…tak powinno być w okresie urlopowym. Jeśli każdy chce mieć chociaż część urlopu w tym czasie to jeden drugiego powinien wspierać, nie tylko trzy profesje na okrągło tz. pracownicy kuchni, opiekunki i pokojowe. Te trzy profesje nie dość, że są najbardziej obciążone swoimi obowiązkami to jeszcze dostają polecenia odgórne żeby sobie bezustannie pomagać. Od lat ośmielam się pisać, że kierownictwo naszego Domu bardzo niesprawiedliwie obdziela pracą swoich podwładnych. W ostatnich miesiącach to już bardzo daje się we znaki zły podział pracy (i zepsuta winda.) Jeszcze w tym miesiącu ( 9 sierpnia) pisałam, że w sobotę i w niedzielę na jedną opiekunkę przypada prawie 50 podopiecznych. W dzień powszedni opiekunkom pomagają pokojowe, chcą czy nie, niestety muszą. Muszą zrobić swoje i pomóc muszą. I teraz wyobraźcie sobie, że pokojowe są oddelegowywane do pracy w stołówce, ponieważ stołówka należy do pracowników kuchni, a pracownicy kuchni do których należy gotowanie, zmywanie, sprzątanie i rozdawane posiłków są w bardzo okrojonym składzie. Te czynności wykonywane cztery razy dziennie : śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja robi personel w składzie – TRZY albo i DWU OSOBOWYM. Te osoby szykują śniadanie dla 150 osób po którym muszą pozmywać, muszą posprzątać i stołówkę i kuchnię i wziąć się za następne posiłki. Nikt się dziwi, że co jakiś czas kilkoro pracowników kuchni jest na zwolnieniu lekarskim; te czynności są ponad ludzkie siły. Są u nas pracownice, jest ich pięć, które więcej odpoczywają niż pracują. Jak kiedyś poruszyłam ten temat, bo wyszło mi, że są osoby które nic nie robią przez półtorej godziny to w odpowiedzi zmieniono tablicę z wyliczanką pracy terapeutek zajęciowych, żeby pokazać jak dużo pracy mają owe panie. Nie powiem, tablica robi wrażenie; tak więc prababcia, jako że jest na 102 wzięła się za matematykę. Przepraszam Was miłe Panie a wyszło znacznie gorzej. Po moich obliczeniach , między wami, jeden etat jest zbędny. Otóż – trzy osoby zatrudnione na całym etacie powinny tygodniowo przepracować 120 godzin tj. 8 godzin X 5 dni w tygodniu X 3 osoby. Jak obliczyłam godziny widniejące na tablicy wyszło mi tych godzin 50 i pół, Zostało nie przepracowanych 69 i pół godziny na trzy osoby czyli 69 i pół godziny dzielimy przez trzy to daje nam 23 godziny tygodniowo na osobę, dzielimy to przez tydzień czyli przez 5 dni roboczych i wychodzi, że panie terapeutki więcej odpoczywają niż pracują – pracują dziennie 3 godziny i 15 minut reszta to odpoczynek. I żadna nie wmówi mi, że muszą przygotować się do pracy. Robią od lat to samo. Nawet śmiem twierdzić, że z tego co robiły kiedyś wybrały najmniej wymagające zajęcia. Nie wmówią mi również, że zajęcia muszą być prowadzone przez dwie terapeutki, wystarczy jedna starannie przygotowana i z pasją prowadząca zajęcia. Jako przykład podaję sobotnie śpiewanie na które przychodzi trzy razy tyle osób ( a czasem i dziesięć razy tyle ) co na zajęcia wasze a prowadzi je autentyczna prababcia. Był czas, że te same panie terapeutki od rana pomagały na stołówce albo nawet zajmowały się karmieniem osób leżących w pokojach. Jednak po jakimś czasie doszły do wniosku, że bardziej od pracy opłaca im się „słodzenie ” szefostwu a to zajmuje dużo czasu ale też zwalnia z wielu obowiązków. Do tego toku myślenia zachęciły też fizjoterapeutki i to właśnie w ich kantorku toczą się godzinne dysputy w licznym gronie; jest tam wesoło i gwarnie no i wówczas nie wchodzi w grę praca co najwyżej komplementowanie panią dyrektor, nawet wbrew swojej woli, która z przyjemnością wpada tam na pogaduchy. Kto by się przejmował pracą opiekunek, pokojowych czy pracownikami kuchni, niech harują i padają jak muchy z przemęczenia. Przyjemniejsze od pracy są długie rozmowy o niczym. A cóż by się stało jakby siostra przełożona zamiast codziennych spacerków do lasu, w czasie pracy, wzięła by się za karmienie chorych; a pani dyrektor zamiast rozmów o niczym wyręczyłaby personel w zawiezieniu podopiecznych na stołówkę. Jestem pewna, że stałoby się, pensjonariusze nabraliby chociaż trochę szacunku do obu pań.
A pod tą nową tablicą informującą o pracy terapeutek zajęciowych zbiera się codziennie kilka osób- podopiecznych Domu i dyskutują, a dzisiaj nawet z krzykiem – Danusia zobacz na tej tablicy wszystkie zajęcia są tylko nie ma naszej soboty – dlaczego? Nasze śpiewanie sobotnie, pomimo, że na nie przychodzi więcej osób niż na jakieś inne zajęcia, to mimo wszystko jest to inicjatywa oddolna i prowadzona przez mieszkankę która nie komplementuje pani dyrektor, a wręcz odwrotnie; taką osobę demonstracyjnie się olewa, jak już przestało się ją gnębić. Chociaż moim zdaniem informacja o sobotnim śpiewaniu powinna być nawet wyeksponowana żeby zachęcić innych tak do przychodzenia na to spotkanie jak i do wychodzenia z podobnymi inicjatywami. Co sobotnie spotkanie, na którym nie ma ani jednego pracownika, odbywa się bardzo regularnie od 11 miesięcy, to chyba już zasłużyło na uwagę pani dyrektor.
I to już wszystko. NARA !!
