Ilovewro.

Napisał do mnie ktoś kto na wstępie zaznaczył, że kocha Wrocław, podpisał się bowiem ilovewro, pl tak więc sprawdziłam co ten zlepek znaczy i okazało się, że gdyby było napisane i love Wro to właśnie byłoby wyznanie miłości Wrocławowi. Cieszę się bardzo, że ludzie kochają swoje miasta, ja również kocham swoje. Dziękuję bardzo za miłe słowa; a na pytanie – czy planuję w podobnym tonie pisanie swojego bloga – odpowiadam – zwróć uwagę, a to jest równoznaczne z przeczytaj od początku czyli ponad 580 wpisów, że wpisy mają kilka , jeśli nie kilkanaście tonacji. Blog zaczęłam pisać pod wpływem wielkiego rozczarowania jakie mnie spotkało natychmiast po zamieszkaniu w dps. a szłam pełna nadziei, że będzie super. Tu w moim dps spotkałam się z najciemniejszymi kolorami charakterologicznymi. Kiedy miałam dosyć tego szamba w którym się znalazłam musiałam jakoś zresetować swój umysł. bo wyjścia z niego nie było, zaczęłam opisywać swoje korzenie rodzinne a później to szło na zmianę, to wydarzenia w dps, to wspomnienia o moich sąsiadach, to wspomnienie o moim życiu, albo skomentowanie tego co zasłyszałam w telewizji. Opisywałam również swoje wyjścia z dps na spacer ponieważ zawsze spotkało mnie coś co warto było opisać Mam nadzieję, że już nic złego mnie nie spotka i moje wpisy to będą jakieś wydarzenia i jakieś zasłyszenia. Bardzo lubię pisać i będę to robiła w różnych tonacjach. Pozdrawiam serdecznie komentatora mojego bloga.

Dzisiaj, 7 sierpnia na placu przed naszym dps miał miejsce występ kwartetu męskiego – Warmia Retro Band. Panowie około sześćdziesiątki po których od razu widać było, że scena to ich żywioł, normalnie fachury które na scenie potrafią wszystko. Zachwycił mnie skrzypek, którego tony były cudowne. Wcale nie gorszy od niego był klawiszowiec, nawet kontrabasistę mogliśmy słyszeć w solówkach, to jest majstersztyk. Za moich czasów po każdej solówce jakiegoś instrumentalisty były owacje, szkoda, że ten zwyczaj zanikł, to zawsze dodawało skrzydeł muzykom. No i wreszcie solista – wokalista i prowadzący w jednej osobie. Program prowadził zgrabnie. Zabawiał nas dowcipami. Osobowość bardzo muzykalna, poczucie rytmu mająca we krwi, całkiem zgrabnie swingująca ale przydałoby mu się trochę więcej śpiewającego głosu. Po rozmowie z córką okazało się, że to jest kabareciarz nie piosenkarz, a w kabarecie trzeba umieć wszystko, śpiewać też i pan Andrzej umie wykorzystać swój głos śpiewająco. Taka forma występów to moja młodość. Ci z którymi występowałam również potrafili zachwycić; tyle tylko, że skład zespołu z którym śpiewałam był nie co inny. Nie było skrzypiec, a szkoda, był na ogół saksofon, zwykle tenor, czasem plus trąbka, no i gitara prowadząca, oczywiście kontrabas i koniecznie perkusja. Konferansjer w moich czasach, to była nieodzowna konieczność; to on zabawiał publiczność, dlatego osoba śpiewająca na prawdę musiała umieć śpiewać. ” To były piękne dni, po prostu piękne dni, nie zna już dziś kalendarz takich dat „.

Swój wpis wysyłam wcześniej niż zwykle, zwykle to jest sobota, ale jutro od rana jadę do szpitala na cykliczne kłucie gałek ocznych. Pani doktor wspomniała tak nie śmiało, że zrobi zastrzyki w dwoje oczu, tak więc w sobotę i w niedzielę będę taka nie koniecznie.

I to byłoby na tyle – NARA!!