W tym dniu, w którym wybrałam się do Prezydenta winda została zreperowana, tak więc dopisałam tę informację Prezydentowi na zasadzie – tydzień, dwa i na pewno któraś winda zepsuje się. Minęło tylko 4 dni i zepsuła się następna winda, a za tydzień, czyli 11 stycznia zepsuła się ta naprawiana przez dwa miesiące. Już nie umiemy się cieszyć sprawnymi windami. bo to nie na długo, a przede wszystkim boimy się, że utkniemy w nieczynnej windzie. Dzisiaj – 13 stycznia, korzystając z windy przyjechało na nasze śpiewanie pięć osób, niestety nie było jak wrócić po śpiewaniu do pokojów, winda zepsuła się. Nie wiem czy Prezydenta zainteresują nasze windowe problemy, ale wiem, że powinny, dlatego poinformować musiałam. Jeśli Prezydent nic nie zrobi poczekam do wyborów i jak nowy Prezydent okrzepnie wrócę do tematu. Według moich obliczeń jak poprzesuwa się pracowników po pokojach odpowiednio, to pomimo iż, zostałyby sprzedane dwa mieszkania to można by jeszcze zwiększyć ilość miejsc dla podopiecznych, o 6 miejsc a to daje 6 x 5600 zł miesięcznie . także byłby czysty zysk – trzy nowe windy, oszczędność w utrzymaniu mieszkań i dodatkowy zysk z większej liczby podopiecznych. Ale czy naszą dyrekcję to interesuje?
Wreszcie koniec ze świętami. Jeszcze raz nasza śpiewająca sobota kolidowała z kościelną- Święto Trzech Króli. Mnie to nie przeszkadzało, wiedziałam, że kilka osób śpiewających ubędzie ale obiecałam, że o godzinie 10 w każdą sobotę będę do dyspozycji lubiących śpiewać i słowa dotrzymuję. W końcu nie wszyscy muszą chodzić do Kościoła. Pan NIKT w walce ze mną postanowił założyć śpiewającą konkurencję, oczywiście kościelną. Założył kwartet męski, który po trzech ” występach ” rozpadł się. Franuś – najwierniejszy śpiewak trafił do szpitala, Andrzej wybrał nasze śpiewające harce, a jak trzeci z panów zgłosił swoją rezygnację z kościelnego śpiewania to spotkała go ze strony pana NIKT ostra reprymenda. tak że wolał wycofać swoją rezygnację. Pan Nikt nie przebiera w środkach może uprzykrzyć życie. Szkoda, że to się rozpadło, bo śpiewali nie najgorzej. Pan NIKT z tej wściekłości pozrywał nasze afisze przypominające o spotkaniu i powrzucał je do kosza. Ze złości to tak mu buzowały narządy wewnętrzne, że w stołówce nie mogłam przy nim wysiedzieć, nasze stoliki sąsiadują ze sobą. A może robił to z premedytacją- profesor samozwaniec. Nie na darmo mówi się, że ludzie na starość dziecinnieją. Nawet bez afiszy przypominających mamy swoich fanów, my sobotni śpiewający. Szkoda tylko, że pamięć nam ucieka i refleks już nie ten. Którejś soboty, na nasze spotkanie trafił pan Jan. Trafił przez przypadek, ale bardzo mu się podobało i poprosił mnie żebym mu przypominała o tych spotkaniach; tak więc w następną sobotę, 15 minut przed spotkaniem zapukałam do drzwi owego pana i przypomniałam głośno – panie Janie śpiewanie. Pan Jan nie przyszedł, nie mógł nas znaleźć, a że refleks już nie ten to zaczął nas szukać z piętnastogodzinnym opóźnieniem – czyli w środku nocy. Błądzącego po korytarzach spotkała dyżurująca opiekunka, chciała zaprowadzić do pokoju, nie dał się, on szuka tych co śpiewają. Opiekunka nie bardzo wiedziała o co chodzi. Żadnych śpiewów słychać nie było, dopiero skończyła obchód i niczego nie słyszała, ale pan Jan uparł się, że musi znaleźć – jak trza to trza. Nie wiedziała czy ma szukać śpiewających bo nie dają mu spać, czy chce z nimi śpiewać. Po dłuższych bezowocnych poszukiwaniach, pan Janek pozwolił się zaprowadzić do pokoju.
Pomalutku, bez pośpiechu wszyscy zaczniemy szukać wczorajszego dnia.
Ja tylko ciągle narzekam na rządzących, jednak mimo wszystko pobyt w naszym Domu doceniam zwłaszcza w te mrozy, ale i w upały również. Teraz jak widzę zmarzniętych ludzi biegnących ulicą, chociażby do sklepu po chleb to cieszę się, że ja nie muszę. Jestem w miejscu gdzie jest cieplutko, czyściutko i smacznie. Budzę się w ciepłym pokoju. Idę pod prysznic gdzie jest zawsze ciepła woda.( Powiedzmy, że nie zawsze, czasem jej nie ma np. dzisiaj, ale nic to ). Nie muszę się spieszyć z ubieraniem bo jest cieplutko. Tylko te windy uprzykrzają życie, bo jak już po wszystkim chcesz się dostać do stołówki na pyszne śniadanko, to uświadamiasz sobie, że nie każdy może do niej dojść. Są też pokoje w których trzeba się dogrzewać piecykami, to ten nieszczęsny nowy pawilon, w którym w tej chwili jest nie do wytrzymania – lodówka. Luksusów nie ma ale ogólnie może być.
I to byłoby na tyle –NARA !
