Jakie to szczęście mieć kogoś na kim można polegać. Ostatnio tak mi się trafia. Od razu dziękuję komuś podpisującemu się ” Ja ” za podzielanie moich opinii odnośnie lektur. Na ogół jestem inna i nie zrozumiała, a od lat, czyli odkąd zamieszkałam w DPSie to już stało się moim kompleksem. Dwunastoletnia negacja zrobiła swoje. Czasem boję się nawet przyznawać do tego co czytam, o czym piszę i co o tym czy tamtym myślę, dlatego właśnie piszę bloga, ponieważ tu mogę robić co chcę. W każdym razie bardzo dziękuję za tytuły lektur. Do biblioteki wybrałam się już w środę i to sama osobiście żeby nie było, że coś wyszło nie tak. Mam wszystkie wymienione tytuły i zaczytuję się wybuchając śmiechem od czasu do czasu. Jak wspomniałam – trafia mi się ostatnio spotykać fajnych ludzi. Pani, z którą prowadzę sobotnie śpiewania okazała się osobą na której można polegać, która mnie dopinguje i niebywale zachęca do działania. Czyni to swoją postawą do życia, do codzienności. Jest to osoba z racji swojej niepełnosprawności zupełnie uzależniona od innych. Jakim cudem podporządkowuje sobie ludzi to zupełnie nie rozumiem. Mnie podporządkowała całkowicie. Kilka razy chciałam postąpić inaczej, nie da się, ona delikatnie wymusi takie a nie inne postępowanie. A że sama jest osobą ambitną i słowną to zasługuje na podziw i szacunek. Ona nie wychodząc z pokoju załatwi wszystko. Ja od niej słyszę – ty nie kręć nosem tylko ; doceń fakt, że za tobą ludzie chodzą. Jak ci ludzie na ciebie patrzą jak śpiewasz, jak się czują dumni, że mogą śpiewać z tobą , doceń to i bądź im wdzięczna, ja byłabym na pewno. A że nie potrafią, – nic to. Fakt, do tej pory ceniłam tylko talenty. Uważałam, że jeśli nie potrafisz, to nie zabieraj się za to. A ludzie chcą chociaż nie potrafią. Nareszcie godzę się z tym. Moją dewizą było, że w różnych konkursach czy w jakiejkolwiek rywalizacji, jeśli wiesz, że nie zajmiesz pierwszego miejsca, to nie zawracaj sobie głowy. Wiedziałam i rozumiałam, że może coś wyjść nie tak, że marzenia o pierwszym miejscu mogą spaść kilka pozycji niżej, ale brać udział w czymś z góry zakładając – co tam grunt, że będę, to jest nie do pomyślenia. Dzisiaj wiem, że takie uczestnictwo też jest potrzebne, to zdobywanie szlifów, przecieranie szlaków. Ale prababcia jak zwykle żeby cokolwiek zrozumieć potrzebuje ponad półwieku przemyśleń. Nigdy nie widziałam co dzieje się dookoła mnie. Dzisiaj, oglądając telewizję ze zgorszeniem patrzę na różne umizgi kobiet do mężczyzn, czy to do mężów swoich czy po prostu do płci przeciwnej. Nigdy, do nikogo nie przymilałam się, nie kokietowałam , nie mizdrzyłam się. I dopiero po ponad pięćdziesięciu latach dotarło do mnie, że mój mąż miał prawo być zazdrosny, wściekły, gotów mnie rozszarpać. Widział mnie na scenie gdzie dawałam upust wszelkim odcieniom uczuć i widział mnie w domu nijaką. Owszem, rzetelną, obowiązkową, dbającą o wszystko co zostało mi powierzone, ale bez tkliwości, bez wylewności. Nie na darmo mówi się, żeby człowiek za młodu miał ten rozum który ma na starość życie byłoby piękniejsze. Pewnie nie trzasnęłabym pozwem rozwodowym tylko postarałabym się jakoś to wszystko poukładać. A tak, to w samotności pisałam już w ubiegłym wieku:
Który to już rok samotną ją wita, prawie każdy styczeń , albo czekać kazał, albo lód przykładał na serce zbolałe. Żaden nie kołysał choć jemu śpiewała.
Oni mówią – ona przetańczyła wszystkie, prześpiewała wszystkie, sylwestrowe bale, a ona czekała z sercem gorejącym, że może ktoś, kiedyś zaprosi na galę.
Serce stygło w miarę jak lat przybywało. W Sylwestra tańczyła dwa razy, nie więcej. Wyśpiewała wszystko dla innych nie sobie, w tej jednej z tysiąca tytułów piosence:
O dobrej miłości – chyba w A- mol było. O tym, że jej gorzko w G- molu śpiewała, a w Czumbalalajkę tak bardzo wierzyła, że do Portofino za chłopcem pognała. Tam Una pertutta była dla każdego, a serce swe tutaj zgubiła na śniegu, w piosence jedynie w C- molu śpiewanej, bo przeżyć tę miłość nie było jej dane. Jak tango zazdrości zaśpiewała z ikrą to wszyscy truchleli wpatrzeni i milkli. Bo śpiewała wszystkim, wszystkim zazdrościła, słuchało ją wielu a samotną była.
I dalej mówili – ona przetańczyła wszystkie, prześpiewała wszystkie sylwestrowe bale. Kochało ją wielu, a ona ich…
Z NOWYM ROKIEM wszystkiego co najlepsze, co Wam tylko chodzi po głowie niech się spełni, tego życzy prababcia . NARA!
