugi temat dotyczył pasów na naszym niby rondzie. Gratulowano mi, że to moja zasługa. Kochani, mi w ogóle nie chodziło o pasy w tym miejscu w którym są teraz. Do tych pasów, którymi wymalowano cały środek ronda, to dla mnie powinni przysłać jeszcze instrukcję korzystania z nich, bo ja w ogóle nie wiem o co chodzi. I chyba napiszę do Zarządu Dróg prośbę o taką instrukcję. Ja prosiłam o kawałek chodnika, którego nie ma na samym ostrym zakręcie i o pasy przy przejściu już po za ten zakręt. Te pasy które teraz zostały namalowane, to według mnie upoważniają pieszych do chodzenia środkiem ulicy. Przecież one nie mają żadnego połączenia z jakimkolwiek chodnikiem. Pomalowany jest sam środek. Nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. A najdziwniejsze jest to, że nawet Straż Miejska przejeżdżając koło mnie, zatrzymała samochód i pogratulowała sukcesu w dążeniu do celu. Chyba mają nadzieję, że ludzie idący do naszego DPSu zaczną fruwać i pięknie przefruną z chodnika na pasy i z pasów na drugi chodnik.

I tak nie rozumiejąc ani naszej Dyrekcji odnośnie gimnastyki, ani Zarządu Dróg dotyczący świeżo namalowanych pasów kończę dywagacje. NARA !