Sobotnie śpiewania.

Podczas naszego sobotniego śpiewania doszło do pewnego incydentu ze strony pana NIKT. Świadomość, że ja coś robię i to z grupą ludzi, wstrząsnęła nim dogłębnie i postanowił pokazać mi co ja znaczę wobec niego – nic. W kościele musiało być mniej ludzi niż się spodziewano a na tablicy ogłoszeń widniał afisz informujący o naszym śpiewającym spotkaniu, także pan NIKT wparował na salę widowiskową i od progu, podniesionym głosem zabełkotał – w kościele jest uroczysta msza z okazji Dnia Niepodległości a państwo tu, jak gdyby nigdy nic, śpiewają sobie. Zapraszam ze mną do kościoła. Ale to zapraszam zabrzmiało jak żądanie natychmiastowego pójścia z nim. Ponieważ nikt nawet nie drgnął, ponowił swój apel, ze zdziwieniem w głosie, że jak to tak, nie pójdziecie za mną. Odpowiedziałam mu swoim mocnym głosem z super dykcją – idź waść wstydu oszczędź. Do mnie dołączył jeden z panów i pan NIKT wyszedł. To był pojedynek ze mną, który przegrał. Broń Boże nie chciałam niczego zrobić wbrew kościołowi. Jeszcze w piątek pytałam pracowników – czy jutro coś będzie się działo w związku ze świętem niepodległości, od każdego słyszałam jednakową odpowiedź – nie, nic nie będzie się działo. Poszłam do terapeutki od rozrywki i swoją rozmowę zaczęłam od słów: mam do pani kilka pytań, ale wszystko zależy od odpowiedzi na pytanie pierwsze – czy jutro będzie coś w związku z dniem niepodległości. Musiałam się upewnić, bo na prawdę nie chciało mi się wierzyć, że w takie święto nie będzie żadnego akcentu na tę okoliczność. Odpowiedź brzmiała nie. Co roku to właśnie w kościele obchodzono święta narodowe a w tym roku nic ? W sumie ucieszyłam się, że coś zrobię i z czystym sumieniem przystąpiłam do działania, a tu zderzenie z panem NIKT. Cieszę się, że pan NIKT dostał po nosie, ma na swoim punkcie przewrócone w głowie.

W dzisiejszą sobotę – 18 XI, śpiewanie przeszło bez zakłóceń. Wydarzyła się jednak ciekawostka biologiczna – pan, który w ubiegłym tygodniu uroczyście obchodził wkroczenie w setną rocznicę swoich urodzin, pokazał nam jak się należy bawić – prosił nasze panie do tańca i śpiewał razem z nami. Jak dodam do tego, że to jest elegancki pan który może się podobać to tylko pozazdrościć takiego samopoczucia. Na prośbę opiekunek musiałam zmienić czas naszych spotkań, ponieważ są osoby chętne do skorzystania ze śpiewających spotkań ale osoby te trzeba przygotować do wyjścia i ewentualnie przywieźć na salę, a opiekunki niestety nie wyrabiają się z robotą – w sobotę jest jedna opiekunka na średnio 30 – 40 osób.

I to byłoby tyle – NARA!