Radości wigilijne…

Było mi bardzo miło jak idąc do stołówki usłyszałam od jednej z pań, że chciałaby przy stole wigilijnym siedzieć obok mnie; tak więc pan Karol który wiózł ową panią na wózku zatroszczył się żebyśmy siedziały obok siebie zgodnie z jej życzeniem. Siadając już na swoje miejsce od innej pani usłyszałam – jak się cieszę, że mam panią obok siebie. Pewnie dziwi was, że o tym piszę. Kochani ja przez ponad 10 lat byłam gnębiona w tym Domu, były też maltretowane psychicznie osoby które ze mną zamieniły choćby słowo. Ludzie uciekali przede mną bo chcieli żyć normalnie. Współczuli mi i przepraszali za swoje zachowanie się ale chcieli mieć święty spokój. Już od dawna mam spokój psychiczny ale dopiero teraz w Wigilię 2024 r. odczułam radość z tego powodu. Z zasady dzień Wigilii to powinny być same radości – stołówka pięknie udekorowana, stoły zastawione, ludzie piękni jak żadnego dnia w roku – i wyobraźcie sobie tę radość psuje ksiądz; zaczyna swoje słowo wigilijne od historii Narodzenia Pańskiego a kończy modlitwą za zmarłych – Wieczny odpoczynek. Konkretnie prosi o tę modlitwę za swoją mamusię. Szanowna mamusia zmarła dwa tygodnie temu, nikt tej mamusi nie widział na oczy, kościół przez kilkadziesiąt niedziel modlił się za jej zdrowie przed operacją, w czasie trwania operacji, po operacji o powrót do zdrowia, modlił się również i po śmierci mamusi. Dodam jeszcze, że modliliśmy się podczas mszy i za brata księdza i za ciocię. Nic nie pomogło. Jestem pewna, że Pan Bóg ma po dziurki w nosie tę żebraninę naszego księdza. Ile można zmuszać swoich wiernych o modlitwy za swoje osobiste sprawy. Ksiądz oczywiście powie, że nie zmuszał tylko prosił. Niestety ksiądz ukształtował już myślenie swoich wiernych, dla których księdza prośba jest wręcz rozkazem. Przy naszym stole znalazła się osoba która uważała, że cokolwiek ksiądz powie to już jest święte, a przecież dzisiaj są z nami sami wierzący – dokończyła. Powiedziałam, że się z tym nie zgadzam; na kolacji wigilijnej są po prostu wszyscy mieszkańcy naszego Domu i nie należałoby zaburzać porządku narodzin ze śmiercią. Jeśli ktoś jest niewierzący to nie powinno go być tutaj – krzyknęła Felicja. Moim zdaniem ksiądz jest niewierzący, bo jeśli by wierzył to cieszyłby się, że jego ukochana mamusia jest już pod opieką wszystkich świętych. Księdza rodzina to powinien być Kościół. Według ciebie Fela to nasi mieszkańcy ci niewierzący mają mieć głodówkę bo dzisiaj ucztują tylko chrześcijanie? Wstydź się, ty nie reprezentujesz chrześcijan tylko kołtunerię. I o dziwo za chwilę zapanowała zgoda. Podszedł do nas sam ksiądz i zaczął swoje ” gorzkie żale „. Powiedziałam mu, że jest po prostu maminsynkiem. Nie chciałam przedłużać tej rozmowy ale dla mnie ciągły płacz po mamusi to jest brak wiary. Ksiądz powinien z radością i ufnością oddać swoją miłość Bogu a nie ciągle opłakiwać stratę . W końcu wszystko co ksiądz ma powinien ofiarować Bogu i to z radością. Moim zdaniem – wyszło szydło z worka, wcale nie wiara tylko dostatnie życie zachęca młodych do założenia sutanny. Kler co innego głosi a co innego robi, dlatego na ogół ludzie mówią, że owszem w Boga wierzą ale nie w księży. Dlatego mimo wiary do kościoła nie chodzą.

Na pewno nikt nie zwrócił uwagi księdzu, że ten „wieczny odpoczynek” był nie na miejscu. Wytykanie błędów to moja specjalność. Wszyscy, jak jeden mąż tylko chwalą wszystko i wszystkich, ale to tylko w oczy, po za nie to już gorzej. Wytknę jeszcze jeden błąd – brak jakiejkolwiek informacji o Wieczerzy Wigilijnej. Jak mnie ludzie zaczęli wypytywać – o której Wigilia? Już chciałam odpowiedzieć, że jak zwykle w porze obiadowej, ale się zreflektowałam, że może być różnie a na tablicy ogłoszeń powinno być zaproszenie w postaci afisza informującego. A zatem brak dokładności w wykonywaniu obowiązków to specjalność pracowników naszego Domu, nadzorowi tychże pracowników również brakuje staranności w wykonywaniu prac.

Za trzy dni Nowy Rok a więc wszystkiego co dla was najlepsze życzy prababcia – NARA !!

Odpowiedź na komentarz.

Napisała do mnie osoba podpisująca się ” Ja ” pisząc, cytuję – za te pieniądze które oferuje DPS pracownikom to nikt chcący się zaangażować nie przyjdzie do pracy. Na pewno mowa tu jest o najtrudniejszych zawodach w Domach Opieki czyli o opiekunach i pokojowych, ponieważ ci ludzie ściśle współpracują ze sobą i pomagają sobie na wzajem. Ja jako ja prababcia mieszkająca od lat w DPSie zaobserwowałam coś wręcz odwrotnego. Nie mogę się nadziwić, że do tak ciężkiej i niewdzięcznej pracy przychodzą młodzi piękni ludzie i oddają się tej pracy bez reszty. Sama poranna toaleta dla kilkudziesięciu osób to jest coś niewyobrażalnego : zmienić pampersy, a często i całą pościel, umyć a nawet wykąpać podopiecznego, uczesać, ostrzyc, obciąć paznokcie, posprzątać po tym wszystkim i jechać po śniadanie. Śniadanie rozwieźć, podać a często i nakarmić. Pozbierać naczynia i zawieźć do kuchni. Następnie zająć się podopiecznymi zawożąc ich na różne zajęcia, na zabiegi czy ćwiczenia. Jedni pracownicy zawożą i odwożą z zajęć i inni jadą z podopiecznymi na konsultacje do lekarzy specjalistów. Z tym wszystkim trzeba się uporać do godziny 12 bo po tej godzinie trzeba brać się za rozwiezienie i podanie obiadu i ewentualnie karmienie. Po zjedzeniu obiadu przez podopiecznego, trzeba ogarnąć jego pokój żeby zostawić dla drugiej zmiany jako taki porządek, pozbierać z całego rewiru naczynia i odwieźć do kuchni. Podopiecznych którzy jeżdżą na wózkach i korzystają ze stołówki trzeba zawieźć i przywieźć do stołówki i to na każdy posiłek. Jak są jakieś imprezy to nie kto inny jak opiekunowie i pokojowe zawożą i przywożą całe tłumy podopiecznych. I to wszystko jakoś im wychodzi jak są czynne windy, jak którakolwiek z wind jest zepsuta to zaczyna się istny koszmar. Mam ten koszmar nagrany i opisałam go we wpisie – Zaduszki akapit drugi zaczynający się od słów -a co słychać u nas. Mam też ten koszmar sfilmowany z innego dnia. Ten kołowrotek zaczynają punkt 6 rano a kończą o 14, oo O godzinie 14 wchodzi w ten kołowrotek druga zmiana, która nie ma aż tyle zajęć ale i jest ich o połowę mniej. Ci ludzie na nasze słowa współczucia tylko się uśmiechają, żadna z tych osób nie narzeka. 50 % z nich pracuje u nas po 20 i 30 lat. Czasem wydaje mi się, że ci ludzie są z innej gliny, dlatego powinno się ich szanować i podziwiać za ich oddanie. Zwłaszcza powinni być doceniani przez Dyrekcję. Pani dyrektor powinna się troszczyć o ich wynagrodzenia za pracę a siostra przełożona powinna myśleć przy podziale obowiązków dla tych ludzi. Czasami myślę, że ci ludzie nie mają zakresu obowiązków tylko są takimi koszami do których wszystko się wrzuca bez przeanalizowania czy jeszcze i to udźwigną. Nie wiem skąd oni biorą czas, np. teraz przed świętami udekorowali 150 drzwi i ze 20 choinek. Pracą osób o których mowa zarządza siostra przełożona a ona jak zwykle myśli wyłącznie o sobie. Oto przykład z innej beczki – niedawno chwaliłam, że wreszcie mamy tanią aptekę. Czy ktoś myślący o podopiecznych zmieniałby aptekę na droższą – NIE, takie rzeczy robi tylko nasza siostra przełożona . Dlaczego to robi nie muszę nikomu tłumaczyć – przychodząc do apteki z propozycją korzystania z niej z tak liczną i chorą klientelą oferent zostaje obsypany prezentami. Chyba gra jest warta świeczki skoro apteki są tak często zmieniane. Z tym problemem będę musiała się udać do Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej żeby zajęto się problemem aptek we wszystkich DPSach. Mam nadzieję, że już skończyły się niechlubne znajomości naszej siostry. Teraźniejsze znajomości i znajomości z czasów mojej młodości to niebo i ziemia. Obecne znajomości polegają na śmiałym dawaniu ” prezentów ” w zamian za załatwienie sprawy; a za moich czasów nikt nawet nie pomyślał, że to ma być coś za coś.

Dzisiaj już bolą mi ręce, musiałam ponad 300 komentarzy wrzucić do kosza, każdy komentarz osobno bo może wśród nich być komentarz napisany w języku polskim. Nie mogę zrozumieć po co wysyłają do mnie różne reklamy, skoro ani jednej nie umieściłam na blogu. Po co zapraszają mnie do Stanów Zjednoczonych czy Rosji, skoro wiedzą, że jestem staruszką w Domu Opieki. Tym wszystkim zajmują się chyba automaty nie ludzie.

Tylko patrzeć i już będą święta a zatem – niechaj Gwiazda Betlejemska radość w sercach wzbudzi. Niech strzeże miłości, dostatku i zdrowia. Niech blaskiem swym grzeje, nadzieją niech łudzi i niesie życzliwość od ludzi do ludzi.

Z życzliwością i miłością Prababcia 102 NARA !!

Dostojna obojętność…

… takich słów użył Radosław Sikorski – szef MSZ odpowiadając na pytanie dziennikarzy – jak przyjął wiadomość o zamknięciu Polskiego Konsulatu w Petersburgu. Spodziewaliśmy się tego i przyjęliśmy tę wiadomość z dostojną obojętnością – powiedział. Pięknie wybrzmiały te słowa w ustach Ministra Sikorskiego. Tylko prawdziwy dyplomata mógł użyć takich pięknych połączeń. Te słowa podkreśliły wyższość naszej dyplomacji i podniesienie do wyższej rangi naszego narodu. Po tych słowach nawet ja poczułam się dostojnie.

Nawiązując do powyższych słów, przypomniał mi się gest Kozakiewicza, to dlatego, że właśnie oglądałam film o naszym mistrzu. Napisałam o naszym, choć pod koniec kariery już nie był nasz. Władysław Kozakiewicz – lekkoatleta, tyczkarz, wieloboista. Złoty medalista olimpijski w skoku o tyczce – Moskwa 1980 r. To legenda polskiego sportu. Gest Kozakiewicza to obraźliwy gest przesłany ruskim za ich zachowanie się na stadionie wobec naszego idola sportu. Stadion pełen ruskich kibiców, przyzwyczajony, że zawsze na każdych zawodach wygrywają Rosjanie, nie mógł pogodzić się, że każdy skok Polaka to skok mistrzowski, gwizdom nie było końca, a nasz mistrz pomimo to skakał coraz wyżej, a ostatni trzeci skok zakończył gestem – chcecie żebym przegrał, a takiego wała jak Polska cała. Ambasador rosyjski domagał się odebrania medalu i dożywotniej dyskwalifikacji , za obrazę narodu radzieckiego. To Rosjanie, każdym swoim gestem obrażali wszystkie narody tak zwanego obozu socjalistycznego. Pomimo, że gest Kozakiewicza różnił się od słów Sikorskiego to jednak i słowa i gest wyraziły naszą wyższość i godność. Mnie z charakterem jest znacznie bliżej do Kozakiewicza, dlatego z wielkim bólem przyjęłam przyjęcie przez niego obywatelstwa niemieckiego; jednak w tym bólu było 100% zrozumienia. To był również gest Kozakiewicza pokazany ówczesnym włodarzom sportu polskiego i naszego Rządu uniżonego wobec Związku Radzieckiego. Za sukcesy sportowe i odwagę wyrażoną słynnym gestem, Polacy nosili Go na rękach i okrzyknęli Bohaterem Narodowym. To był przecież pamiętny rok 1980.

Pojechałam trochę po ruskich a oni stanowią 60 % osób piszących do mnie, na 100 wpisów dziennie 60 a nawet 70 to wpisy w języku rosyjskim. Oczywiście jak wszystkie wpisy obcojęzyczne wędrują do kosza. Jeden z piszących, podpisujący się Hippopotamus użył w swoim wpisie tytułu określającego mój wpis – Sukces i szczęście, to po to żeby mnie skusić do kliknięcia do niego. Nic z tego, nie tylko nie chcę odpisywać na wpisy nie polskie ale i nie umiem. Tak więc jeśli umiesz mnie przeczytać ze zrozumieniem to i napisz tak żebym zrozumiała a ja odpiszę wyłącznie na łamach bloga.

A u nas – znów popsioczę na siostrę przełożoną, która odpowiada za nasze zdrowie, za nasz spokój i warunki w jakich mieszkamy. Siostrzyczko – nie umie pani poradzić z problemami chorych to przekaż pałeczkę młodym. Na naszym korytarzu zamieszkała osoba chora na demencję, która dla świętego spokoju jest zamykana na klucz; żeby nie wychodziła z pokoju, bo po pierwsze może sobie coś zrobić, po drugie może się zgubić a przecież nie sposób ciągle ją szukać. W dzień to z nią mają problem opiekunki, ponieważ muszą bezustannie jej szukać, natomiast wieczorem około godz. 21 zaczynają mieć problem mieszkańcy, czyli wasi podopieczni. Owa pani zaczyna bombardować drzwi; wali w drzwi czym popadnie i robi to bardzo głośno i bardzo długo. O spaniu mowy nie ma. To walenie w drzwi jest coraz głośniejsze i coraz dłużej trwa – koszmar.

Pani dyrektor, ma pani pretensje do mnie, że piszę źle o pracy w naszym DPSie, tak więc proszę zrobić coś żebym nie miała tematu. Wyrzuci Pani z roboty leni, nierobów, bo to oni psują opinię naszemu domowi nie ja. Na pierwszy ogień należałoby się pożegnać z siostrą przełożoną, na samych znajomościach daleko się nie zajedzie, a przecież ona nie robi nic dla polepszenia warunków swoich podopiecznych i podległego jej personelu. Ona sama z pracy nie odejdzie nigdy, bo gdzie jej będzie lepiej – emeryturka, pensja, spacerki po lesie w czasie pracy i nic nie robienie. Żyć nie umierać, ale za to wszystko płaci pani swoją reputacją i odpowiedzialnością.

Z poważaniem Prababcia 102 – NARA !!

Dla tych co odeszli.

Orkiestra grała a Titanic tonął; tak było i u nas. Impreza goniła imprezę a ludzie umierali w cichości. Wyjątkowo dużo ludzi odeszło na drugą stronę życia. Korytarz na którym ja mieszkam, ma 11 pokoi, czyli mieszkało na nim nas jedenaścioro. W ciągu miesiąca zmarły cztery osoby, to bardzo dużo. Jeszcze niedawno, przed pandemią, średnia roczna umieralności w naszym Domu była 14 osób. Covid zabrał bardzo dużo osób, a teraz jesień tego roku zabiera nam naszych przyjaciół.

Jeszcze chodzimy po Waszych śladach, i dotykamy tych samych poręczy. Jeszcze wczoraj patrzyliśmy Wam w oczy a dziś snujemy wspomnienia jak nici pajęczyn.

Odeszliście cicho w nieznane, coraz więcej Was po tamtej stronie. Jak długo pamiętać będziemy, że żyliśmy razem w tym życia wrzecionie.

Zadeptujemy już Wasze ścieżki, pozacierane już Wasze ślady. W Waszych pokojach ktoś inny mieszka, już tylko w sercach ślad pozostanie.

I to byłoby na tyle. Jest mi smutno. NARA !